Kto jest największym pozorantem w Śląsku? [KOMENTARZ]

Maciek Jakubski
Kiedy tydzień temu napisałem, że pierwszą decyzją nowego zarządu z Oporowskiej powinno być zwolnienie trenera Levego, to posypały się na mnie, delikatnie rzecz ujmując, gromy. Że się nie znam na piłce, że Levy to wybitny fachowiec etc.

Śląska zagra z Widzewem bez Hołoty i Pawelca

Całkiem możliwe, że to wszystko prawda, ale przez ten tydzień Śląsk poniósł klęskę w Krakowie z Wisłą (0:3) i szczęśliwie zremisował u siebie z Pogonią (1:1). Ze statystykami ciężko polemizować, a 5 wygranych w 19 kolejkach, to kompromitacja.

Pół żartem można powiedzieć, że Śląsk w tym roku wyjątkowo wcześniej rozpoczął akcję "Szlachetna paczka". Najpierw punktami obdarował Koronę (w rolę Mikołaja wcielił się Kokoszka), potem Jagiellonię (Kelemen), Wisłę (Kaźmierczak z Grodzickim) i Pogoń (znowu Kelemen). Co najgorsze może się okazać, że akcja "Szlachetna paczka" potrwa do przerwy zimowej, albowiem zarówno Widzew, jak i Piast to drużyny w potrzebie. A tak już całkiem na serio, to Śląsk w ostatnich tygodniach gra okrutną padlinę i z każdą kolejką szansę na górną połowę tabeli topnieją. Owszem, wrocławianie niby nie grają tragicznie, niby się starają, niby oddają więcej strzałów niż przeciwnik, niby mają przewagę z posiadania piłki. Ale po prawdzie w żadnym z czterech ostatnich meczy Śląsk nie zasłużył na wygraną, bo był zwyczajnie słabszy.

Ekipa Levego nie gra tak ofiarnie jak przeciwnik, nie stwarza tak niebezpiecznych sytuacji jak rywal. Obrazowo można posłużyć się starym powiedzeniem, że "Śląsk jest jak piękna żona dla impotenta. On mąż tytularny, a wszyscy żonę uwodzą". Wrocławianie oddali na bramkę Wisły aż 21 strzałów, a skończyło się wynikiem 0:3. Nie mogło innym, bo żaden z tych 21 strzałów nie był specjalnie groźny. Winę za to ponosi jednak trener Levy, który w Krakowie wystawił skład, który w ataku nie miał absolutnie żadnych atutów. Moim zdaniem wystawienie na nie swoich pozycjach Sochy, Pawelca i Ostrowskiego, to było jak wywieszenie białego ręcznika przed meczem. Z tą samą Wisłą, którą Śląsk na wiosnę zdeklasował trzykrotnie! Zastanawiające jest, w jakim tempie wrocławianie pod wodzą Levego cofają się w rozwoju.

Inna sprawa, że Levy nie pomaga drużynie swoimi wyborami personalnymi. Młodych nie wpuszcza, bo chyba zaburzyłoby to feng shui wrocławskich gwiazdeczek. Jeszcze któryś trzydziestolatek, z mistrzostwem Polski w CV, poczułby się zagrożony przez nastolatka, któremu chce się biegać, walczyć, wygrywać. Bo jak tłumaczyć występy od pierwszych minut nie przygotowanego do gry Sebastiana Mili? A Śląsk z Milą gra zawsze tak samo. Każda piłka musi przez niego przejść, bez znaczenia, że w takiej formie może co najwyżej udzielać wywiadów, a nie biegać po boisku. Czech jednak przeszedł sam siebie w meczu z Pogonią. Na pół godziny wpuścił Więzika, czym sprawił, że Śląsk musiał sobie radzić przez większą część drugiej połowy w dziesięciu na dwunastu. Bez przesady, większy pożytek byłby na murawie z chłopca do podawania piłek albo masażysty. Więzik w pół godziny dotknął piłkę mniej razy niż Marcin Przybylski w 4 minuty meczu z Podbeskidziem i wykazał się tylko dwoma bezmyślnymi faulami.

Gdyby to była konferencja prasowa, to w tym miejscu trener Levy zacząłby narzekać na brak zawodników do grania i zaczął wyliczankę kto latem odszedł. Bawi mnie zwłaszcza nazwisko grającego ogony Mouloungui, który przyszedł do Wrocławia odbudować się fizycznie i Łukasza Gikiewicza, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Marco Paixao to słabszy napastnik niż "Giki"? Nie rozumiem też wymieniania Ćwielonga, biorąc pod uwagę, że na jego miejsce Levy ściągnął swojego zaufanego skrzydłowego Plaku. Za Kowalczyka przyszedł Hołota, jedyny obok Paixao i Patejuka na tę chwilę zawodnik, który biega i walczy do upadłego. Podobnie jak Kowalczyk może grać na prawie każdej pozycji i całkiem dobrze mu to wychodzi.

Zresztą, zamiast zastanawiać się, czy Śląsk jest faktycznie słabszy personalnie niż na wiosnę, zobaczmy jak beznadziejną kadrę do dyspozycji ma Levy. Przy czym weźmy pod uwagę tylko sukcesy w Polsce, nie biorąc pod uwagę wygranych w tak egzotycznych ligach jak łotewska (Kelemen), albańska (Plaku), portugalska (Kaźmierczak) czy bułgarska (Dudu).

Marian Kelemen - mistrz Polski, wicemistrz MP, brązowy medalista MP, finalista Pucharu Polski, Superpuchar.
Rafał Gikiewicz - MP, wMP, 3m MP, zdobywca Pucharu Polski, finalista PP, Superpuchar.
Dudu - najlepszy asystent ligi.
Rafał Grodzicki - wMP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar.
Oded Gavish - brak.
Lubos Adamec - brak.
Adam Kokoszka - MP, 3m MP, finalista PP.
Robert Menzel - MP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar.
Mariusz Pawelec - MP, wMP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar, Puchar Ligi.
Tadeusz Socha - MP, wMP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar, Puchar Ligi.
Kamil Dankowski - reprezentant Polski U-18, 3m MP.
Mateusz Cetnarski - MP, wMP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar.
Tomasz Hołota - zawodnik młodzieżowych reprezentacji, powołany na ostatnie zgrupowanie dorosłej kadry.
Przemysław Kaźmierczak - MP, wMP, 3m MP, finalista PP, Superpuchar.
Sebastian Mila - MP, wMP, 3m MP, PP, finalista PP, Superpuchar, Puchar Ligi.
Patryk Misik - młodzieżowy reprezentant Kanady.
Krzysztof Ostrowski - 3m MP, Puchar Ligi.
Dalibor Stevanović - MP, 3m MP, Superpuchar, finalista PP.
Paweł Uliczny - był powołowywany do kadry swojego rocznika.
Marco Paixao - brak sukcesów, ale obecnie najlepszy strzelec ekstraklasy.
Sylwester Patejuk - 3m MP, Superpuchar, finalista PP.
Sebino Plaku - brak.
Marcin Przybylski - 3m MP, finalista PP, gra w kadrze U-19.
Jakub Więzik - 3m MP, finalista PP.

Czy to jest skład utrzymanie? Słuchając Levego mam wrażenie, że słucham trenera Widzewa albo Podbeskidzia, a nie drużyny, która zlała kilka miesięcy wcześniej Brugge. Narzekać w ten sposób mógłby trener Tarasiewicz, który do Wrocławia przyjechał z trzema rezerwowymi. Generalnie swoimi wypowiedziami Levy raczej nie motywuje swoich piłkarzy. Kiedy słyszę przed meczem z Widzewem, że to znakomity zespół na górną połowę tabeli, to zastanawiam się kiedy ostatnio Czech widział tabelę Ekstraklasy. Czy on tak na poważnie czy sobie jaja z dziennikarzy robi?

Ze wszystkich zespołów Śląska jakie w życiu widziałem (czyli tak od 1983 roku), najlepiej zapamiętałem ten z sezonu 1992/93. Grali w nim m.in. Matysek, Tęsiorowski, Mandziejewicz, Twardygrosz, Basow, a mimo to wrocławianie spadli wtedy z hukiem na zaplecze I ligi. Dlatego jeśli myślicie, że Śląsk z Milą, Kaźmierczakiem, Kelemenem czy Paixao w składzie nie może spaść, to jesteście w wielkim błędzie. Ten zespół złożony z podstarzałych, sytych gwiazdeczek kierowany przez czeskiego asekuranta może za rok potykać się w I lidze ze Kolejarzem Stróże lub Flotą Świnoujście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24