Lato: Czuję się jak obywatel drugiej kategorii

Cezary Kowalski
Prezes PZPN, Grzegorz Lato
Prezes PZPN, Grzegorz Lato Janusz Wójtowicz
- Jak paru polityków delikatnie po-obrażano, to natychmiast pozamykali stadiony. Bez żadnego powodu. A jak na mnie śpiewają: "Byłeś legendą, a teraz jesteś sprzedajną mendą" albo "Lato! Co? Ty Kur...!", to nie ma reakcji. Wie pan jak ja się czuję? Jak obywatel drugiej kategorii - mówi Grzegorz Lato, prezes PZPN. Czytaj obszerny wywiad!

Podobno strasznie się Pan obruszył naszą informacją o Pana możliwych zarobkach.
Ludzie zaczynają mnie zaczepiać i mówią: ale ty kasę kosisz. Między 8 a 11 mln euro. A ja im odpowiadam, że tak, ale to tylko za dwa tygodnie (śmiech).

A poważnie?
Oficjalnie mój zarobek wynosi 50 tys. zł. Brutto trzeba odliczyć podatki i tak dalej. Urząd skarbowy ma mój PIT. Żadnych innych pieniędzy nie pobieram. Żadnych 30 tys. euro ze spółki Euro 2012 Polska nie dostaję. Nie tylko ja nie dostaję, ale też cały zarząd. W którym zasiadają Rudolf Bugdoł i Adam Olkowicz. Adam otrzymuje wynagrodzenie z tytułu pełnionej funkcji dyrektora turnieju. Ale my we dwójkę zero. Żadnych premii, żadnych apanaży. A jeśli chodzi o te 9 czy 11 mln euro, to owszem. Tyle zarobi, ale cała polska federacja.

I Panu jako prezesowi nic z tego nie przypadnie?
Do tej pory nikt mi nic nie obiecał, ja nie wiem nic o żadnej premii. Federacja dostanie podczas Euro za każdy mecz drużyny, za każdy zdobyty punkt, wyjście z grupy itd. Ja bym z przyjemnością przytulił te pieniądze, o których piszecie. Dajcie mi je tylko (śmiech).

Prezesi spółek, które powstawały przy organizacji poprzednich mistrzostw świata czy Europy dostawali gigantyczne premie. Nie dziwi Pana, że akurat polski prezes nic ekstra nie dostanie?
Na dziś nic nie wiem o tym, żeby miał otrzymać jakąś dodatkową premię. Powtarzam: jako organizator Euro możemy dostać za dobrze wykonaną robotę pieniądze dla federacji.

Federacja nie nagrodzi prezesa?
Jak na polskie warunki i tak świetnie zarabiam. 50 tys. to jest sporo, choć wiem, że przy zarobkach niektórych dziennikarzy to grosze (śmiech).

Których?
Zwłaszcza ci z telewizji zarabiają olbrzymie pieniądze. Na przykład pani Olejnik i inni, którzy tak nam wyliczają, zarabiają tyle, że się w głowie nie mieści. I jeszcze występują w różnego rodzaju reklamach. I ja się tego nie czepiam.

A może Pan nie wie, że dostanie coś ekstra od UEFA?
Byłbym mile zaskoczony, gdyby coś tam, gdzieś tam, ale chyba nie ma szans.

I Pan się zgodził w takiej poważnej spółce za darmo pracować?
Spółka Euro 2012 Polska, zależna od PZPN została wyodrębniona po to, aby zorganizować Euro na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Ale jest opłacana przez UEFA. Dla mnie najważniejsze jest zorganizowanie tych mistrzostw. Platini mi powiedział, że łeb urwie, jak coś tu się nie uda. Polska ma być lokomotywą w tym duecie z Ukrainą. Pewnie, że paru autostrad nie wybudujemy, ale to nie PZPN je buduje. My budujemy siedzibę związku i najtańszej oferty nie wybraliśmy. Albo weźmy te problemy z oddawaniem stadionów na czas. Najpierw były zapewnienia, a potem w takim Gdańsku czepiają się, że tam jakieś drobiazgi nie działają i że nie można grać. A wcześniej w ogóle tego nie było i nie było problemu.

Jakie są obecne relacje PZPN z rządem?
Ponad 12 lat śpiewania na PZPN, na Dziurowicza, Listkiewicza na mnie. Wyraz na CH, na K. A wszyscy, panie redaktorze, bili brawo. Jak sobie trzech studenciaków założyło jakąś inicjatywę pt. "Koniec PZPN", to też bili. A jak podaliśmy ich do sądu, bo wykorzystywali nasze zastrzeżone znaki firmowe, to była wielka obraza. I wie pan jak ja się czuję?

Ale ja pytałem o relacje z rządem...
No właśnie, właśnie. Jak paru polityków delikatnie po-obrażano, to natychmiast pozamykali stadiony. Bez żadnego powodu. Wie pan jak ja się czuję? Jak obywatel drugiej kategorii.

Chodzi Panu o słynne "Donald ma Tolę"?
A jak na mnie śpiewają: "Byłeś legendą, a teraz jesteś sprzedajną mendą" albo "Lato! Co? Ty Kur...!", to nie ma reakcji. Nie czytałem w prasie nawet, żeby się ktoś obruszył.

Do mediów ma Pan pretensje?
Do wszystkich. Ale przede wszystkim do mediów, które nie podjęły żadnej walki z chuligaństwem na stadionach. Niech mi pan odpowie na pytanie. Ile lat temu zostało wynalezione koło?

Parę lat temu.
No właśnie, to mniej więcej wtedy poradzono sobie z problemem chuligaństwa na stadionach w Anglii i wielu innych krajach. Oczywiście, że się zdarzają incydenty, ale widział pan, jak policja poradziła sobie w Bydgoszczy, a jak we Frankfurcie. W Niemczech w siedem minut było pozamiatane. Ja powiedziałem to premierowi wprost. Jakie szanse, jakie narzędzia do walki z chuligaństwem ma PZPN? Ja nie mam prawa ścigać chuliganów.

I co premier odpowiedział?
Wzięli się do roboty, będą kary, zawieszenia itd. Zresztą rozmawiałem ostatnio też z kibicami. Mówię: Zróbcie jakieś zawieszenie broni, spróbujmy się wreszcie dogadać.

Wydawało się, że będzie Pan bardzo nieporadnym prezesem, a w kwestiach politycznych wewnątrz związku czuje się Pan wyraźnie jak ryba w wodzie. Wyciszył Pan całą opozycję i już ma zapewnioną reelekcję.
Rok się przyglądałem i teraz wyciągam wnioski. Nie ukrywam, że wiele dała mi działalność polityczna. Jako senator wiele zrozumiałem. A poza tym jestem słownym człowiekiem. Jak ja powiem, że nie, to nie. Zawsze jestem za tym, aby usiąść przy stole i się porozumieć. Ten związek jest od lat pod obstrzałem totalnym. Od kuratorów, którzy wie pan, jakimi środkami zostali tu wprowadzani, po całą medialną nagonkę.

Oczywiście niezasłużenie, PZPN zawsze był święty...
Ale to nie my sprzedawaliśmy mecze.

Prezes odpowiada za to, co się dzieje na jego podwórku...
Ale ja w tamtych czasach nie byłem prezesem. Za moich czasów korupcji nie ma. Nagonka na PZPN nie może trwać wiecznie.

Powiedziałby Pan jak Pana poprzednik po pierwszym aresztowaniu sędziego, że trafiła się jedna czarna owca?
Nigdy bym tak nie powiedział. Ja grałem w piłkę i może właśnie dlatego. A poza tym to niech mi pan wskaże jakieś środowisko w Polsce, którego problem korupcji nie dotyczy.

W piłce nożnej to jednak była patologia...
A skąd! Nie większa niż w innych środowiskach. Nie chcę mówić w których, bo się później np. jakiś doktor będzie krzywo patrzył. Tylko wyjdzie tam coś raz czy drugi, a dalej cisza. W piłce nagłaśnia się wszystko.

Pan jako prezes nie może mówić, że wszystko jest OK, i przechodzić w tej kwestii do porządku dziennego.
Za PRL za wszystko trzeba było dać łapówkę. Tak się ludzi wychowywało. Ale grzebać teraz w trupach? Rozliczać jakiś mecz sprzed lat w IV lidze, który został sprzedany za pęto kiełbasy i butelkę wódki?

Cracovia sprzedała mecz Zagłębiu Lubin w 2006 r., trenerem Zagłębia był obecny selekcjoner, a zawodnikami obu klubów byli dwaj obecni kadrowicze. To nie są zamierzchłe czasy.
Chłopak, który gra teraz w kadrze, miał wtedy 19 lat. Zrzucił się 3 tys. do kapelusza. To nie on decydował. Nie róbmy z niego przestępcy.

Pan też się składał w czasach kariery piłkarskiej?
Ja grałem w tak dobrej Stali Mielec, że nic nie musieliśmy kupować. Ale nie ukrywam, że były różne propozycje. Pamiętam, jak Stal Rzeszów spadała z ligi i dostaliśmy ofertę. To było to samo województwo, po linii partyjnej, duże było ciśnienie, żeby sprzedać. Ale obśmialiśmy ich. Pojechaliśmy do nich, dwie bramki im wrzuciłem i do domu.

Wróćmy do Pana działalności wewnątrzzwiązkowej. Jak się Panu udało pozbyć opozycji?
Pan mi zadaje takie pytania, jakby Pan nie mieszkał w Polsce. W każdej partii jest opozycja. Co chwila czytam, że Tusk coś tam ze Schetyną, Kaczyński powyrzucał te "pejotjoty", a Napieralski spiął się z Olejniczakiem.

Politycy z pewnością podziwiają Pana skuteczność. Jednych opozycjonistów Pan wyeliminował, a resztę przeciągnął na swoją stronę. Andrzej Padewski chciał Pana wysadzić z siodła, a teraz jest w Pana spółce Euro 2012.
Coś panu powiem, ostatnio był kongres FIFA. Też zrobiono nagonkę na naszego przyjaciela, olbrzymiego orędownika zakochanego w Polsce i także w Polce. Angielskie media rozpętały burzę i nagle się okazało, że nasza rodzina piłkarska potrafi się scementować. Zna pan wynik wyborów? Przecież my go mogliśmy przez aklamację wybrać, ale on powiedział "nie". Odbyło się tajne głosowanie. Podobało mi się liczenie głosów. To jest dopiero demokracja. Wniesiono stół i dwie urny z głosami otworzono przy wszystkich. Wysypali, pokazali przy 203 przedstawicielach z całego świata, prawo, lewo, przeliczone, podpisane ogłoszone.

Przecież to wygląda jak piłkarska mafia. Nic jej nie można zrobić, zawsze obroni swojego.
Ja panu tłumaczę, jak wygląda prawdziwa demokracja. Chodzi mi o jawność procedur. A u nas? No proszę tylko wspomnieć to, co działo się podczas wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Kupowanie głosów, tego, tamtego... Ale to nie jest skandal. Skandal to może być tylko w piłce nożnej (śmiech).

Jak to było z tym Padewskim?
To był wiceprezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, miał jakieś żale, ale usiedliśmy, wyjaśniliśmy sobie wszystkie bóle. To jest bardzo inteligentny facet.

Który chciał Pana wysadzić z siodła.
Z siodła to mnie może wysadzić tylko przewodniczący Komisji Rewizyjnej. To już musiałbym strasznych przekrętów narobić, aby złożył taki wniosek.

Komisja rewizyjna nic Panu nie zrobi, bo jej członków też Pan hołubi. Za Pana kadencji dostali wynagrodzenie, jeżdżą na wyjazdy z reprezentacją.
Skończyły się czasy społeczników. Pracy za paluszki, kawę i uścisk dłoni prezesa. A ile biorą radni za każde posiedzenie?

Oni mogą mnie zwolnić, więc wezmę ich na swój garnuszek. Nie będą przecież obcinać gałęzi, na której siedzą.
Macie absolutny wgląd we wszystkie płace w PZPN. Wasi informatorzy dostarczają wam całe dokumenty. Budżet jest znany. PZPN na swoją działalność nie dostaje z budżetu państwa złotówki. I chciałbym, aby podkreślił pan to wężykiem i nie wycinał.

Nie dokończył Pan wątku Padewskiego.
Jest w tej chwili z mojego ramienia przedstawicielem spółki Euro 2012 na Wrocław. Uczestniczy w każdym posiedzeniu i ma dużo do powiedzenia.

Brawo. Prawdziwy majstersztyk!
Ale dlaczego? Ja jestem otwarty.

Wycina Pan wszystkich ludzi Listkiewicza.
Michałowi dałem słowo i tego słowa dotrzymuję. Choć, nie ukrywam, miałem z nim szczerą rozmowę. Powiedziałem, że zadbam o niego. A nie tak jak niektórzy prezesi, którzy po zajęciu stołka wycinają wszystkich poprzedników. Michał się przyda, ma kontakty, pracuje w spółce.

Czuje się jednak za mało wykorzystany.
Wie pan, jaka jest zasada. Nowy prezes - nowe zasady.

Boi się Pan, że będzie kopać dołki?
Każdy może startować na prezesa.

Listkiewicz mówi, chciałby wrócić i odtworzyć trio z Bońkiem i Kolatorem.
(bardzo długi i głośny śmiech) A jednak okazuje się, że można inaczej rządzić niż Michał.

Poprzedni prezes drwił z Pana wyniku wyborów do władz UEFA.
Niech on głupot nie opowiada. Liczyłem na 15 głosów. Część się wycofała. Aby wygrać, trzeba mieć budżet...

Może gdyby Listkiewicz Panu pomógł...
Niech pan nie żartuje. Ani Michał nie jest taki znany, ani taki lubiany, jak to się ludziom wmawia. Michał już startował, miał swoją szansę.

Ma Pan zamiar poszerzyć zarząd PZPN o tzw. baronów wojewódzkich. Dzięki ich głosom zapewni Pan sobie reelekcję. Sprytne.
Idę w ślady PO. Dlaczego partia rządząca poszerzyła swój skład (śmiech)?

Ale to wbrew zaleceniom UEFA i Ministerstwa Sportu.
Nieprawda. Mamy 16 województw. Każdy musi mieć swojego przedstawiciela w zarządzie. W sumie będzie raptem 25 osób.

Zawsze był Pan taki bezczelny?
Ja się nie zmieniłem. Pana starsi koledzy pisali, że jestem kołek drewniany technicznie, a ja bramkę za bramką strzelałem. W tamtych czasach był bardziej bezczelny zawodnik od mnie.

Rudy?
To pan powiedział. Ale gruboskórny jestem, przyznaję. Piszcie sobie o mnie, co chcecie.

Tak bardzo jednak nie, skoro reporterów "Faktu" na mecze Pan nie wpuszcza.
Zaatakowali mnie. Mogą to robić, ale nie będę tolerował zmyślania na mój temat. Dorabiają ideologię to tego, że lampkę wina w ręku trzymam.

Wszyscy wiedzą, że Pan woli wódkę.
Wódkę piję na weselu. Byłem nawet w sobotę i się napiłem. Wino lubię do obiadu. Nikt mnie jednak pijanego nigdy nie widział. Mam mocną głowę (śmiech).

Nawet Al Capone do dziennikarzy nie strzelał.
Nie strzelam, nie wpuszczam na mecze. Wie pan, jaki mam spokój teraz. Nie mówię, że im akredytacji nie oddam. Pokażę im, kto tu rządzi.

Wzoruje się Pan na Łukaszence? To piłkarski totalitaryzm.
E tam. Po prostu nie chcę, aby mi robili zdjęcia, jak sobie w loży winko popijam. Oprócz tego było ciche życzenie od chłopaków z reprezentacji, bo ich zaczęli tłuc za bunga-bunga. Nie kocham mediów. Choćby za to, że pisaliście na zlecenie polityków. A jak były wybory w PZPN, to w to, aby wygrał mój konkurent, był zaangażowany cały aparat medialny. Pamiętam te słupki, Boniek, Kręcina, Jagodziński, a ja daleko w tyle...

Wygrał Pan, czyli piłkarski beton.
A co to jest beton? A w Sejmie to nie ma polityków, którzy są przyspawani do stołków? Ci z PiS i PO w wielu przypadkach byli w PZPR. A ja w PZPR nigdy nie byłem. Byłem za głupi (śmiech).

Rozmawiał Cezary Kowalski / Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24