Lech - Legia LIVE, czyli polskie El Clasico w Poznaniu

Wojciech Maćczak
Ostatni raz oba zespoły zagrały ze sobą w finale Pucharu Polski
Ostatni raz oba zespoły zagrały ze sobą w finale Pucharu Polski Paweł Jaskółka / Ekstraklasa.net
Na takie mecze kibice czekają cały sezon, takie pojedynki nadają kolorytu ligowej rzeczywistości i sprawiają, że nasze krajowe podwórko choć na chwilę upodabnia się no najlepszych europejskich lig. Już w niedzielę klasyk ekstraklasy, Wielkie Derby Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa. Relacja LIVE od 17 w Ekstraklasa.net!

Lech Poznań - Legia Warszawa - relacja NA ŻYWO od 17 w Ekstraklasa.net!

"Bądź świadkiem październikowej batalii" - tym hasłem oficjalna strona Lecha oraz bilboardy w Poznaniu zachęcają do przybycia na pojedynek z Legią. Kibice „Kolejorza” przerywają protest, dzięki czemu na Bułgarską wraca fantastyczny doping. Szykuje się rekord frekwencji w tym sezonie, poznańscy piłkarze będą mieli za sobą rzeszę ponad trzydziestu tysięcy fanów, czekających na pokonanie odwiecznego rywala. Trener Jose Mari Bakero porównuje niedzielny pojedynek do hiszpańskiego El Clasico, a piłkarze obu drużyn zapowiadają, że nikt nie będzie odstawiał nogi. To już nie jest zwykły ligowy mecz, to wielkie piłkarskie święto, którego wynik emocjonuje kibiców w całym kraju. Tu nikt nie będzie kalkulował, grał na remis - liczy się tylko pełna pula.

Za Lechem z pewnością przemawia atut własnego boiska. Choć w dotychczasowych meczach frekwencja była daleka od oczekiwanej, a doping dość spontaniczny, tym razem ma być inaczej. Obiekt przy Bułgarskiej ma zapełnić rzesza ubranych na biało-niebiesko fanów, nie żałujących gardeł, by wesprzeć swój zespół i zmotywować piłkarzy do jeszcze większej walki. Po stronie gospodarzy staje również historia, bowiem Lech wygrał pięć z ostatnich sześciu spotkań ligowych z Legią, rozegranych w Poznaniu. Ostatni raz w ramach rozgrywek Ekstraklasy warszawski zespół triumfował w stolicy Wielkopolski… ponad siedem lat temu. W rundzie wiosennej sezonu 2003/04 Legia pokonała Lecha 1:0 po bramce Piotra Włodarczyka, który dziś próbuje przypomnieć sobie dawny blask w drugoligowym Bałtyku Gdynia. Co ciekawe, jego trenerem jest Adam Topolski, członek galerii sław Legii, a także były trener „Kolejorza”. Pytany przez oficjalną stronę klubu z Łazienkowskiej o zwycięzcę niedzielnego starcia, Topolski wskazuje na Legię, jako argument podając solidną defensywę drużyny ze stolicy.

Formacja obronna rzeczywiście stanowi ogromny atut Legii. W całości składająca się z Polaków, mająca w składzie powoływanych przez Franciszka Smudę Marcina Komorowskiego i Jakuba Wawrzyniaka. Dowodzona przez doświadczonego Michała Żewłakowa, który w reprezentacji co prawda już nie gra, ale według wielu powinien. Do tego uzupełniana przez solidnego Artura Jędrzejczyka. No i mająca za plecami bardzo dobrze broniącego Dusana Kuciaka, który przy Łazienkowskiej już został obwołany nowym Janem Muchą. Tak skonstruowana defensywa musi być silnym punktem zespołu, dzięki temu legioniści stracili w lidze tylko dziewięć goli.

Tyle że o jedną bramkę mniej dali sobie strzelić poznaniacy. Sprawiająca wrażenie mniej pewnej formacji obrona Lecha póki co spisuje się lepiej, ale nie zapominajmy, że Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz i Luis Henríquez to reprezentanci swoich krajów, a więc pewien poziom muszą utrzymywać. Słabszym ogniwem wydaje się młody Marcin Kamiński, który zastępuje kontuzjowanego Manuela Arboledę. To właśnie przedłużająca się nieobecność Kolumbijczyka jest głównym problemem poznańskiego zespołu, jeżeli chodzi o grę „w tyłach”. W bramce natomiast Krzysztofa Kotorowskiego zastąpił ostatnio Jasmin Burić i to z pewnością pozytywna decyzja sztabu szkoleniowego Lecha. Bośniak zdążył już udowodnić, że należy mu się miejsce w wyjściowym składzie, pokazując bardzo dobrą dyspozycję w spotkaniu z Lechią Gdańsk.

Formacje defensywne obu zespołów odegrają zapewne istotną rolę w niedzielnym starciu, ale kibiców zazwyczaj bardziej emocjonują wyczyny graczy ofensywnych. Tu na fanów czeka kilka arcyciekawych bezpośrednich pojedynków pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Ten najważniejszy – strzelecki – rozgrywać się będzie pomiędzy Danijelem Ljuboją a Artjomem Rudnevem. Pierwszy ma za sobą mnóstwo występów w Bundeslidze i Ligue 1, drugi dopiero stoi u progu wielkiej kariery. Obaj jednak zachwycają, są zawodnikami, którzy w polskiej lidze „robią różnicę”. W dotychczasowych meczach skuteczniejszy był Łotysz, który wie już, co znaczy bramka strzelona Legii - w ubiegłym sezonie trafienie Rudneva dało „Kolejorzowi” zwycięstwo 1:0.

Nieco w cieniu rozgrywać się będzie starcie dwóch bałkańskich pomocników – Miroslava Radovicia i Semira Stilicia. „Rado” otrzymał ostatnio powołanie do kadry Serbii, co z pewnością zmotywuje go do wzmożonego wysiłku, natomiast etatowy reprezentant Bośni i Hercegowiny na pewno także będzie chciał udowodnić swoją wartość. Również w środku pola staną naprzeciw siebie defensywni pomocnicy: Janusz Gol kontra Rafał Murawski. Obaj aspirują do kadry trenera Smudy, ale jak na razie częściej powoływany jest tam gracz „Kolejorza”. Do tego jeszcze pojedynek „młodych, zdolnych”, czyli Macieja Rybusa i Michała Żyro oraz Mateusza Możdżenia. Zwłaszcza dla tego ostatniego będzie to szczególny mecz, bowiem Możdżeń to rodowity warszawiak, wychowanek tamtejszego Ursusa. Jego talentu nie potrafili dostrzec w Legii, uczynili to natomiast skauci Amiki Wronki, a po fuzji z Lechem młody pomocnik trafił do Poznania.

Na deser pozostaje nam jeszcze rywalizacja trenerów. Macieja Skorżę i Jose Mari Bakero dzieli wiele. Pierwszy, czyli reprezentant polskiej myśli szkoleniowej, nie ma za sobą kariery piłkarskiej, za to na ławce trenerskiej odnosił spore sukcesy (m. in. dwukrotne zdobycie mistrzostwa Polski i również dwukrotny triumf w rozgrywkach Pucharu Polski). Odwrotnie jest w przypadku Bakero – Hiszpan, w przeszłości wielka gwiazda Barcelony, jako szkoleniowiec nie odnosił jeszcze znaczących triumfów. Cechą wspólną obu panów jest to, że latem byli pierwszymi kandydatami do zwolnienia. Skorżę miał zastąpić Vladimír Weiss, natomiast jako następcę Bakero kreowano Michała Probierza. Obaj panowie zostali jednak na swoich pozycjach, a biorąc pod uwagę postawę Lecha i Legii w obecnym sezonie, władze klubów mogą być bardzo zadowolone z takiego obrotu spraw.

Ostatnio po porażce Wisły Kraków z Legią Warszawa obrońca pokonanych Kew Jaliens stwierdził, że „takie mecze można przegrać”. Zapewne każdy z piłkarzy Legii i Lecha stwierdziłby, odwrotnie niż Holender, że takiego spotkania przegrać nie wolno. Piłkarze obu drużyn muszą dać z siebie wszystko, włożyć w ten mecz maksimum wysiłku, energii i koncentracji. Tu nie chodzi tylko o trzy punkty, ale przede wszystkim o to, kto okaże się lepszy, kto zwycięży w polskim klasyku. W niedzielę przekonamy się, po stronie którego zespołu było więcej atutów i kto okazał się zwycięzcą „polskiego Gran Derbi”.

Lech Poznań – Legia Warszawa – niedziela, godzina 17:00
Sędzia:
Hubert Siejewicz (Białystok)

Przewidywane składy
Lech:
Burić – Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Możdżeń, Murawski, Stilić, Kriwiec, Tonew – Rudnev

Nie zagrają: Arboleda, Kikut (kontuzje), Injac (pauza za żółte kartki)

Legia: Kuciak – Jędrzejczyk, Żewłakow, Komorowski, Wawrzyniak – Rybus, Vrdoljak, Gol, Radović, Żyro – Ljuboja

Nie zagrają: Choto, Astiz, Kosecki, Hubnik (kontuzje)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24