Rok temu Lech Poznań też nie był dobrze przygotowany do sezonu. Usprawiedliwieniem było nagłe odejście Macieja Skorży, rozbita defensywa, nowy trener słabo orientował się w realiach ekstraklasy, dopiero uczył się swojej drużyny. Kolejorz, który stoczył pasjonująca walkę na finiszu i zdobył mistrzostwo, na starcie nowego sezonu wyglądał, jakby w ciągu kilku tygodni zapomniał, jak się gra w piłkę.
Zobacz też: Lech Poznań bez czołowego obrońcy. Może on wypaść z gry na dłużej. Co z wypożyczonym Filipem Borowskim?
12 sierpnia 2022 roku, a więc niemal równo 12 miesięcy temu, podczas rewanżu z Vikingurem doszło do kuriozalnej sytuacji. Choć Lech awansował, na trybunach w drugiej połowie dogrywki trwał milczący protest, a potem były albo salwy śmiechu, albo wyzwiska czy to w kierunku zarządu czy piłkarzy.
- Kolejorz zaprezentował, jak jednocześnie można wygrać mecz i spalić się ze wstydu
- pisał wówczas Dawid Dobrasz z Meczyków. Projektowi van den Broma niewielu dawało szanse na sukces. Zespół prezentował się koszmarnie. Historia podpowiadała, że znów będziemy świadkami tradycyjnego jesiennego kryzysu.
Wiosna dawała nadzieję, że to się już nie powtórzy
Na szczęście van den Brom opanował sytuację, Lech Poznań poczynał sobie coraz lepiej, pucharowe emocje przyćmiły przeciętną postawę w lidze, a wiosną, zespół dał swoją postawą nadzieję, że w tym sezonie, daleko zajdzie nie tylko w Europie, ale będzie faworytem w walce o mistrzostwo Polski. Miało mu w tym pomóc doświadczenie zdobyte w pucharach, doskonała sytuacja finansowa, ogromne zainteresowanie kibiców i świetna atmosfera panująca znów wokół Lecha Poznań. Jednym słowem Kolejorz miał wszystko, by się rozwijać i ugruntować swoją pozycję na arenie krajowej i międzynarodowej.
Takiego dołka fizycznego nikt się nie spodziewał
Nadszedł jednak kolejny okres przygotowawczy i znów Lech Poznań popełnił w nim błędy. Zgrupowanie rozpoczęło się bardzo późno, na dodatek kluczowi piłkarze, czyli reprezentanci swoich krajów, dojeżdżali na nie, dopiero w jego trakcie. Mieli spokojnie odpoczywać po trudach poprzedniego sezonu. Drużyna miała dochodzić do formy meczami, van den Brom mając przed oczami kalendarz rozgrywek i przeciwników, z jakimi przyjdzie spotkać się na początku sezonu, wierzył, że z tą jakością piłkarską, jaką ma w swoim zespole, zdoła zrealizować swoje sportowe cele.
Nie wziął jednak pod uwagę, że po takich przygotowaniach, jego drużyna, w tym momencie wpadnie w tak ogromny dołek fizyczny. To jest klucz, do zrozumienia tego, co się dzieje obecnie z Lechem Poznań. Dotyczy to nie tylko defensywy. Sił, aby biegać, nie mają nie tylko Milić z Andersonem, ale też Karlstroem, Ishak, Velde, czy Hotić, który miał być następcą Michałą Skórasia.
Kolejorz znów jest zlepkiem piłkarzy bez formy, rozbitych, którzy nie radzą sobie z agresywną grą rywali, dających się zaskakiwać stałymi fragmentami i prostymi kontratakami. Można mieć w zespole dużo jakości, ale jak się człapie po boisku i przegrywa większość pojedynków biegowych i w powietrzu, to nie da się nikogo zaskoczyć. "Maszyna van den Broma" kompletnie się zacięła, bo nie ma paliwa, by ruszyć z miejsca. To ma też przełożenie na sferę mentalną. Po stracie goli, Kolejorz nie potrafi zareagować.
Van den Brom zapowiada powrót do pracy
- Czuję w tej chwili, że straciliśmy wiele z tego, co wypracowaliśmy w trakcie poprzedniego sezonu. Wiele rzeczy nie funkcjonuje. Mamy duże problemy w grze obronie
- mówił po meczu we Wrocławiu holenderski szkoleniowiec, ale to widzi nawet laik.
Lekarstwem na niemoc, ma być powrót do ciężkiej pracy.
- Ja nie uciekam od odpowiedzialności i winy, zawsze pierwszy szukam jej u siebie. Musimy ciężko pracować nad poprawą naszej gry. Trzeba wyjść na boisko treningowe i tam ciężko trenować, naprawdę ciężko
- podkreślał van den Brom.
Pytanie tylko czy takie "przykręcenie śruby" da spodziewany efekt w najbliższej przyszłości? Przed przerwą reprezentacyjną czekają jeszcze Kolejorza dwa mecze u siebie z Jagiellonią (30 sierpnia) i Górnikiem (2 września). Cudów więc nie należy oczekiwać. Lepiej mieć nadzieję, że w tym czasie strata do czołówki, znacząco się nie powiększy, a kontuzji i zawirowań w składzie nie zacznie przybywać. Nie da się ukryć, że znów kryzys zagląda Lechowi głęboko w oczy. Pozostaje wiara, że Holendrowi po raz drugi uda się, go uniknąć.
Turystyczna Wielkopolska - odcinek 6, powiat średzki:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?