Ligowa krucjata (odc.3): Logika podpowiada - nie szukajcie mnie w ekstraklasie!

Grzegorz Ignatowski
24. kolejka ekstraklasy była trudna do przebrnięcia nawet dla wyjątkowo zatraconych miłośników polskiej piłki. Tym razem jednak oprócz kibiców, liga polska wystawiła na poważną próbę logikę. Jaki był efekt tej próby? Logiki na naszych boiskach możemy nie odnaleźć przez dłuższy czas.

Ruch - Widzew 2:1

Stało się to, co stać się musiało - Ruch wygrał. Ale przy tak słabym Widzewie zwycięstwo to żadna sztuka. Jeśli łodzianie jeszcze bardziej obniżą poziom, to logicznym rozwiązaniem byłoby przyznawanie za zwycięstwo z nimi nie trzech, a dwóch punktów.

I słówko o trenerze Kocianie. Kiedy ten szkoleniowiec przejął zespół z ulicy Cichej stało się coś dziwnego. Wcześniej Ruch był zlepkiem zawodników, z których część miała być zbyt stara, a druga część zbyt młoda. Kocian to wszystko odpowiednio zmiksował i tak powstała mieszanka wybuchowa, która niemal natychmiast eksplodowała i wyniosła czternastokrotnego mistrza Polski na trzecie miejsce w tabeli.

Tymczasem Artur Skowronek miksuje, miksuje i już chyba wie, że nic wybuchowego nie zmiksuje. Co najwyżej może niechcący wysadzić samego siebie, bo jeśli nie zacznie szybko wygrywać to władze Widzewa mogą stracić do niego cierpliwość.

Lechia - Wisła 0:0

Jest taka zasada w strzelaniu do kaczek: jeśli nie ustrzelisz kaczki to ta przyjdzie i cię zadziobie. Lechia strzelała do Wisły, która tę kaczkę bardzo przypominała i jakoś nie mogła trafić. Próbował Makuszewski, starał się jak mógł Tuszyński, w końcu idealną pozycję na strzał miał Pietrowski. I co? I nic! Na szczęście dla Lechii krakowska kaczka była w piątek tak słaba, że nie zdołała dosięgnąć dziobem przeciwnika.

Wisła miała sporo szczęścia, że zdobyła jeden punkt. To głównie zasługa doświadczenia, jakie wnoszą do drużyny Arkadiusz Głowacki, Łukasz Garguła, czy wracający po długim odpoczynku od futbolu Dariusz Dudka. Gdyby Wisła nie miała tak doświadczonych piłkarzy, to zgodnie z logiką istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta kaczka sama by sobie strzeliła w łeb.

Górnik - Korona 0:0

Podopieczni trenera Wieczorka po raz pierwszy pokazali w tym sezonie, że potrafią grać w piłkę. Niestety ambicji wystarczyło tylko na 50 minut, bo później na boisku grała już tylko Korona, której zabrzanie starali się tylko przeszkadzać. Ogromny wpływ na taki stan rzeczy miała czerwona kartka dla Mańki, ale kto będzie o tym pamiętał na koniec sezonu. Górnik zdobył jeden punkt, ale wciąż jest jednym z najgorszych zespołów w rundzie wiosennej.

Jeszcze słówko o gospodarzach. Górnik Zabrze wyrejestrował ostatnio piłkarza nie informując go o tym. Widzicie w tym logikę? Może więc czas najwyższy zwolnić kilku działaczy, nie informując ich, że już nie pracują, to znacznie bardziej sensowne rozwiązanie. O ile słowo "pracują" jest tu w ogóle na miejscu.

Lech - Piast 4:0

Po 1:5 z Pogonią, 4:0 z Piastem musi smakować wybornie kibicom Lecha. Teraz ludzie powiedzą, że Rumak jednak się nadaje, zwłaszcza, że przed poznaniakami mecze z Widzewem i Podbeskidziem. A moim zdaniem trzeba jak najszybciej wyciągnąć miecz i przeciąć pępowinę łączącą tego trenera z klubem. Dlaczego?

Rumak wciąż nie ma pomysłu, nie wie jak ma grać jego drużyna, nie wie jaki piłkarz najlepiej wywiąże się z zadań meczowych, jego taktyka polega na zasadzie jakoś to będzie. Przez pół roku Rumak nie miał pomysłu co zrobić z Pawłowskim, który zwyczajnie potrzebuje trochę miejsca, żeby pokazać swoje umiejętności, nie potrafił zapanować nad Murawskim czy Ślusarskim, pod jego okiem zupełnie nie rozwija się Teodorczyk, który jest teraz bardziej drewniany niż kiedykolwiek, a Wołąkiewicz zapomniał na czym polega krycie. Ktoś powinien zadać sobie pytanie: czy ten zespół się rozwija? Czy piłkarze podnieśli swoje umiejętności? I czy ten zespół i ci piłkarze w ogóle mają szanse się rozwijać, skoro kierunek rozwoju określa hasło "jakoś to będzie"? Już nawet sponsor nie wierzy w trenera, o czym można było przeczytać na Twitterze. Czas więc przeciąć tę pępowinę i to jak najprędzej.

A te 4:0? Wystarczy spojrzeć jak padały bramki, jak poruszał się Piast w obronie, żeby wyciągnąć wnioski. Tydzień temu przepowiadałem zwycięstwo Lecha, bo gliwiczanie są jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Za tydzień Piast zmierzy się z Podbeskidziem i "Górale" mogą definitywnie zweryfikować siłę ekipy trenera Brosza i nawet własne boisko nie pomoże gliwiczanom w zdobyciu trzech punktów.

Jeszcze słówko na temat Dawida Kownackego - ludzie mówią, że to dopiero materiał na piłkarza. A kim jest Teodorczyk? Też materiałem na piłkarza, tylko w Poznaniu już długo próbują z tego materiału coś wykroić i jak na razie niewiele się udało. Może więc lepiej próbować z nowym, niż na siłę dopasowywać coś co do tej pory średnio się sprawdzało.

Cracovia - Śląsk 0:1

W trakcie meczu Cracovii ze Śląskiem pojawiły się pogłoski, że część fanów chce napisać oficjalne pismo do władz Śląska o wypłacenie odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, jaki grozi po obejrzeniu zbyt dużej liczby meczów tej drużyny. Zaraz pojawiła się odpowiedź, że Śląsk takie wnioski już wcześniej dostawał i odszkodowania nie wypłacał. Zdarzało się jednak, że osoby najbardziej uparte otrzymywały szansę treningu z pierwszą drużyną, a gdy to nie pomogło, otrzymywali w formie zadośćuczynienia miejsce w pierwszym składzie. I tak rozwiązała się tajemnica angażu Tadeusza Sochy i Krzysztofa Ostrowskiego.

To oczywiście żart, ale oglądanie gry Śląska jest ostatnio prawdziwą torturą. Ten zespół się wyraźnie męczy, jest wypalony, a w poczynaniach piłkarzy nie widać wyraźnej myśli taktycznej. Zapytacie jak to się możliwe, że udało się wygrać z Cracovią? Ale prawda jest taka, że we Wrocławiu nie należy szukać logiki. Ta reguła dotyczy także wyników.

W sumie gdyby Cracovia była świadoma, że meczów nie wygrywa się wymieniając jak największą ilość podań, tylko zdobytymi bramkami, to logika by zwyciężyła. Z drugiej strony, jeśli piłkarze Cracovii wykańczają akcję tak jak Steblecki, to nie ma co się dziwić, że krakowianie szukają podania zamiast strzelać na bramkę przeciwnika.

Zagłębie - Zawisza 3:1

Ostatnio Zawisza grał lepiej niż Lechia, a przegrał 0:3. Teraz Zawisza grał gorzej niż Zagłębie i... przegrał 1:3. Za tydzień gra z Górnikiem Zabrze i ktoś będzie musiał w końcu się przełamać. Co podpowiada logika? Logika mówi tak: - odpuszczam, ekstraklasa to nie miejsce dla mnie.

Zagłębie spisuje się wiosną rewelacyjnie, a główna w tym zasługa Davida Abwo. Nigeryjczyk strzela jak natchniony, po czym chowa się pod kurtkę Oresta Lenczyka. Może właśnie tego mu wcześniej brakowało, żeby ktoś mógł go przytulić... Albo, żeby ktoś mógł mu asystować jak Arkadiusz Piech przy drugiej bramce.

Legia - Jagiellonia

O tym meczu zostało napisane już wszystko. Swoje zdanie już wyraziłem w innym miejscu, więc nie ma sensu tego powtarzać. Cokolwiek zostanie jeszcze powiedziane, jedno jest pewne: Kary będą gigantyczne!

Podbeskidzie - Pogoń 0:0

The last, but not least, przynajmniej w poruszanej od początku niniejszego tekstu kwestii logiki. Akurat to było logiczne, że Pogoń bez swojego najlepszego strzelca będzie miała problem ze zdobywaniem bramek, a Podbeskidzie jak zwykle skupi się na walce, zapominając tym samym o grze w piłkę. Efekt mógł być tylko jeden - wynik bezbramkowy. Tak więc po raz pierwszy na boiskach ekstraklasy zagościła logika. Może dlatego, że tydzień wcześniej piłkarze ligi polskiej przekroczyli wszystkie możliwe granice. Przecież bramkę strzelił wówczas Piotr Malinowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24