Liverpool wygrał z United w klasyku. Sturridge bohaterem The Reds (ZDJĘCIA)

Jakub Choderny
Liverpool pokonał na Anfield Manchester United 1:0 w hitowym meczu 3. kolejki Premier League. Jedyna bramka spotkania padła już w 4. minucie, a jej strzelcem był Daniel Sturridge. The Reds w tym sezonie nie stracili jeszcze ani jednego punktu.

Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy był po prostu piorunujący. Już w 4. minucie Liverpool objął prowadzenie po bramce Sturridge'a, który intuicyjnie skierował piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Trzeba przyznać, że Sturridge ostatnimi czasy jest niczym futbolowy Midas, czego dotknie, to zamienia w złoto. Pierwsze minuty meczu toczone były w niewiarygodnym tempie, ale to Liverpool był zespołem lepszym.

Gospodarze próbowali pójść za ciosem i udokumentować swoją przewagę drugim golem, ale czujnie spisywała się defensywna Manchester United. W odpowiedzi w 16. minucie ładną akcję przeprowadził Young do spółki z Welbeckiem, ale tego drugiego w ostatnim momencie zdążył uprzedzić Agger. Po pierwszych kilkunastu minutach tempo spotkania nieco spadło, a gra się wyrównała.

W 28. minucie przed dobrą okazją stanął Gerrard, ale jego uderzenie z rzutu wolnego pewnie wyłapał De Gea. W ostatnim kwadransie gospodarze oddali inicjatywę gościom, ale więcej niż składnych i dobrych akcji oglądaliśmy przepychanki i utarczki między samymi piłkarzami. Przodował w tym zwłaszcza napastnik United, Robin van Persie, który za swoje zachowanie w końcu został ukarany żółtą kartką. Holender mógł zresztą wylecieć z boiska jeszcze w pierwszej połowie po uderzeniu Skrtela, ale tym razem arbiter jedynie upomniał zawodnika. Chaos w ostatnich minutach nie przyniósł wielkich emocji, toteż do przerwy Liverpool schodził z jednobramkowym prowadzeniem.

Druga część spotkania rozpoczęła się od huraganowych ataków "Czerwonych Diabłów", które raz po raz żądliły swoimi widłami. Gospodarze bronili się niemal rozpaczliwie i w niczym nie przypominali zespołu, który tak świetnie prezentował się w pierwszej połowie. To mogło się zemścić, ponieważ w 52. minucie swoje szanse mieli Van Persie i Young, ale piłki po ich strzałach trafiały w zawodników Liverpoolu, którzy nie byli nawet w stanie opuścić własnej połowy.

Wraz z upływem czasu goście wciąż zdecydowanie przeważali, ale nie przekładało się to na kolejne, klarowne okazji. Należy przy tej okazji pochwalić defensywę gospodarzy, która spisywała się bez zarzutu. Nie przez przypadek Liverpool w pierwszych dwóch spotkaniach sezonu nie stracił żadnego gola.

W 77. minucie z bardzo dobrej strony pokazał się wprowadzony po przerwie Nani, który zdecydował się na indywidualną akcję i po zejściu do środka z prawej strony potężnie huknął sprzed pola karnego. Piłkę po strzale Portugalczyka sparował jednak golkiper gospodarzy. W ślad za Nanim w 82. minucie poszedł Hernandez, który w ten sam sposób spróbował swego szczęścia, ale i tym razem górą okazał się Mignolet.

Pięć minut później goście mieli najlepszą okazję do zdobycia bramki. Świetnym podaniem do Van Persiego popisał sie Hernandez, ale Holender z ostrego kąta nie był w stanie zmieścić futbolówki w bramce. Pomimo kolejnych prób, United nie było już w stanie doprowadzić do remisu. Tymczasem jeszcze w 94. minucie świetnie zaprezentował się Sterling, który przeprowadził znakomitą kontrę, ale jego uderzenie kapitalnie wybronił De Gea. Chwilę później arbiter zakończył mecz, w którym Liverpool po pasjonującym boju pokonał Manchester United 1:0!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24