ŁKS zremisował z Lechią Tomaszów. Chojnacki: Należy się cieszyć, że nie przegraliśmy [ZDJĘCIA]

Monika Wantoła
Łódzki Klub Sportowy w iście hokejowy sposób zremisował z Lechią Tomaszów Mazowiecki.
Łódzki Klub Sportowy w iście hokejowy sposób zremisował z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Maciek Stanik / Polska Press
Łódzki Klub Sportowy zafundował kibicom w środę dobre widowisko, strzelając aż cztery bramki. Nie uwieńczył tego jednak sukcesem, bo tomaszowianie zdobyli ich dokładnie tyle samo i wywieźli z Łodzi jeden punkt. - Należy się cieszyć, że nie przegraliśmy - stwierdził nawet trener Marek Chojnacki po zremisowanym spotkaniu, a jego słowa potwierdzają zawodnicy.

Zapewne w normalnych warunkach można by podejść o wiele krytyczniej do podziału punktów, ale tym razem faktycznie uznanie za dobry wynik nie powinno dziwić. Wszystko z powodu osłabienia, w jakim przyszło grać łodzianom. - Biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy nie jednego, ale dwóch zawodników mniej, bo przecież co chwilę któryś z nas leżał poza murawą i potrzebował pomocy medycznej, remis nie jest dla nas złym rezultatem - przyznaje Adrian Filipiak, podczas gdy Marek Chojnacki dodaje, że także i Kamil Cupriak, choć znajdował się na boisku, nie był w pełni zdolny do gry.

Nie można pominąć także faktu, że łodzianie w minioną niedzielę rozegrali ciężkie spotkanie wyjazdowe z Polonią Warszawa, które udało się wygrać dzięki podyktowanej w końcówce jedenastce za zagranie ręką w polu karnym. Szkoleniowiec biało-czerwono-białych tłumaczył po ostatnim środowym gwizdku, że słaba postawa jego podopiecznych na początku meczu była efektem wspomnianego pojedynku z Czarnymi Koszulami. - Dopiero w drugiej połowie, kiedy pojawili się zawodnicy do tej pory grający w mniejszym wymiarze czasu, spotkanie było pod nasza kontrola - przyznaje, co potwierdza także Filipiak. - Widać było, że mamy jeszcze w nogach niedzielny mecz z Polonią. Przegrywaliśmy walkę o drugie piłki, przez co w początkowej fazie oddaliśmy pole Lechii i konsekwencją tego była stracona bramka - mówił po meczu z tomaszowianami łódzki obrońca.

Choć może i zespołowi z al. Unii Lubelskiej nie udało się odnieść trzeciego z rzędu zwycięstwa, nie można nie zauważyć stopniowej poprawy w jego grze. Udało mu się w końcu pokonać najpierw przed własną publicznością Wartę Sieradz, a potem przełamać negatywną wyjazdową passę i przywieźć komplet punktów ze stolicy. Jak zdradza Adam Patora, jest to między innymi efekt rozmów między zawodnikami. - Doszliśmy do wniosku, że tak dalej być nie może. Musimy zmienić coś w naszej grze. Udało się to w dwóch poprzednich spotkaniach, ale z Lechią nie wyszło, lecz remis w takim spotkaniu, kiedy graliśmy w osłabieniu, to chyba dobry wynik - przyznaje, co pozwala mieć nadzieję, że zmobilizowani łodzianie będą także i w kolejnych meczach prezentować się lepiej, niż jeszcze jakiś czas temu.

Jak poradzą sobie w następnym spotkaniu przekonamy się dopiero w przyszły wtorek. Dopiero wtedy biało-czerwono-biali pojadą do Nowego Dworu Mazowieckiego, by zmierzyć się z miejscowym Świtem. Co prawda kolejka została zaplanowana na weekend, ale rozegranie meczu w tym terminie uniemożliwiła... gala disco polo, jaka odbędzie na nowodworskim obiekcie.

Obserwuj

@mwantola

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24