Mateusz Wdowiak: Pokazaliśmy, że potrafimy zdeklasować rywali [ROZMOWA]

Kaja Krasnodębska
Mateusz Wdowiak
Mateusz Wdowiak Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska
Dobrze weszliśmy w mecz, a później jedynie poszliśmy za ciosem. - powiedział po wygranym 5:1 meczu z Piastem Gliwice, Mateusz Wdowiak. - Nie osiadaliśmy na laurach, a solidnie pracowaliśmy na stopniowe podwyższenie rezultatu. Koniec końców udało nam się wysoko zwyciężyć, przez co niejako pokazaliśmy, że jesteśmy groźni i potrafimy zdeklasować rywali.

Nowy sezon, nowy numer. Będziemy widzieć również nowego, lepszego Mateusza Wdowiaka?
Zobaczymy. Ciężko mi stwierdzić w tej chwili jak będzie wyglądał nadchodzący sezon w moim wykonaniu. Pozostaje więc mieć nadzieję, że kibicom rzeczywiście będzie dane oglądać jeszcze lepszą grę z mojej strony. Na pewno zrobię wszystko, żeby tak właśnie się stało. Ciężkimi treningami będę pracował na to, aby w najbliższym czasie pokazać jeszcze więcej jakości.

Z czego wynikła ta zmiana numeru?
Już od dłuższego czasu myślałem o zmianie numeru na koszulce i postanowiłem sobie, że zrobię to przed nowym sezonem. Stary – 96, to jak wiadomo, dwie ostatnie cyfry roku, w którym się urodziłem. Nie czułem się jednak z nim najlepiej. Osobiście muszę przyznać, że wysokie numery zupełnie mnie nie przekonują. W nowe rozgrywki chciałem więc wejść z mniejszą liczbą na plecach. Jedenastka akurat była wolna, więc ją sobie zarezerwowałem.

Akcja przed piątą bramką to majstersztyk w Twoim wykonaniu. Czujesz się ojcem gola Marcina Budzińskiego czy może żałujesz, że nie udało się samemu wpisać na listę strzelców?
Na pewno cieszę się, że skończyło się to trafieniem. Wszak koniec końców najważniejszy jest finałowy rezultat i to ile goli zdobyła drużyna. Czuję jednak niedosyt, że piłka nie wylądowała w siatce wcześniej. Tak bowiem powinno się stać. Powinienem to skończyć sam, zdobyć gola w sytuacji sam na sam z Jakubem Szmatułą lub dograć do Tomasa Vestenickiego, który jak dowiedziałem się od kolegów, ustawił się w dobrej pozycji, lecz którego niestety nie widziałem. Jestem jednak zadowolony, że Marcin Budziński znalazł się z tyłu i skierował futbolówkę tam, gdzie znaleźć się powinna. Tym samym zrobił sobie prezent z okazji tego, że niedawno został ojcem. Uczciliśmy to tradycyjną kołyską, co na pewno było fajnym gestem zarówno właśnie dla Marcina jak i jego partnerki.

Pokonaliście bądź co bądź wicemistrza Polski. To komunikat, że w tym sezonie ponownie walczycie o najwyższe miejsce w tabeli?
Mamy ogromny szacunek do Piasta, gdyż to aktualny wicemistrz Polski. W zeszłym sezonie nie raz udowodnili, że potrafią grać w piłkę i w tej lidze są w stanie pokonać praktycznie każdego. Wiadomo, ten tydzień nie należał do najlepszych w ich wykonaniu – najpierw słabszy mecz z IFK Goteborg, dzisiaj wysoka porażka z nami. Mają lekką zniżkę formy, lecz to wciąż bardzo solidna drużyna. Pokonując ich pokazaliśmy, że jesteśmy mocni. W dzisiejszym spotkaniu zaprezentowaliśmy nasze umiejętności, co zaowocowało aż pięcioma zdobytymi bramkami. Na naszą korzyść w tym meczu przemawiał również fakt, iż graliśmy na własnym stadionie. Tutaj, mając wsparcie naszych kibiców, czujemy się najlepiej. Przy Kałuży możemy pochwalić się jeszcze większą siłą rażenia, co można było zobaczyć nie raz już w poprzednim roku. Kluczowym w starciu z Piastem mógł okazać się świetny początek w naszym wykonaniu. Dobrze weszliśmy w mecz, a później jedynie poszliśmy za ciosem. Nie osiadaliśmy na laurach, a solidnie pracowaliśmy na stopniowe podwyższenie rezultatu. Koniec końców udało nam się wysoko zwyciężyć, przez co niejako pokazaliśmy, że jesteśmy groźni i potrafimy zdeklasować rywali.

Udowodniliście, że przygoda w Macedonii to tylko wypadek przy pracy?
Plama jaka powstała po dwumeczu z Shkendiją Tetovo jest tak duża, że bardzo ciężko będzie nam ją zmazać. Tak wielkie niepowodzenie z naszej strony sprokurowało ogromne rozczarowanie w sercach naszych kibiców. Mam nadzieję, że dzisiejsze zwycięstwo choć trochę poprawiło im humory. My staramy się już nie skupiać na tamtych porażkach i myślami być przy kolejnych spotkaniach. Teraz pozostaje nam tylko skupić się na lidze, by osiągnąć w niej jak najwięcej. Naszym celem jest ponowne wywalczenie sobie biletu do europejskich rozgrywek, by za rok móc pokazać się na międzynarodowych arenach ze znacznie lepszej strony.

Za tydzień mecz z Termalicą. Mają prawo się bać?
Powiem krótko: wynik mówi wszystko.

Zgody i kosy kibicowskie w Polsce [ZDJĘCIA, WIDEO]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24