Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk: Węgrzy lubią Polaków [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. materiały prasowe
Michał Nalepa, nowy obrońca Lechii Gdańsk, opowiada o trzech sezonach spędzonych w Ferencvarosu.

Z Ferencvarosem Budapeszt zdobyłeś mistrzostwo Węgier, Puchar Węgier, superpuchar i puchar ligi. Wychodzi na to, że to wszystko, co można było zdobyć...
Na pewno cieszę się z pobytu na Węgrzech. Za mną trzy bardzo udane lata. Tak, jak pan powiedział, na Węgrzech udało mi się zdobyć wszystko. Teraz wróciłem do Polski, aby równie dużo sukcesów święcić z Lechią Gdańsk.

Grałeś w jednym z najlepszych, najbardziej rozpoznawalnych węgierskich klubów, 29-krotnym mistrzu ligi. Jak jego poziom organizacyjny ma się do standardów panujących w Polsce?
Myślę, że Ferencvaros zdecydowanie nie odbiega od polskich klubów. Ma super stadion, super kibiców i bazę treningową. To naprawdę bardzo dobry klub.

A jeśli chodzi o spostrzeżenia dotyczące samego kraju? Mówi się, że „Polak, Węgier, dwa bratanki”. Odczuwałeś to?
Zdecydowanie tak. Widać, że Węgrzy lubią Polaków. Poczułem to i jak. Kiedy jechałem po węgierskich ulicach samochodem z polskimi numerami rejestracyjnymi, to nigdy nie miałem problemów, żeby się gdzieś wepchnąć, zaparkować.

Ta serdeczność powodowała, że w jakiś sposób byłeś uprzywilejowany wśród kibiców?
W restauracji zawsze musiałem płacić, niestety. (śmiech) Ale myślę, że inni zawodnicy też musieli. Często słyszałem na ulicy to przysłowie o przyjaźni naszych narodów.

Liga węgierska sportowo stoi niżej niż polska ekstraklasa. Jak pod względem organizacyjnym oceniasz te dwie ligi?
Ciężko mi się wypowiadać o innych klubach z ligi węgierskiej. Na pewno stadiony mają gorsze. Co się dzieje w środku? Tego nie wiem. Poznałem Ferencvaros, a tam organizacja była na super poziomie. Naszą ekstraklasę oglądałem w telewizji i mogę powiedzieć, że poziom w Polsce poszedł do góry. Poziom na Węgrzech jest... troszkę gorszy. (śmiech)

Dużo miejsc w Budapeszcie poznałeś?
Tak. Dwa miesiące temu urodziło się nam dziecko, więc z żoną miałem dwa lata, aby wszystko dobrze zwiedzić. Odwiedziliśmy chyba wszystkie restauracje i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jedzenie jest tam bardzo dobre. Budapeszt to świetne miejsce do życia, które zachwyca wieloma zabytkami.

Mówi się, że węgierski to najtrudniejszy europejski język. Nauczyłeś się go?

To prawda, że jest trudny. Po węgiersku nie mówię. Rozumiem jedynie pojedyncze słowa.

To jak wyglądała komunikacja z trenerem?
Trenował nas Niemiec (Thomas Doll - przyp. aut.) i mówił po angielsku, więc nie było problemów. To było szczęście, chociaż początkowo angielskiego też musiałem się nauczyć. Szczęśliwie trafiłem w klubie na polskiego masażystę, który też wprowadził mnie do drużyny i pokazywał ciekawe rejony kraju.

Piłka wodna jest na Węgrzech popularniejsza niż nożna. Na ilu meczach byłeś?
W Ferencvarosu jest sekcja piłki wodnej. Raz nawet z tą drużyną trenowaliśmy. Mogę powiedzieć, że to bardzo ciężki sport. Ciężko utrzymać się na wodzie, bo oni w ogóle nie dotykają nogami podłoża. Trenowaliśmy z nimi, ale na mecze nie chodziłem. Ciężko cokolwiek z piłki wodnej przenieść na trawiaste boisko. Ale kiedy ci potężnie zbudowani zawodnicy wychodzą z wody, to ma się do nich szacunek. (śmiech)

Zastanawiałeś się, czy po trzech latach na Węgrzech obrać inną, zagraniczną ligę? Czy powrót do Polski był po prostu skalkulowanym ruchem?

Życie piłkarza jest takie, że nigdy nic do końca nie wiadomo. Oczywiście chciałem jeszcze czegoś spróbować za granicą, ale dostałem fajną ofertę od Lechii. Wiadomo, że to też jest super klub, drużyna i kibice. To zespół z aspiracjami, dlatego przyjąłem tę ofertę.

Czyli odłożyłeś w czasie grę w kolejnej europejskiej lidze?

Dokładnie tak.

W Lechii wchodzisz od razu do pierwszego składu czy czujesz, że swoją pozycję będziesz musiał ugruntować?

Wiadomo, że przyjechałem do Gdańska, aby grać w pierwszym składzie i chcę to sobie wywalczyć najszybciej jak to się tylko da.

Wiesz, że w Arce Gdynia też gra Michał Nalepa?

Tak. (śmiech) Wiem, że gra taki piłkarz. Cieszę się, bo może to będzie jakiś smaczek nadchodzących meczów derbowych.

Kibice reprezentacji Kamerunu pod wrażeniem Soczi podczas Pucharu Konfederacji: Wygląda zupełnie jak nasz kraj, wielkie „dziękuję” dla Putina

RUPTLY/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk: Węgrzy lubią Polaków [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gol24.pl Gol 24