Na awans muszą jeszcze poczekać

Justyna Włodek
Górnik Zabrze 2:3 Warta Poznań
Górnik Zabrze 2:3 Warta Poznań Marcin Włodek (Ekstraklasa.net)
W kiepskim stylu piłkarze Górnika Zabrze pożegnali się ze swoimi fanami na Roosevelta. Przegrana z Wartą 2:3, nie pozwoliła kompletowi publiczności na planowane świętowanie awansu do Ekstraklasy.

Dzisiejszy pojedynek był ostatnim w tym sezonie meczem rozgrywany przez ekipę trenera Adama Nawałki na własnym polu. Nic więc dziwnego, że ubrani w trójkolorowe barwy fani, zgromadzeni na stadionie oczekiwali od swoich piłkarzy dobrego futbolu. Niestety, zobaczyli (mimo sporej ilości strzelonych bramek) spotkanie dość przeciętne.

Górnik jakiego dziś widzieliśmy, nie był tą samą drużyną, która ogrywała w ostatnich dniach Pogoń Szczecin i ŁKS Łódź. Namnożone błędy i zablokowanie w ataku sprawiły, że komplet punktów powędrował na konta gości z Poznania.

Już od początku meczu gra nie układała się po myśli ekipy „Trójkolorowych”. W szóstej minucie stało się to, czego nikt ze zgromadzonych na stadionie osób się zupełnie nie spodziewał. Swoją (zaledwie) drugą sytuację strzelecką wykorzystał wciąż dobrze dysponowany Piotr Reiss. Dzięki jego trafieniu, tablica wyświetliła wynik: gospodarze 0, goście 1. Kibice zareagowali nerwowo, bo przecież scenariusz na środowe popołudnie był zupełnie inny…

Obrona gości nie miała być tamą, a napastnicy mieli strzelać bramkę za bramką. Stało się nieco inaczej. Poznańska defensywa była chwilami nie do przejścia, a gracze ze środka pola nierzadko mieli trudności z przeniesieniem gry w pole karne rywala. Zdarzały się nawet momenty, kiedy „Warciarze” bronili się na własnej połowie… w dziesiątkę. Na szczęście zabrzan, w obronie przeciwnika zdarzały się również i błędy. Dzięki temu wyrównujące trafienie ustrzelił w 31. minucie Tomasz Zahorski. Wydawało się, że „Górnicy” dowiozą remis do przerwy. Nadzieje jednak okazały się złudne, bowiem na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, stojącego w bramce Nowaka ponownie pokonał Reiss. Cała sytuacja wywołana była rzutem wolnym, podyktowanym po faulu w okolicach pola karnego. Gospodarzy nie uratował nawet pięcioosobowy mur ustawiony przez golkipera Zabrza.

W drugiej partii, mimo niekorzystnego wyniku, to Górnik miał więcej sytuacji strzeleckich. Minimum dwóch akcji „sam na sam” z bramkarzem nie wykorzystał, nie wiedzieć czemu „zablokowany” w całym spotkaniu, Świątek. A przecież to właśnie były gracz ŁKS-u miał być dziś tym, który zapewni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Mimo nieszczęść Świątka, „Górnikom” udało się pokonać po raz drugi Radlińskiego. I podobnie jak przy pierwszym trafieniu, także i teraz na listę strzelców wpisał się Zahorski. Niestety, radość z remisu nie trwała długo. Bramkę na zwycięstwo „dołożył” w 73. minucie Szymon Kaźmierowski. I choć przez kolejne kilka minut inicjatywę w grze posiadali gospodarze, wynik nie uległ zmianie do końca spotkania.

Tuż po ostatnim gwizdku Pawła Pskita, zgromadzeni tłumnie na trybunach kibice opuścili stadion w nieco innych nastrojach niż planowano. Miała być wielka pożegnalna feta, radość i trójkolorowa zabawa, a było smutno i bezbarwnie.

Mecz w obiektywie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24