Nafciarze przegrali z Pelikanem po słabym meczu

Maciej Akimow
Piłkarze Pelikana odnieśli kolejne zwycięstwo
Piłkarze Pelikana odnieśli kolejne zwycięstwo Krzysztof Nowacki / Polskapresse
Pelikan podtrzymuje fantastyczną serię bez porażki. Sam mecz pod względem piłkarskim nie był atrakcyjny dla kibiców. Nie można się więc dziwić ich rozgoryczeniu po tym spotkaniu. Nafciarze przegrali mecz na własne życzenia.

Już na początku spotkania dobrą okazję do zdobycia gola wypracował sobie Pelikan. Kopeć dostał bardzo dobre podanie od Adamczyka, ale szarżującego zawodnika gości powstrzymał Kiełpin. Gdyby nie wyjście golkipera Wisły to prawdopodobnie już w 4. minucie Pelikan wyszedłby na prowadzenie.

Konkretna odpowiedź Wisły przyszła w 14. minucie. Na bramkę Różalskiego uderzył Sekulski, ale bramkarz popisał się świetną obroną. Do piłki dopadł Sielewski, ale i jego dobitka została obroniona. Zawodnik Pelikana dokonał w bramce niemożliwego i wszyscy chwytali się za głowy jak gospodarze mogli tego nie wykorzystać. Przez całą pierwszą odsłonę meczu to właśnie Wisła miała optyczną przewagę. Grała poprawnie i widać było u piłkarzy z Płocka wyższą kulturę gry. Grali pewnie w obronie, ale nie miało to głębszego przełożenia na wynik. Nafciarze próbowali, starali się, ale nic im się nie udawało. W 41. minucie Sekulski stojąc tyłem do bramki na 20 metrze sprytnie się obrócił i oddał strzał. Łowiczanie dostali gola do szatni, a Wisła objęła zasłużone prowadzenie. Nic jednak nie zwiastowało tego, co miało nadejść w drugiej odsłonie meczu...

Wydaje się, że momentem, w którym Wisła się posypała była kontuzja Janusza Dziedzica. Do przerwy był to zawodnik, który uspokajał grę płockiego zespołu i odpowiednio nim dowodził. Niestety po faulu Patryka Pomianowskiego, Dziedzic doznał kontuzji barku. Będzie musiał pauzować przez dłuższy okres czasu, co jest niewątpliwie sporą stratą dla zespołu Wisły.

Wracając jednak do drugiej połowy... Przez pierwsze 15 - 20 minut gra Wisły układała się jeszcze po ich myśli. W 66. minucie trener łowickiego zespołu wykazał się świetnym zmysłem trenerskim. Wprowadził na plac gry Tarasa Maksymowa zdejmując z placu zmęczonego już Karola Kopcia, który na boisku zrobił swoje.

Kilka minut po wejściu Maksymowa, ten właśnie zawodnik zaadresował fantastyczne podanie do Soleckiego. Ten wykorzystał swoje doświadczenie w polu karnym i pomimo obrońcy, którego miał "na plecach", bez problemu się przepchnął i zdobył bramkę. Do momentu zdobycia gola, Solecki nie grał zbyt udanych zawodów. Był raczej bezproduktywny. Wystarczyło jednak jedno, dobre podanie, a napastnik Pelikana zrobił z tego użytek. W 73. minucie było już 1:1.

Wisła po stracie bramki musiała się szybko otrząsnąć. Marcin Karczmarek wiedział, że musi interweniować i na plac gry wpuścił Krzywickiego, który w debiucie z Wisłą Puławy wpisał się na listę strzelców. Ten po raz kolejny mógł zaliczyć fantastyczne wejścia. Dłuższy fragment gry na połowie Pelikana i nowy napastnik Wisły mógł zrobić więcej niż jego koledzy przez cały mecz. Pierwsze uderzenie rosłego napastnika sparował Różalski. Piłka wyszła na rzut rożny. Stały fragment był tu bardzo istotny, bo po jego wykonaniu piłka znowu znalazła Krzywickiego, który uderzył tym razem w poprzeczkę. Zawodnik aż łapał się za głowę, jak mógł nie wykorzystać takich okazji.

Jedno z ulubionych porzekadeł piłkarskich brzmi, że niewykorzystane okazje się mszczą. Tak było i tym razem. Po zmarnowanych okazjach Wisły to Pelikan doszedł do głosu. W 83. minucie daleki wykop (nie był to strzał ani podanie) wykonał Patryk Pomianowski. Bramka kuriozum, a zaskoczony Kiełpin wpadł razem z futbolówką do bramki. Takich bramek zdecydowanie żadna szanująca się drużyna nie może tracić.

Do końca spotkania wynik się nie zmienił. Nafciarze przegrali na własne życzenie. Trener Pelikana mógł być zadowolony jedynie z wyniku, bo i jego podopieczni nie rozpieszczali grą. Natomiast Marcin Karczmarek był zaskoczony jak można zagrać dwie tak skrajnie różne połowy. W drugiej odsłonie spotkania wydarzyło się coś niezrozumiałego i sam szkoleniowiec stwierdził, że będzie musiał to jeszcze przeanalizować. Widać było, że trener sam bił się z myślami. Niewątpliwie dużą stratą jest tez kontuzja Janusza Dziedzica, która w dłuższym okresie czasu może przynieść przykre w rezultacie skutki…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24