W weekend działacze łódzkiego klubu wysyłali sprzeczne sygnały. Niektórzy z nich optymistycznie patrzą w przyszłość, ale są i tacy, którzy twierdzą, że Filip Kenig odmówił pomocy i w związku z tym Turek nie będzie miał dziś dobrych wiadomości do przekazania.
Nie da się ukryć, że długi trzeba spłacać, ale paradoksem byłby fakt, gdyby przygotowany we współpracy z UKS SMS Łódź plan ratunkowy ŁKS rozbił się o pieniądze dla Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Szkoda, że instytucje piłkarskie w Polsce nie pamiętają, iż w największe kłopoty klub z al. Unii popadł po bezprawnej - co potwierdził Sąd Administracyjny - decyzji organów licencyjnych PZPN w 2009 roku. Po tym fakcie stara spółka popadła w wielkie tarapaty finansowe, a nowy ŁKS przejął Kenig ze swoimi wspólnikami, choć nie było go na to stać.
Na dziś ŁKS potrzebuje niewiele ponad 50 tysięcy, by prezes ŁZPN Edward Potok zarejestrował do gry nowych piłkarzy. Za kilka tygodni działacze ŁKS będą potrzebowali kolejnych pieniędzy, bo przecież zarówno organizacja meczów w Łodzi, jak i wyjazdy sporo kosztują.
Wiosną ełkaesiaków czeka osiem wyjazdów: do Świnoujścia, Bydgoszczy, Legnicy, Łęcznej, Gdyni, Poznania, Nowego Sącza i Olsztyna. Z kolei dziewięć meczów rozegrają na swoim boisku. To wszystko, wraz z kolejnymi wydatkami sprawia, iż ŁKS potrzebuje na pół roku minimum 350-400 tysięcy złotych. Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?