Nieważny charakter piłkarza, ważne są jedynie umiejętności

Piotr Wiśniewski / Dziennik Bałtycki
Patryk Małecki nie raz pokazywał, że ma krnąbrny charakter
Patryk Małecki nie raz pokazywał, że ma krnąbrny charakter PiK (Ekstraklasa.net)
W polskiej reprezentacji bez wątpienia powinni grać zawodnicy najlepsi. Ale również i tacy, którzy są boiskowymi "przywódcami". Piłkarz z charakterem jest potrzebny każdej drużynie. Nawet w sytuacji, gdy sprawia problemy wychowawcze?

Walczący znaczy lepszy

Kibice od zawsze lubili piłkarzy nietuzinkowych. Zarówno pod względem charakteru, jak i umiejętności. Typowy walczak na boisku czasami znaczy dla nich więcej niż przyblakła gwiazdeczka, która ma o sobie wysokie mniemanie. Nierzadko bowiem w futbolu liczy się charakter. Bez niego trudno o dobre wyniki. Psychologowie podkreślają, że psychika jest nieodzownym elementem profesjonalnego sportu.

Czy jednak "charakterność" może przekreślić karierę danego piłkarza? W historii polskiego futbolu było wiele przypadków, głośnych z pierwszych stron gazet, o rzekomych "występkach" naszych reprezentantów. Dotyczyło to największych gwiazd. Większość zarzutów było tych z kategorii pijaństwa. Jednak chyba taka już polska natura, że wypić lubimy.

Maradona i Best

Nonsensem w tym miejscu byłoby podawanie przykładów jedynie z naszego krajowego podwórka. Problem ten dotykał także innych wielkich. Ot, taki Diego Maradona lubił zajrzeć do kieliszka, ale lubił też mocniejsze używki. Większość fanów piłki nożnej zna także Paula Gascoigne'a czy Georga Besta. Współczesne przypadki w polskiej reprezentacji to słynna już sprawa wydalenia z kadry Sławomira Peszki, Macieja Iwańskiego, Artura Boruca i Michała Żewłakowa.

Oficjalnie za nieprzestrzeganie kodeksu reprezentanta, nieoficjalnie za "procenty". Jednak w przypadku Boruca i Żewłakowa mówi się o innych motywach rezygnacji z nich przez Franciszka Smudę. "Franz" nie lubi ponoć zawodników, którzy mają swoje własne zdanie. Na pewno Boruc i Żewłakow umiejętnościami przewyższają wielu kolegów z obecnej drużyny narodowej. Selekcjoner jednak się uparł i z tej dwójki definitywnie zrezygnował. A obserwując mecze biało-czerwonych, widać, że to błąd.

Boruc mądrzejszy?

- Smuda wyrzucił Żewłakowa i Boruca, bo byli od niego mądrzejsi - rozwiewa wątpliwości Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski, obecnie znany przeciwnik Franciszka Smudy. - Ci zawodnicy mają głowę na karku. "Franz" najpierw wyrzucił Boruca, następnie powiedział, że Artur jest idealny, a potem znów się go pozbył z reprezentacji. Smuda ma więc swoje zdanie, z którym sam się nie zgadza. Dochodzimy tutaj do kwadratury koła.

Radykalny w swoich poglądach Tomaszewski nie kryje, że z obecną drużyną narodową nic go nie łączy. - Piłkarze obecnie grający w reprezentacji to są biedronki Smudy, a nie orły Polski. Brzydzę się takiej reprezentacji, brzydzę się takiego prezesa.

Peszce Smuda dał jednak drugą szansę. Zresztą Sławek już podczas gry w Lechu Poznań dał się poznać jako zawodnik z charkterkiem. Często nie owijał w bawełnę. To się ceni. Oprócz twardego charakteru pomocnik FC Koeln potrafi grać w piłkę. Incydenty te nie dotykają tylko współczesnych czasów.

Afera na Okęciu

W przeszłości nasi reprezentanci również znani byli ze swoich nietuzinkowych wypowiedzi czy alkoholowych wyskoków. W latach świetności naszego futbolu starsi kibice pamiętają słynną "aferę na Okęciu". Ówczesny golkiper Józef Młynarczyk przed wyjazdem reprezentacji na Maltę pił z jednym z dziennikarzy. Za zawodnikiem wstawili się trzej koledzy: Zbigniew Boniek, Władysław Żmuda oraz Stanisław Terlecki. Związek chciał ich zawiesić, ale innego zdania był Ryszard Kulesza, który w następstwie tej afery został zwolniony z funkcji selekcjonera.

Sam Boniek zawsze miał bardzo cięty język. Lubił mówić wprost, co mu się nie podoba. Ostatnio media rozpisują się o wypowiedzi Patryka Małeckiego, który sporą część kibiców Wisły wysyłał na stadion Cracovii. W ogóle wokół zawodnika Białej Gwiazdy od jakiegoś czasu jest głośno. - Piłkarze tak się zachowują jak im pozwalają na to właściciele klubów i trenerzy - mówi nam Jan Tomaszewski. - Ostatnio był szum o Patryku Małeckim i jego słynnej wypowiedzi o "kiełbasach" [kibice piknikowi - przyp. red.]. Jeśli jednak Małecki ma na to przyzwolenie z Wisły, to jest to ich sprawa. Natomiast nie ma to nic wspólnego z reprezentowaniem barw narodowych. Jeżeli Franciszek Smuda powołuje takiego zawodnika, to zdaje sobie sprawę z jego zachowania. Wypowiedzi Patryka po czy przed meczem Wisły to bezpośrednia sprawa właściciela krakowskiego klubu. To on daje pieniądze i on decyduje, co się z nimi dzieje. Smuda, decydując się na powołanie piłkarza pokroju Małeckiego, musi mieć gwarancję, że będzie on godnie nosił koszulkę z orzełkiem na piersi.

Klub to co innego

Tomaszewski ma w tym miejscu sporo racji. Trzeba oddzielić klub od reprezentacji. To, jak piłkarze zachowują się w klubach, nie musi mieć odzwierciedlenia w trakcie zgrupowań czy meczów kadry. My jako naród lubimy rozpisywać się o aferach związanych ze sławnymi postaciami. Reporter "Super Expressu" przyłapał w warszawskiej agencji towarzyskiej czterech muszkieterów Legii. Było to po świetnym meczu w wykonaniu warszawian w europejskich pucharach. - Sprawa Legii to jest wina braku monitoringu zawodników - wyjaśnia Tomaszewski. - Powtórzę moje wcześniejsze słowa. To, co piłkarze wygrali w Moskwie, to popsuli w Warszawie. Oni jednak reprezentują klub, a nie reprezentację. Jeśli jednak chodzi o reprezentację Smudy, to dopóty nic się nie zmieni, dopóki za sznurki pociągać będzie prostak z prymitywem.

Porównać Małeckiego do Bońka byłoby przesadą. Śmiem twierdzić, że Patryk nigdy nie zbliży się do poziomu "Zibiego". Tak samo jak obecni piłkarze Legii do umiejętności Deyny, który był wybitnym piłkarzem, ale chodził swoimi drogami. Przykłady te pokazują, że charakter niekoniecznie ma przełożenie na boiskowe poczynania. W tym miejscu chwila refleksji nad sprawą Łukasza Piszczka. Przykład dobrze znany i komentowany. Został on zawieszony w prawach zawodnika za udział w aferze korupcyjnej, w której tak naprawdę był ofiarą. Pastwienie się nad nim nie ma sensu. Czy polską reprezentację stać na stratę najlepszego w tej chwili obrońcy w Polsce i czołowego defensora Bundesligi? Odpowiedź nasuwa się sama.

Jana Tomaszewskiego pytamy, czy charakterny zawodnik może przydać się w reprezentacji? - Oczywiście, że tak. Jeśli gra danego piłkarza będzie z pożytkiem dla reprezentacji, to wypada na takich stawiać. Smuda jednak sam nie wie, co robi. Zamyka drzwi do kadry Żewłakowowi, najlepszemu obrońcy w Polsce, to samo robi z Borucem, mogącym konkurować ze Szczęsnym o miano numeru jeden w polskiej bramce. Franciszek Smuda musi powoływać takich piłkarzy, a nie kierować się tym, że Boruc w cudzysłowie zrobił sobie fryzurę na irokeza. Zawodnik może być nawet łysy. Oby tylko dobrze grał. Tyle tylko, że powołując Małeckiego, Smuda musi wiedzieć, że dziwnym zachowaniem czy wypowiedzią nie zhańbi on polskiej koszulki - trafnie puentuje były reprezentant Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24