Niewykorzystany karny się zemścił. Cztery gole Aleksandra pogrążyły GieKSę [RELACJA]

Krzysztof Rosłoński
Arkadiusz Aleksander zdobył cztery bramki z GieKSą
Arkadiusz Aleksander zdobył cztery bramki z GieKSą Michał Ostałowski/Polskapresse
Sandecja Nowy Sącz odniosła pewne zwycięstwo nad GKS-em Katowice (4:0). Po przerwie czterema goli popisał się doświadczony Arkadiusz Aleksander. Ale gdyby Grzegorz Goncerz wykorzystał rzut karny w pierwszej połowie, mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej...

Przed rozpoczęciem spotkania głównym tematem wśród kibiców, zgromadzonych na sądeckim stadionie była dyspozycja zawodników Radosława Mroczkowskiego, a dokładniej czy miejscowy zespół utrzyma dotychczasową passę i pokaże się tak dobrze, jak przed dwoma tygodniami z bydgoskim Zawiszą, a szanse na to były duże, bowiem na boisko wyszedł najmocniejszy możliwy skład. W zespole z Katowic zabrakło Olivera Praznovsky'ego, co okazało się być chyba najważniejszym osłabieniem w perspektywie całego meczu.

Od pierwszej minuty mecz wyglądał na niezwykle ciekawy, akcje pojawiały się z obu stron, a do tego zawodnicy nie szczędzili innych części ciała niż nóg, by nie pozwolić rywalom dojść do piłki. Pierwszy sygnał dał na samym początku Adrian Frańczak, który bardzo słabym strzałem nie był w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić bramce Radlińskiego. Od tego momentu do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, którym brakowało ostatniego celnego podania, jak m.in. Przemysławowi Szarkowi oraz Bartłomiejowi Dudzicowi, szukającym kolegów w polu karnym. W 6. minucie jedno z takich zagrań zmarnował Małkowski, zaś 240 sekund później celności zabrakło strzelającemu z dystansu Martinowi Csehowi.

Jako, że gra była od samego początku bardzo ostra, można było spokojnie czekać na moment, w którym Mariusz Złotek, słynący z kontrowersyjnych decyzji, zacznie wyciągać kartoniki i przyznawać rzuty karne jak kelner, rozdający wcześniej zamówione dania przez klientów restauracji. W 18. pierwszą jedenastkę meczu podyktowano na korzyść gości, a to po faulu na Macieju Bębenku. Na szczęście dla Sądeczan, strzał z "wapna" zmarnował Grzegorz Goncerz, trafiając piłką po strzale niemal w środek bramki Radlińskiego. Od tej chwili Sandecja starała się za wszelką cenę, by prawidło o niewykorzystanych sytuacjach pokazać w praktyce, jednak zarówno akcje Kamila Słabego z 25. minuty, jak i Mateja Nathera z 31. nie przyniosły pożądanego skutku, mimo znakomitych podań, kolejno od Dudzica i Wojciecha Trochima. Po chwili od ostatniej okazji Sądeczan, jej byli zawodnicy, Bębenek i Frańczak, oddający strzał nie dali rady golkiperowi gospodarzy, zaś Sławomir Duda, jeszcze przed gwizdkiem na przerwę nie wykorzystał rzutu wolnego.

Najważniejszym momentem w meczu okazała się być żółta kartka Filipa Piszczka, po której trener Mroczkowski postanowił jeszcze przed startem 2. połowy wpuścić doświadczonego Arkadiusza Aleksandra, a od tego momentu działo się tyle, że można by było wszystkich obłożyć przynajmniej 4 różne potyczki. 5 minut po wznowieniu gry, z rzutu wolnego szczęścia spróbował Trochim, którego strzał sparował Kuchta, zaś 240 sekund później przed pierwszą okazją po wejściu na boisko stanął Aleksander, a to po... przyznaniu drugiej w meczu jedenastki po dotknięciu piłki ręką przez Pielorza podczas dogodnej akcji Sądeczan. Zawodnik rodem z miasta gospodarzy pewnie wykorzystał rzut karny, dając gospodarzom prowadzenie.

Po 180 sekundach doszło do bardzo kontrowersyjnego wydarzenia, kiedy to Alan Czerwiński brutalnie potraktował swojego rywala, po czym doszło do szamotaniny między zawodnikami obu drużyn, oraz ławką rezerwowych ekipy z Katowic. Tylu kartek, ile przyznał sędzia Złotek w jednej sytuacji, długo w Nowym Sączu nie było. Główny winowajca z Katowic wyleciał z boiska, zaś dwóch innych zawodników obejrzało po żółtym kartoniku. Gdy emocje z tej akcji jeszcze nie opadły, gracze GKSu obejrzeli jeszcze 2 kartki, zaś w 63. minucie po raz drugi, tym razem po faulu Frańczaka na Małkowskim, przed szansą wykorzystania rzutu karnego stanął Aleksander, który ponownie wytrzymał próbę nerwów.

3 minuty później, sądecki napastnik po raz kolejny cieszył się z bramki, tym razem jednak po składnej akcji i podaniu Bartłomieja Dudzica prosto w środkową strefę pola karnego. Od tego momentu gra była znacznie spokojniejsza, jednak nie zabrakło kilku okazji z obu stron. w 85. minucie, rzut wolny zmarnował Maciej Małkowski, zaś sekundy przed rozpoczęciem doliczonego czasu gry nazwisko Arkadiusza Aleksandra zabrzmiało na trybunach po raz czwarty, kiedy to strzałem z bliska pokonany został młody Kuchta. W drugim z rzędu meczu u siebie, ekipa z Nowego Sącza pokonuje mocnych rywali 4:0, co jest zwiastunem wielu emocji już w następnym tygodniu, w pojedynku z sosnowieckim Zagłębiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24