Oceniamy Ruchu za mecz z Piastem: bardzo słabo w obronie, bez błysku w ataku

Kaja Krasnodębska
Piast Gliwice - Ruch Chorzów
Piast Gliwice - Ruch Chorzów Arkadiusz Gola/Polska Press
Wybiegając na boisko w Gliwicach, chorzowianie nie mili przed sobą łatwego zadania. Starcie z będącym w formie liderem oraz gra bez jednego z podstawowych zawodników – Patryka Lipskiego, nie zwiastowały dobrze. I rzeczywiście, już w pierwszej połowie gospodarze zdominowali Niebieskich. Ruch miał problemy z wyjściem z własnej połowy, nawet nie wspominając o ofensywie. Po przerwie podopieczni Waldemara Fornalika radzili sobie nieco lepiej, ale to wciąż było za mało aby zatrzymać rozpędzonych gliwiczan.

Wyjściowa jedenastka:

Matus Putnocky (5) – nie było mu łatwo. Wręcz przeciwnie. Gliwiczanie konsekwentnie nacierali na jego bramkę przez praktycznie całe spotkanie. Golkiper Ruchu miał więc sporo okazji do interwencji. Parokrotnie uratował swój zespół przed stratą gola, czasami pomogła mu niecelność gospodarzy. Suma summarum wpuścił jednak trzy bramki. Czy mógł się zachować lepiej? Ciężko powiedzieć.

Marek Szyndrowski (4) – nie oszukujmy się, Patrik Mraz robił z nim co chciał. Również Bartosz Szeliga pędząc na bramkę Matusa Putnockiego niezbyt przejmował się stojącym po drodze Szyndrowskim. Obrońca często potrzebował pomocy Rafała Grodzickiego. Zabierał się za rajdami Kamila Mazka i starał się pomóc młodemu pomocnikowi, lecz prędzej czy później zatrzymywali go defensorzy z Gliwic.

Rafał Grodzicki (3) – w meczu z Piastem zdobył dziewiątą żółtą kartkę w tym sezonie. Po jej otrzymaniu, znacznie ostrożniejszy przy interwencjach. Nie można jednak powiedzieć, aby jego próby zatrzymywania przeciwników okazywały się skuteczne. Wręcz przeciwnie – średnio radził sobie z Martinem Nesporem oraz Josipem Barisicem.

Mateusz Cichocki (3) – tego spotkania na pewno nie będzie chciał wspominać. Popełniał sporo błędów w obronie, nie radził sobie z Martinem Nesporem czy Josipem Barisiciem. Podczas walki z pierwszym z nich zaliczył samobójcze trafienie do siatki. W drugiej połowie próbował zdobyć bramkę także dla swojej drużyny, lecz mimo szczerych chęci nie przyniosło to sukcesu.

Michał Koj (6) – z pewnością nie błyszczał tak mocno jak w Łęcznej, ale po prostu nie pozwolili mu na to rywale. Nie zagrał jednak źle. Wręcz przeciwnie – w obronie radził sobie całkiem nieźle – wszak żadna z akcji bramkowych nie przedostała się jego stroną. Odważnie stawiał czoła Kamilowi Vackowi czy Radosławowi Murawskiemu. Czasem miał z nimi spore kłopoty, ale często udawało mu się wyjść z twarzą. Chętnie angażował się również w ataki.

Łukasz Surma (4) – miewał już lepsze mecze w tym sezonie. W starciu z Piastem nie pokazał nic szczególnego. Rywalom nie sprawiał wiele kłopotu – bez większego problemu wymijali go i pędzili dalej na bramkę Matusa Putnockiego. Często cofał się co prawda do linii defensywy, ale nie wiele tam pomógł. Rzadziej można było zobaczyć go w ofensywie. Czasem rozpoczął jakąś akcję, ale nie zagłębiał się zbytnio na połowę przeciwników.

Maciej Iwański (4) - dopiero odbudowuje dawną formę. W Gliwicach również nie popisał się niczym specjalnym. Kręcił się w okolicach środka boiska, ale niezbyt często zwracał uwagę kibiców. Rzadko pokazywał się pod grą. Nie zanotował spektakularnych interwencji w defensywie ani też nie wywalczył wiele z przodu.

Kamil Mazek (6) – ponownie zaskoczył rywali szybkimi rajdami oraz kontratakami. skutecznie przebijał się przez kolejnych rywali po czym dogrywał futbolówkę do czających się w polu karnym kolegów. Stworzył chyba najwięcej zagrożenia pod bramką Jakuba Szmatuły ze wszystkich chorzowian. Wracał się również do obrony, gdzie wspomagał Marka Szyndrowskiego. Biorąc pod uwagę jak często jednak Patrik Mraz dośrodkowywał, nie wychodziło mu to zbyt owocnie.

Rołand Gigołajew (3) – nie bez powodu ściągnięty już w przerwie. Jego występ sprawił jedynie, że przy Cichej jeszcze bardziej doceniono Patryka Lipskiego. Rosjanin nie pokazał bowiem zbyt wiele. Pasywny w atakach - nie przebijał się zbyt często pod pole karne Piasta. Pozostawał raczej na własnej połowie boiska. Tutaj także nie zdziałał zbyt wiele.

Marek Zieńczuk (5) – po meczu w Łęcznej można było wiele od niego oczekiwać. W Gliwicach nie zagrał najgorzej, ale trochę brakowało go na boisku. Znikał na dłuższe chwile. Gdy jednak już się pojawiał, aktywny w ataku. Uderzał na bramkę, tworzył sytuacje strzeleckie kolegom.

Mariusz Stępiński (6) – robił co mógł. Nie było mu łatwo, wszak Piast nie bez powodu zajmuje pozycję lidera. Ze starć z Hebertem czy Urosem Korunem nie zawsze wychodził zwycięsko. Defensorzy gospodarzy często skutecznie odbierali mu futbolówkę. Widząc nieudolność ze swoich kolegów, często cofał się na własną połowę, by wesprzeć kolegów w obronie czy rozpoczynaniu kontrataków.

Gracze rezerwowi:

Tomasz Podgórski (6) – zmieniając Rołanda Gigołajewa zrobił sporo dla swojego zespołu. Po przerwie Ruch wyglądał lepiej i Podgórski miał w tym swój udział. Pociągnął cały zespół do przodu, zintensyfikował ataki Niebieskich. Co prawda nie przyniosło to efektów w końcowym rezultacie, ale na pewno poprawiło nastroje w zespole przed kolejnym spotkaniem.

Michał Efir (bez oceny) – przez kwadrans, który walczył na murawie, naprawdę ciężko pracował w ofensywie. Przez te piętnaście minut zdążył kilka razy zagrozić bramce Jakuba Szmatuły oraz stworzył kilka sytuacji kolegom.

Kamil Włodyka (bez oceny) – na murawie spędził zaledwie chwile i w tym czasie nie zdołał niczego dokonać. Przy wyniku 3:0 dla Piasta jego koledzy nie mieli już ochoty na dalszą walkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24