Oceny Wisły za mecz z Górnikiem Łęczna. Wynik lepszy od gry

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków
Wisła Kraków Ryszard Kotowski
Męki Wisły Kraków w Łęcznej skończyły się dopiero, gdy Denis Popović wykorzystał dyskusyjny rzut karny po faulu na Rafale Wolskim. Potem gospodarze strzelali sobie sami gole, i to dosłownie – mecz rozstrzygnął samobójczy gol Łukasza Bogusławskiego. Gdzie w tym wszystkim wkład piłkarzy Dariusza Wdowczyka? Odpowiedź w notach, które wystawiliśmy wiślakom za zwycięstwo z Górnikiem.

Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10

Michał Miśkiewicz (5) – do bólu przeciętne spotkanie bramkarza Wisły. Nie mogło być inaczej, skoro Górnik obrał ultradefensywną taktykę i z rzadka strzelał na bramkę swojego dzisiejszego rywala. Kulała gra nogami, czyli stały mankament Miśkiewicza – wykopy zdecydowanie do poprawy.

Boban Jović (5) – po kilku dobrych meczach Słoweńca przyszedł słabszy. Dośrodkowania Jovicia powinny siać popłoch pod bramką Górnika, tymczasem wiślak szybko wystrzelał całą amunicję i rzadko pomagał kolegom. W obronie też nie było najlepiej – mankamenty Jovicia wychodziły przy niektórych kontrach Górnika.

Richard Guzmics (6) – poprawił się od ostatniego spotkania i tym razem zagrał na solidnym poziomie. Może z wyjątkiem powtarzanych do znudzenia podań do Miśkiewicza. Przy każdym takim zagraniu do bramkarza kibice mogli mieć przed oczami katastrofalny błąd z meczu z Górnikiem. Ale ocena nie za to, tylko za w miarę przyzwoity występ.

Arkadiusz Głowacki (8) – ciężko przypomnieć sobie jakikolwiek błąd czy kiks kapitana w dzisiejszym meczu. To głównie jego zasługa, że Wisła po raz pierwszy od niepamiętnych czasów skończyła mecz bez straty gola. Prawie a każdym razem, gdy Górnik był blisko bramki, ataki gospodarzy zatrzymywały się na głowie „Głowy” albo innych częściach ciała. Rozgrywał lepiej od Popovicia.

Maciej Sadlok (4) – zupełnie, jak jego vis-a-vis Jović, rozegrał gorszy mecz. W drugiej połowie jego niefrasobliwość przy wybiciu piłki prawie sprezentowała Śpiączce gola, innym razem zbyt wolno wracał za szarżującym rywalem przy jednym z groźniejszych kontrataków Górnika. Jedno udane dalekie zagranie to trochę za mało, żeby zaliczyć mu to spotkanie na plus.

Denis Popović (4) – jedno z największych rozczarowań dzisiejszego meczu w Łęcznej. Kontrataki piłkarzy Górnika były przewidywalne dla wszystkich oprócz Popovicia, który nie był w stanie ich powstrzymywać. Lepiej nie wspominać o rozegraniu – lepiej od Słoweńca w tym elemencie gry spisywał się nawet Arkadiusz Głowacki. Rzut karny? Niezbyt pewny, ale wykorzystany. Wcześniej niepotrzebna awantura z arbitrem i Bednarkiem.

Rafał Wolski (7) – długo próbował sforsować obronę Górnika z odległości, serwując kolegom dośrodkowania sprzed pola karnego, z kornerów i z rzutów wolnych. Nic z tego nie wyszło, więc ruszył pod samą bramkę. Skończyło się rzutem karnym po faulu na nim, a potem strzelił gola Bogusławskim. Szczególnie ten drugi gol wymagał odwagi – poturbowany Wolski musiał zejść z boiska niedługo po tym, jak przypłacił kontuzją starcie z bramkarzem. Dobry mecz, ale wiślak potrafi więcej.

Patryk Małecki (6) – dzisiaj skrzydłowy był mniej efektowny niż w ostatnich meczach Wisły. Może dlatego, że Dariusz Wdowczyk przestawił go na boisku – w efekcie Małecki rzadko bywał tam, skąd ostatnio notował bramki i asysty. Gdy piłkarze Górnika zwierali szyki, miał niewiele miejsca, żeby się rozpędzić i odbijał się od obrońców rywala jak od ściany.

Rafał Boguski (4) – w takiej dyspozycji jak dzisiaj byłoby mu bardziej do twarzy w zielonej koszulce Górnika Łęczna. Dla Wisły zrobił niewiele, gubiąc piłkę albo źle podając przy licznych atakach. I pomyśleć, że gdy Witalij Bałaszow już wszedł na boisko, w niecałą minutę przebił cały dorobek Boguskiego w dzisiejszym meczu.

Wilde-Donald Guerrier (3) – w Łęcznej poznaliśmy odpowiedź na pytanie, dlaczego Dariusz Wdowczyk tak rzadko korzysta z Haitańczyka. Guerrier okrutnie męczył się w walce z obrońcami Górnika, źle dogrywał do kolegów, a na sam koniec fatalnego występu zmarnował doskonałą okazję na gola.

Zdenek Ondraszek (6) – można przekręcić znany cytat i powiedzieć, że napastnika poznaje się po tym, jak kończy. Ale Czecha nie można oceniać tylko za zmarnowane sytuacje, bo oprócz nich pracuje na boisku za dwóch. Gdy podszedł do rzutu karnego, wykonał go pewnie i tylko dobił Górnika.

Weszli z ławki

Petar Brlek, Tomasz Cywka i Witalij Bałaszow grali za krótko, żeby ich ocenić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24