Oczekiwana zmiana miejsc, czyli zabrzański chwyt marketingowy [KOMENTARZ]

Kilka miesięcy temu pisałem, że Ryszard Wieczorek nie jest najgorszym wyborem z możliwych. Patrząc na wcześniejsze dokonania, znajomość realiów śląskiej piłki i w miarę przyzwoite wyniki osiągane z ROW-em Rybnik doszedłem do wniosku, że jeśli klub już się na niego zdecydował, to trzeba tę decyzję zaakceptować. Stanąłem w ten sposób po jednej stronie barykady, która była wyraźnie słabiej strzeżona niż ta druga, w której zebrali się przeciwnicy Wieczorka. Interesujący jest fakt, że po żadnej stronie nie było choćby jednego kibica, który by głośno powiedział: "Tak, zatrudnienie Wieczorka jest dobrym pomysłem".

Minęło kilka miesięcy i o ile końcówka roku była jeszcze do przełknięcia, to początek nowego na pograniczu żałosnej i żenującej. Minęły trzy miesiące 2014 roku, władze miasta zdążyły obiecać walkę o tytuł mistrzowski, Prejuce Nakoulma zdążył odrzucić kilka ofert transferowych, w Górniku zdążyło już zagrać trzech bramkarzy, tymczasem Ryszard Wieczorek zdobył w tym czasie jeden punkt. Pech? Może, przecież kontuzje są prawdziwą klątwą Górnika i to one uniemożliwiają osiąganie lepszych wyników. Ale, że Górnik oddał w czterech meczach około dziesięciu celnych strzałów? Czy to w ogóle możliwe? Czy to jest jakiś rekord? Co na to kibice?

"Szanowny Panie trenerze, w związku ze słabą postawą drużyny w ostatnich meczach ligowych oraz kiepskim dorobkiem punktowym, apelujemy, aby JAK NAJSZYBCIEJ podał się Pan do dymisji i ustąpił ze stanowiska trenera naszego ukochanego Górnika Zabrze. Dziękujemy za wkład włożony w przygotowanie drużyny do rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy oraz życzymy szybkiego znalezienia nowej pracy, w innym klubie ligowym. Mamy nadzieję, że okaże się Pan człowiekiem honoru i przychyli się do naszej prośby" - oto treść oficjalnego pisma kibiców Górnika Zabrze.

I teraz przychodzi on, człowiek w lśniącej zbroi, który jednym machnięciem miecza zabija bestie i zaprowadza porządek w królestwie zabrzańskim. W królestwie, gdzie jedyną osobą, która ma coś do powiedzenia jest królowa matka, decydująca o tym kto jest trenerem, kto prezesem i kto danego dnia ma wynieść śmieci. Królowa, która na futbolu się nie zna się wcale lub mocno przeciętnie, ale tym razem trafiła w sedno. Zrobiła dokładnie to, czego oczekują kibice. I chwała jej za to.

Zwolnienie Wieczorka było właściwym posunięciem i tutaj należy nowemu prezesowi przyklasnąć. Niech jednak nikt nie szuka w nim rycerza, który uratuje Górnika Zabrze. Powyższe działania można opisać tylko jednym stwierdzeniem - to był znakomity ruch marketingowy. Gdyby miało być inaczej, Górnik już dawno zmieniłby prezesa, Wieczorek w ogóle nie zostałby trenerem, a rosnące długi nie spędzałyby snu z powiek fanom zabrzańskiej drużyny. Ale nawet jeżeli to tylko ruch marketingowy, to nie ma w tym nic złego. W końcu dziś marketing ma ogromne znaczenie w budowaniu marki oraz atmosfery sukcesu, a wcale nie jest powiedziane, że Waśkiewicz dopasuje się do swoich poprzedników i będzie jedynie figurantem. Biję brawo Małgorzacie Mańce-Szulik i Zbigniewowi Waśkiewiczowi, bo oboje na te brawa zasłużyli. Zastanawiam się tylko, czy to czasem nie jest efekt nadchodzących wyborów? W końcu królowa matka musi roztaczać wokół siebie aurę sukcesu, żeby nie pozostawić żadnych wątpliwości kto powinien mieć w Zabrzu decydujący głos.

A co z samym Wieczorkiem? Przyszedł jako człowiek skazany na porażkę i odchodzi przegrany. Nic nie zyskał i niewiele stracił. Z kolei prezes, który poinformował o zwolnieniu Wieczorka na Twitterze, bije rekordy popularności. Znakomity ruch marketingowy, godny najbardziej wytrawnego polityka.