Okocimski wrócił z puszczy z wygraną

Bogdan Przybyło/Gazeta Krakowska
Łukasz Popiela, Okocimski Brzesko
Łukasz Popiela, Okocimski Brzesko Maciej Pytka/Polskapresse
Nadzieje na ciekawe spotkanie były spore, gdyż zmierzyły się jedyne zespoły z Małopolski występujące w II lidze. Oczekiwano, że każda ze stron będzie chciała udowodnić swoją wyższość niezależnie od miejsca zajmowanego w tabeli.

Tego samego też zdaje się oczekiwał szukający dla Górnika Zabrze zawodników trener Artur Płatek, który pofatygował się do Niepołomic, by obserwować jednego z piłkarzy. Nie ujawnił jednak, o którego z graczy mu chodziło.

Tymczasem rozczarowanie było duże, zwłaszcza jeśli chodzi o Puszczę. Dla jej zawodników nie powinno być przecież pojedynków mniej ważnych, w każdym powinni walczyć, by wyrywać rywalom tak potrzebne im punkty. Ci z Brzeska są w znacznie lepszej sytuacji, która nie determinuje ich poczynań, a mimo to, jak uzyskali przewagę, nie odpuścili ani na chwilę.

Na początku było jednak bardzo nudno. Okocimski jakby oczekiwał, co zrobi drużyna z Niepołomic, a ta choć długo utrzymywała się przy piłce, nie umiała przebić się przez obronę gości. Dopiero w 22 min Marcin Morawski zdecydował się na uderzenie - i był to pierwszy strzał w tym meczu. Cztery minuty później znowu ten obrońca wystąpił w głównej roli. Po mocnym uderzeniu Rafała Kmaka z wolnego głową skierował piłkę do siatki.

Radość z prowadzenia trwała w Puszczy za długo. Po wrzutce Iwana Łytwyniuka Tomasz Kwedyczenko obronił strzał Rafała Gila,lecz przy dobitce był bezradny. Najbardziej przy tym golu dziwiła beztroska graczy z Niepołomic. Żaden z nich nie podążył za Gilem, dając mu sporo czasu do zdobycia bramki.

Jak się okazało po zmianie stron, gospodarze w ogóle nie wyciągnęli z tego wniosków. Spodziewano się, że nie tylko zagrają uważniej w obronie, ale odważniej ruszą do przodu. Tymczasem to zawodnicy z Brzeska uzyskali przewagę, a Gil hasał, jak chciał. Szans miał kilka, wykorzystał tylko jedną - choć Kwedyczenko rzucił się w stronę piłki, to nic nie zdziałał.

Nie zdziałali też już nic jego koledzy. Ku zaskoczeniu większości obserwatorów, to Okocimski wciąż miał przewagę, kontrolując prawie wszystko, co działo się na murawie. Puszcza, która powinna podjąć desperacki szturm, jedynie z rzadka decydowała się na szybsze wyjścia, najczęściej kończąc je centrami spod linii autowej.

Nikt do nich żwawiej się nie ruszał, a kiedy w 89 min po rajdzie Marcina Morawskiego piłka spadła tuż przed Łukaszem Cichym, ten nie zdołał jej nawet uderzyć. I to była ostatnia szansa gospodarzy na korzystny wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24