Na poznanie powodów tajemniczej ciszy medialnej trzeba było długo poczekać. Przechodzący przez strefę mieszaną zawodnicy grzecznie odmawiali udzielania wywiadów. Nie bardzo też chcieli wyjawić powody swojego postępowania. - Przeanalizuj ostatnie dwa tygodnie, a zrozumiesz, o co chodzi - odpowiedział jednemu z dziennikarzy Mateusz Cetnarski.
- Swój wspaniały występ dedykuję żonie - powiedział bramkarz Śląska Rafał Gikiewicza.
Wszyscy domyślali się, że bojkot spowodowany jest lawiną krytyki, która po kompromitującym dwumeczu z Helsingborgiem spadła na zawodników mistrza Polski. Na oficjalne potwierdzenie należało poczekać, aż do wyjścia z szatni Sebastiana Mili. - Mieliśmy trudny okres i taka została podjęta decyzja. Przeżywaliśmy bardzo trudne momenty i odczuwaliśmy to tak, jak odczuwaliśmy. Podjęta została taka decyzja, to tylko ten jeden mecz i proszę to uszanować. Jesteśmy do dyspozycji mediów w kolejnych dniach.
- Zdajemy sobie sprawę, że po części zasłużyliśmy na krytykę. Superpuchar powinien być rozgrywany przy komplecie widzów na trybunach. Cieszę się, że zapisałem to trofeum w swoim CV. Szkoda, że publiczności było tak mało, ale najbardziej żałuję, że przy Łazienkowskiej nie pojawili się nasi fani, którzy pocieszali nas po meczu z Helsinborgiem śpiewając "Nic się nie stało" - takie zachowania kibiców są niespotykane w Polsce!
- Nie będzie w Warszawie żadnych śpiewów. To absolutnie nie jest potrzebne - zakończył Mila, odnosząc się do fety wrocławian po zdobyciu tytułu mistrzowskiego i śpiewania niecenzuralnych piosenek pod adresem Legii w wykonaniu piłkarzy Śląska.
Z Warszawy - Daniel Kawczyński / Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?