Podsumowanie 30. kolejki La Liga: Valencia traci punkty, Eibar przerywa złą passę

Adam Wielgosiński, Jakub Seweryn
Real Madryt ograł Rayo Vallecano
Real Madryt ograł Rayo Vallecano twitter.com
30. kolejka La Liga stała poda znakiem hitu na San Mames pomiędzy Athletikiem Bilbao i Valencią. Ponadto na Calderon przyjeżdżał Real Sociedad, a Real i Barceloną mierzyły się w tej kolejce odpowiednio z Rayo i Almerią. Zapraszamy!

Mecze 30. kolejki La Liga[SKRÓTY]

Atletico Madryt – Real Sociedad 2:0 (M. Gonzalez –sam. 2’, Griezmann 10’)

Obie ekipy mają za sobą bardzo dobry okres – w ostatnich czterech meczach zarówno Atletico i Sociedad zdobyły po 10 punktów. W meczu na Calderon ekipa Simeone od razu ruszyła do ataku. Już w 2. minucie Arda Turan, który zebrał przed polem karnym wybitą piłkę, trafił w słupek. Kilkadziesiąt sekund później było 1-0 dla Sociedad. Mikel Gonzalez źle interweniował przy rzucie rożnym i wpakował piłkę do swojej bramki. W 10. minucie było 2-0. Anotoine’a Griezmann wbiegł w pole karne i dobił strzał Koke z dystansu. To trafienie ustawiło całe spotkanie. W pierwszej połowie obie ekipy miały kilka strzałów, ale nie były to groźne okazje do zdobycia gola. O drugiej połowie moglibyśmy napisać, że się odbyła. Po przerwie nie działo się nic poza świetnym strzałem z rzutu wolnego Estebana Granero w okienko bramki Jana Oblaka, który równie fantastycznie wybronił ten strzał.

Eibar – Malaga 1:0 (Arruabarrena 52’)

Malaga nie wyszła zwycięsko z ostatnich dwóch meczów, a passy Eibaru chyba nie trzeba przedstawiać. Pierwsze minuty to zdecydowanie przewaga Malagi. Szczęścia próbowali Horta i Juanmi, ale nie zdołali pokonać Irurety. Co nie udało się im, udało się jeszcze w pierwszej połowie Arruabarrenie. Były gracz Legii dobił uderzenie Lary, jednak arbiter odgwizdał pozycję spaloną. Niestety kamery na Ipurua nie należą do tych najlepiej ustawionych i ciężko ocenić z powtórek, czy sędzia boczny miał rację.

Druga połowa zaczęła się od gola Mikela Arruaberreny. Javi Lara wrzucał piłkę z rzutu rożnego, a Arruabarrena wyrwał się spod krycia Angeleriego, wbiegł na dłuższy słupek i głową pokonał Carlosa Kameniego. Recio mógł odpowiedzieć kapitalnym trafieniem z ponad dwudziestu metrów, ale piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Z minuty na minutę ataki drużyny Javiego Gracii nasilały się. Andaluzyjczycy ograniczali się do dośrodkowań i strzałów z dystansu. To było za mało, by tego dnia pokonać Xabiego Iruretę.

Levante – Sevilla 1:2 (K. Uche 73’ – Gameiro 10’, Reyes 37’)

Po arcyważnym zwycięstwie wyjazdowym nad Almerią, Levante podejmowało na własnym stadionie znajdującą się w bardzo dobrej formie i walczącą o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów Sevillę. Goście swoją ponadprzeciętną dyspozycję potwierdzili już w 10. minucie, gdy prostopadłe podanie w pole karne dostał Kevin Gameiro i płaskim strzałem w długi róg zapewnił swojej drużynie prowadzenie. W pierwszej części gry działo się niewiele, ale gdy już Sevilla przedostawała się pod bramkę rywala, to kończyło się to bramką. Na osiem minut przed przerwą Gameiro odwdzięczył się dobrym podaniem Reyesowi, a Hiszpan nie zmarnował sytuacji stuprocentowej na podwyższenie wyniku spotkania na 2:0. Co więcej, na zmianę stron obie drużyny mogły schodzić nawet przy wyniku 0:3, ale uderzenie z rzutu wolnego Nico Parejy trafiło tylko w poprzeczkę.

Po przerwie do ataku rzucili się gospodarze, ale tego dnia bardzo ważnym ogniwem Sevilli był także jej bramkarz, Sergio Rico, który wygrywał kolejne pojedynki z Kalu Uche, Nabilem El Zharem, Jose Marim czy też rezerwowym Rafaelem Martinsem. Dopiero w 73. minucie gry nawet Rico był bezradny, gdy bardzo precyzyjnym strzałem głową popisał się Uche, ale Levante tego dnia stać było tylko na tego gola kontaktowego, bo po stracie bramki przebudziła się Sevilla. Ekipa Emery’ego mogła wygrać wyżej, ale Iborra w dobrej sytuacji nie zdołał pokonać Marino, a potężne uderzenie Bacci ostemplowało poprzeczkę bramki Levante. Tak czy siak, nie miało to większego wpływu na najważniejsze rozstrzygnięcie tego pojedynku – trzy punkty zasłużenie pojechały do Sewilli.

FC Barcelona – Almeria 4:0 (Messi 33’, L. Suarez 55’, 90+3’, Bartra 75’)

Barcelona osiąga bardzo dobre wyniki i w środę chciała zrobić kolejny krok do mistrzowskiego tytułu. Zadania nie miała trudnego, ponieważ na Camp Nou przyjechała Almeria, która przegrała w poprzedniej kolejce na własnym obiekcie z Levante, a na dodatek przyjechała z nowy trenerem, Sergim Barjuanem, byłym zawodnikiem Barcy. Pierwsze dziesięć minut meczu to ultra ofensywa Blaugrany. Almeria nie byłą w stanie wyjść z własnej połowy. Następnie Katalończycy zwolnili temp i widzieliśmy ekipę powolną, która nie ma pomysłu na strzelenie gola. Od czego jest Leo Messi? Messi, grający na prawym skrzydle, zszedł do środka do lewej nogi i idealnym rogalem strzelił gola. Na drodze piłki było kilku obrońców Almerii, lecz to nie był problem dla Argentyńczyka.

Po przerwie znakomitym golem popisał się Luis Suarez. Urugwajczyk zaczął drybling na prawej stronie, zszedł do pola karnego, zszedł do prawej, później lewej nogi i w polu nogi, wkręcił w ziemię Casado, a następnie uderzył gorszą nogą blisko okienka bramki Juliana. Od tego trafienia Barca wróciła na swoje tory, wciąż atakowała, aczkolwiek nie były to zabójcze akcje. Kwadrans przed końcem do siatki trafił Marc Bartra, który głową zamknął dośrodkowanie z rzutu rożnego. W doliczonym czasie gry Pedro ruszył lewą stroną, zszedł do środka i będąc praktycznie sam na sam z bramkarzem lewą nogą cudownie dograł do Luisa Suareza, który bez problemu strzelił gola, skompletował dublet i zamknął wynik tego meczu.

Deportivo La Coruna – Cordoba 1:1 (Andone-sam 86’ – Andone 55’)

Arcyważne spotkanie w walce o utrzymanie w La Liga miało miejsce w środowy wieczór w La Coruni, gdzie szesnaste Deportivo mierzyło się z ostatnią Cordobą. Od pierwszych minut na własnym stadionie lepiej prezentowali się gospodarze. W niezłych sytuacjach szczęścia próbowali Luis Farina i Isaac Cuenca, ale obu przy oddawaniu strzału zza pola karnego zabrakło precyzji. Cordoba odpowiedziała akcją, która zakończyła się trafieniem Florina Andone, ale to nie zostało uznane, gdyż Rumun w momencie podania był na spalonym. To samo spotkało także po drugiej stronie boiska napastnika Deportivo Toche, a i tym razem arbiter się nie pomylił.

W drugą część spotkania lepiej weszli goście i to oni po 10 minutach gry po przerwie mogli cieszyć się z prowadzenia. Edimar ze skrzydła dograł piłkę w pole karne do Florina Andone, ten poradził sobie z dwójką obrońców gospodarzy i z bliska nie dał Fabricio żadnych szans. Sytuacja Cordoby była jeszcze lepsza, gdy w 68. minucie spotkania za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał obrońca Depor, Luisinho. Nawet to jednak nie pomogło gościom dowieźć zwycięstwa do ostatniego gwizdka sędziego, a przeszkodził im w tym ten, który wcześniej dał nadzieję na wygraną. Florin Andone w 86. minucie gry popisał się tak niefortunną interwencją, że trafił do własnej siatki i mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1. Podział punktów na El Riazor nie mógł cieszyć nikogo, a najbardziej Victora Fernandeza, który po tym spotkaniu został zwolniony z funkcji trenera Deportivo.

Granada – Celta Vigo 1:1 (R. Ibanez 3’ – Bongonda 90+3’)

Po dobrze rozegranym meczu u siebie z Barceloną Celta przyjeżdżała do Granady. Już w 3. minucie gospodarze trafili do siatki za sprawą Roberta Ibaneza, który wykorzystał nieporadność obrońców z Vigo. W pierwszej połowie zarówno Granada jak i Celta z łatwością dochodziły do sytuacji strzeleckich, jednak wykończenie akcji nie jest zaletą ani jednych, ani drugich. Ponadto w drugiej części gry Celta musiała sobie radzić bez swojego kapitana, Augusto Fernandez, który został zmieniony z powodu kontuzji. Po przerwie Celta wrzuciła wyższy bieg – grała szybciej, jednak wciąż brakowało dokładności czy to w strzałach, czy to w podaniach. W doliczonym czasie gry Theo Bongonda, 19 – letni napastnik z Belgii, uratował punkt ekipie z Galicji, pokonując z najbliższej odległości Fernandeza.

Rayo Vallecano – Real Madryt 0:2 (C. Ronaldo 68’, J. Rodriguez 73’)

Tuż po zwycięstwie Barcelony nad Almerią, Real Madryt musiał odpowiedzieć wygraną w małych derbach Madrytu z Rayo, aby nie stracić dystansu do lidera z Katalonii. Ta presja jakby nieco sparaliżowała w pierwszej połowie podopiecznych Carlo Ancelottiego, którzy mieli ogromne problemy z przeciwstawieniem się ambitnie grającym graczom Paco Jemeza. Przed przerwą Real miał tylko jedna dogodną okazję do strzelenia gola, którą uderzeniem prosto w ręce Davida Cobeno zmarnował James Rodriguez. Kilkanaście minut później strzał lepiej wyszedł Garethowi Bale’owi, ale z kolei Walijczyk był na ewidentnym spalonym. Jak już było wspomniane, w pierwszej części więcej z gry miało Rayo. Iker Casillas dwukrotnie uratował swój zespół, broniąc strzał z dystansu Alberto Bueno i tuż przed zakończeniem pierwszej połowy odbijając piłkę po główce z bliska Roberto Trashorrasa.

Po zmianie stron na boisko wyszły już zupełnie inne drużyny Rayo i Realu. Z każdą minutą gry coraz większą przewagę zaczęli przejmować goście, którzy konsekwentnie dążyli do zwycięstwa. W 51. minucie gry sędzia Melero Lopez nie podyktował dla nich ewidentnej jedenastki po faulu Amayi na Cristiano Ronaldo, a w kolejnych akcjach pudłowali Marcelo i Gareth Bale. To wszystko jednak nie uchroniło Rayo przed porażką, bo w 67. minucie spotkania, po bardzo ładnym rajdzie i dośrodkowaniu Daniego Carvajala do siatki z kilku metrów trafił Cristiano Ronaldo, zdobywając swojego 37. gola w rozgrywkach i 300. gola dla Realu Madryt. Sześć minut później było już 0:2. Tym razem Ronaldo w kontrataku zagrał przed pole karne do Jamesa Rodrigueza, a ten precyzyjnym technicznym strzałem zaskoczył Davida Cobeno. Gdy Real był już pewny swojego zwycięstwa, do głosu doszli także gospodarze. Tego dnia jednak Iker Casillas nie dał się zaskoczyć ani Nacho, ani Manucho, a w idealnej okazji do gola kontaktowego fatalnie spudłował Tito. Real zwyciężył 2:0 i w kolejnych kolejkach, mając znacznie łatwiejszych rywali, może oczekiwać na potknięcia Barcelony w starciach z Sevillą i Valencią, czekając na zmniejszenie czteropunktowej straty do Katalończyków.

Athletic Bilbao – Valencia 1:1 (Aduriz 90’ – De Paul 61’)

Hit 30. serii gier. Na San Mames przyjeżdżała Valencia, która ma zamiar być trzecią ekipą Hiszpanii na koniec sezonu. Choć zacieraliśmy sobie ręce na nie lada mecz, to w pierwszej połowie nie działo się nic. Strzały obu ekip mogliśmy policzyć na palcach jednej ręki. Sporo chaosu, sporo zamieszania i walki, ale nic poza tym. Druga połowa za to była o wiele lepsza. Już na początku tej części gry Mikel San Jose głową mógł pokonać Diego Alvesa, ale ten nie dał się pokonać. W 56. minucie Aritz Aduriz zagłówkował niemalże idealnie, a lecącą piłkę tuż sprzed linii wybił Nicolas Otamendi. Po nieco ponad godzinie gry Rodrigo De Paul otworzył wynik meczu, wykorzystując podanie od Rodrgio Moreno. Do 82. minuty mecz troszkę zmniejszył na intensywności. W 82. Otamendi otrzymał czerwoną kartkę po jednym z fauli. Co więcej, na środku boiska zaczęła się szarpanina między obiema drużynami. W 90. minucie Aritz Aduriz dobił piłkę odbitą od słupka i wpakował piłkę do siatki. Choć Bask uratował Athleticowi remis, ten gol nie powinien zostać uznany z powodu pozycji spalonej Aduriza.

Elche – Getafe 0:1 (Hinestroza 84’)

Po słabych występach rywali w walce o utrzymanie, drużyna Elche stanęła przed szansą oddalenia się od strefy spadkowej. Był to cel jak najbardziej do wykonania, szczególnie że rywalem ekipy Frana Escriby na Estadio Martinez Valero było nierewelacyjne Getafe. I rzeczywiście, w pierwszej połowie to Franjiverdes odważniej dążyli do zapewnienia sobie kompletu punktów. Strzał z rzutu wolnego Fajra obronił Guaita, a w dobrej sytuacji spudłował Jonathas. Goście odpowiedzieli z kolei okazją Freddy’ego Hinestrozy, który dostał celne długie podanie na wolne pole, ale nie dał rady pokonać Przemysława Tytonia. Jeszcze przed przerwą Elche było bardzo bliskie objęcia prowadzenia, gdy uderzenie z woleja wspomnianego Faycala Fajra trafiło w poprzeczkę bramki Los Azulones, ale ostatecznie na zmianę stron obie drużyny schodziły przy wyniku bezbramkowym.

W drugiej połowie działo się już zdecydowanie mniej. Gdy wszystko wskazywało na to, że to spotkanie dąży do zakończenia się bezbramkowym remisem, Pedro Leon dośrodkował z rzutu rożnego na pierwszy słupek na głowę Kolumbijczyka Hinestrozy, a ten precyzyjnym strzałem zapewnił Los Azulones skromne, ale arcyważne zwycięstwo. Goście mogli wygrać wyżej, ale dwóch sytuacji sam na sam z Tytoniem nie wykorzystał Pedro Leon. To jednak nie zmąciło radości piłkarzy Getafe, którzy praktycznie zapewnili sobie utrzymanie w La Liga na kolejny sezon.

Villarreal – Espanyol Barcelona 0:3 (Caicedo 24’, 68’, V. Sanchez 79’)

Tego to się chyba nikt nie spodziewał. Największa sensacja tej kolejki miała miejsce na jej zakończenie na El Madrigal, gdzie do dobrze spisującego się dotąd Villarreal przyjechał Espanyol Barcelona, który absolutnie niespodziewanie rozbił gospodarzy w proch i pył. Tego dnia Papużki były zdecydowanie lepsze od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. W pierwszej groźnej sytuacji tego spotkania gospodarzy uratował jeszcze Sergio Asenjo, który odbił uderzenie głową Victora Alvareza. Już w 24. minucie gry było jednak 0:1, gdy po strzale z rzutu wolnego Lucasa Vazqueza piłka urządziła sobie prawdziwego ‘pinballa’ przed bramką Villarreal, trafiając najpierw w poprzeczkę, następnie w głowę Javiego Lopeza, by po odbiciu się od nogi Ekwadorczyka Felipe Caicedo zakończyć swój lot w siatce.

Po przerwie swój najlepszy okres gry mieli miejscowi, ale dwa uderzenia z kilkunastu metrów Manu Triguerosa zdołał obronić Kiko Casilla. W 68. minucie gry stało się jednak jasne, że tego dnia to Espanyol sięgnie po zwycięstwo. Po podaniu Sergio Garcii Felipe Caicedo wpadł z piłką w pole karne, po czym płaskim strzałem w krótki róg bramki Asenjo podwoił swój dorobek bramkowy w tym spotkaniu. Goście swój triumf przypieczętowali jeszcze na jedenaście minut przed końcem meczu, gdy po centrze Victora Alvareza kolejną niepewną interwencję zanotował Asenjo, a do siatki trafił Victor Sanchez. Trzy punkty absolutnie zasłużenie pojechały do Barcelony, a Villarreal odnotował już szósty mecz oficjalny bez zwycięstwa z rzędu.

Statystyki kolejki

Strzelono 21 goli
Pokazano 57 żółtych i 3 czerwone kartki
Na trybunach zasiadło 247 tysięcy widzów (24,7 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki:Casillas (Real M.) - Lillo (Eibar), Bartra (Barcelona), Ramos (Real M.), Otamendi (Valencia) – Reyes (Sevilla), Xavi (Barcelona), Koke (Atletico) - Gameiro (Sevilla), Suarez (Barcelona), Caicedo (Espanyol)

Rezerwowi:S. Rico (Sevilla), Edimar (Cordoba), De Marcos (Athletic), Hinestroza (Getafe), V. Alvarez (Espanyol), Griezmann (Atletico), J. Rodriguez (Real M.), C. Ronaldo (Real M.)

Piłkarz kolejki:Felipe Caicedo (Espanyol)
Ekwadorczyk w wielkim stylu zapewnił Espanyolowi prestiżowe zwycięstwo na El Madrigal przeciwko Villarreal, strzelając Żółtej Łodzi Podwodnej dwa gole.

Cienias kolejki:Jeison Murillo (Granada)
Kolumbijski stoper w bardzo ważnym pojedynku z Celtą Vigo w głupi sposób osłabił swój zespół jeszcze w pierwszej połowie, gdy w ciągu trzech minut obejrzał dwie żółte kartki. W dziesiątkę Granada nie była już w stanie dowieźć jednobramkowego prowadzenia do ostatniego gwizdka sędziego.

Gol kolejki:trafienie Luisa Suareza w meczu z Almerią
Urugwajczyk popisał się bardzo ładną akcją indywidualną, którą zakończył strzałem w samo okienko bramki Juliana Cuesty. El Pistolero coraz częściej trafia do siatki rywali i coraz częściej czyni to naprawdę efektownie.

Pozytywne wyróżnienie kolejki:Eibar
Po katastrofalnej serii porażek w końcu na Ipurua Eibar zdobył trzy punkty i to z całkiem niezłą drużyną, Malagą, która potrafi się dobrze bronić, co pokazały mecze w tym sezonie chociażby z Barceloną.

Negatywne wyróżnienie kolejki: Villarreal
Od czasu dwumeczu w Lidze Europy z Sevillą Villarreal zanotował ogromny regres. W tej kolejce przegrał z Espanyolem na własnym boisku 0-3, co jest wystarczającym powodem, by dostać negatywne wyróżnienie. W tym miejscu warto dodać jeszcze bilans Espanyolu w meczach poza Power8 Stadium do starcia z „Żółtą Łodzią Podwodną”: 2 zwycięstwa, 3 remisy, 9 porażek.

Tabela La Liga po 30. kolejce:

Barcelona 74 punkty, bramki 85-17
Real Madryt 70, 89-27
Atletico 65, 57-23
Valencia 62, 53-23
Sevilla 61, 55-34
(…)
Elche 28, 24-54
Deportivo 27, 25-47
Almeria 25, 24-50
Granada 24, 20-53
Cordoba 19, 21-49

Terminarz 31. kolejki (11-13.04):

Real M. – Eibar (sobota, godzina 16)
Malaga – Atletico (sb, 18)
Sevilla – Barcelona (sb, 20)
Almeria – Granada (sb, 22)
Celta – Rayo (sb, 22)
Getafe – Villarreal (niedziela, 12)
Espanyol – Athletic (nd, 17)
R. Sociedad – Deportivo (nd, 19)
Cordoba – Elche (nd, 21)
Valencia – Levante (poniedziałek, 21:30)

Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 37 goli
Messi (Barcelona) – 33
Neymar (Barcelona), Bacca (Sevilla)– 17
Griezmann (Atletico), Bueno (Rayo) - 16
Benzema (Real M.) – 15

Obserwuj

@KubaSeweryn

@AWielgosinski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24