Pogoń po meczu z Lechią: charakter przede wszystkim

Patryk Spurgiasz
Ostatni mecz Pogoni z Lechią zapowiadany był jako jeden z potencjalnie lepiej zapowiadających się meczów siódmej kolejki Ekstraklasy. Jak w tym meczu zaprezentowali się „Portowcy”?

Po wynikach poprzednich spotkań, jak i przede wszystkim chwalonym przez ekspertów stylu gry, szczecińscy kibice oczekiwali przełamania i pierwszego w tym sezonie zwycięstwa na własnym boisku. Zadanie wydawać się mogło jednak dość trudne, zważając na to, że Lechia również jest zespołem, który zbiera wiele pochwał za swoją grę w tym sezonie. Wyniki gdańskiego zespołu mówią zresztą same za siebie. Połączenie trenerskiej ręki Michała Probierza, wraz z ogromnym zastrzykiem energii - przede wszystkim psychicznej, jaką zawodnicy otrzymali poprzez bardzo dobry występ z Barcelona, daje w tym sezonie nad wyraz zaskakujące efekty.

Szczeciński zespół od początku chciał zaatakować rywala, tak jak było to w meczu z Wisłą. Wyraźnie podkreślał to trener Dariusz Wdowczyk. Zaś Lechia nastawiła się na grę z kontry, jak i przede wszystkim na neutralizowaniu najlepiej prezentujących się zawodników Pogoni: Akahoshiego, Robaka czy Murayamy. Odpowiednie ustawienie taktyczne miało uniemożliwić „Portowcom” wysoki pressing, z którego w tym sezonie słyną. Był to „tajny” plan Probierza, o którym to wspominał przed meczem. Jednak w pierwszej połowie piłkarze jednej i drugiej drużyny rozpoznawali teren, choć z gry na pewno więcej mieli zawodnicy Lechii. Grali dojrzalej, wyczekiwali na kontrę, a co najważniejszej groźniej atakowali. Niby plan najprostszy, a jakże skuteczny i okraszony bramką Grzelczaka (piłkarza, po którym najbardziej widać „Barcelona effect”).

"Portowcy" rzadko zagrażali bramce Małkowskiego, a jak już to robili, to kończyło się to żenującymi strzałami, takimi jak Tchamiego, który zresztą był jednym ze słabszych aktorów pierwszej połowy widowiska. Wraz z Bartoszem Ławą, który owszem, charakter ma, lecz umiejętności, jak i forma pewnie ze względu na wiek i przebyte kontuzje, stają się coraz mniejsze. Marcin Robak także powielał stare błędy napastników Pogoni. Wracał się, zastawiał. Wszystko pięknie, ale brakowało go w polu karnym. Chyba, że takie były założenia trenera. Po raz kolejny dobrze w ofensywnych rajdach prezentowali się Frączczak z Lewandowskim. W szczególności ten drugi robił na skrzydle wiatr, niwelując przy tym indolencję Kameruńczyka. Jednak o jakości jego dośrodkowań nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego. Gra zespołu była po prostu nijaka. Na bohatera wyrastał Janukiewicz, a to o grze zespołu nigdy dobrze nie świadczy.

W II połowie musiało dojść do zmian. Z boiska zszedł słabo grający Ława. W jego miejsce wszedł napastnik najbardziej irytujący szczecińskich kibców Donald Djousse. Trener Wdowczyk chciał zdecydowanie zaatakować i zgarnąć całą pulę. Gra na dwóch atakujących mogłaby odciążyć Robaka, który w tym wypadku nadal mógłby zastawiać się, absorbować uwagę obrońców drużyny przeciwnej na sobie, jednocześnie dając więcej wolnej przestrzeni drugiemu napastnikowi i ofensywnemu pomocnikowi, czyli Akahoshiemu. Plan ten okazał się dość efektywny. Owszem, gdyby Lechia wykorzystała karnego (po raz kolejny Janukiewicz pokazał w tym meczu klasę, zresztą i nie po raz ostatni), czy inne sytuacje, które sobie stworzyła, Pogoń do czasu strzelenia bramki pewnie już by się nie podniosła. Tak przynajmniej mówili piłkarze z Gdańska w pomeczowych wywiadach. Jednak tak się nie stało. I patrząc na morale „ Portowców”, można śmiało stwierdzić, że poprzez determinację i waleczność, której tak oczekują kibice i która była tak bardzo zauważalna w II części spotkania, różnica nawet dwóch bramek nie stanowiłaby dla nich problemu.

To tylko gdybanie, bo sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej. Jednak obserwując charakter „Dumy Pomorza”, takie wrażenie można było odnieść. Podczas drugiej części spotkania Pogoń także, że nie jest zespołem tylko pierwszej połowy. Widać było, że podczas przerwy reprezentacyjnej zawodnicy znacznie poprawili kondycję i bez problemu wystarczy im sił na 90 minut. Lechia zaczęła coraz bardziej cofać się ku polu karnemu, zamykając się na swojej połowie. „Portowcy” stwarzali sobie coraz więcej sytuacji, jednak dobrze dysponowany w tym meczu był Małkowski (wybrany został zresztą piłkarzem meczu ). Bardzo dobrą zmianę dał Bąk, który zastępując niemrawego Tchamiego, znacznie rozruszał lewe skrzydło Pogoni i stwarzał zagrożenie pod bramką Lechii.

Dobrze w destrukcji pokazywał się także kolejny z piłkarzy, który pojawił się w drugiej połowie na boisku- Moustapha. Jednak to niewidoczny przez cały mecz Aka, który owszem, pokazał kilka dobrych zagrań w przekroju całego spotkania, ale swoją grą nie zachwycał, tak jak ma to ostatnio w zwyczaju, znalazł się w odpowiednim momencie i w odpowiednim miejscu. Spokojnym strzałem pokonał w doliczonym czasie gry Małkowskiego, co wzbudziło ogromną radość wśród kibiców. Pogoń w ostatniej akcji meczu także nieco namieszała przy bramce Lechii, lecz na kolejną bramkę było już za późno. Zresztą remis w tymże meczu wydaje się być wynikiem najsprawiedliwszym. Zastanawia jednak brak Ediego, który choćby samymi stałymi fragmentami mógł wprowadzić zagrożenie, w szczególności gdy zespołowi nie idzie. Stałe fragmenty nie były swoją drogą najmocniejszą stroną szczecinian w tym spotkaniu.

Patrząc na to, jak „Portowcy” rozwijają się, mając u boku trenera klasy Wdowczyka, kibice ze Szczecina mogą być spokojni. Potencjał, który w tej drużynie niewątpliwie jest, może już niedługo eksplodować. I to z ogromną siłą. Jednak dawno w stolicy zachodniej części Pomorza nie było tak optymistycznych nastrojów i rokowań dotyczących tego, jak Pogoń będzie wyglądać w przyszłości. Jeśli cała układanka stworzy całość, sukcesy których tak bardzo oczekują fani tego zespołu w końcu muszą nadejść. Charakter już jest, co pokazał właśnie choćby mecz z Lechią. Teraz czas na resztę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24