Saido Berahino – od biednych ulic Burundi do piłkarskich salonów

Mateusz Węgrzyn
Saido Berahino (po prawej)
Saido Berahino (po prawej) Catherine Kõrtsmik / Wikimedia Commons
Saido Berahino wyrasta na rewelację tegorocznej Premiership. Oprócz przebicia się do seniorskiej drużyny West Bromwich Albion, napastnik ostatnio strzela też na zawołanie w młodzieżowej reprezentacji Anglii. Droga Saido nie była jednak usłana różami. Zanim trafił na nowoczesne boiska Premier League, musiał przejść przez piekło wojny domowej w rodzimej Burundi.

Historia 20-latka zaczyna się w mieście Bujumbura, stolicy jednego z najbiedniejszych państw świata, Republiki Burundi. To małe państwo we wschodniej Afryce na świecie znane jest głównie z jednego powodu – przypada tam jeden z najniższych na globie wskaźników PKB na jednego mieszkańca - 625 dolarów. - Używaliśmy tam plastikowej reklamówki owiniętej sznurowadłami jako piłki – wspomina Saido.

Oprócz przerażającej biedy, kraj borykał się z wojną domową pomiędzy plemionami Hutu i Tutsi. Konflikt pochłonął około 300 tys. istnień. Jedną z ofiar był ojciec małego Berahino. – Musieliśmy uciekać, zostawiając wszystkich swoich znajomych, to było szalone – opowiada piłkarz. - Opuściliśmy kraj. Moja mama walczyła o lepsze życie dla swoich dzieci. Jakimś cudem, udało jej się trafić do Anglii. Kiedy tam wylądowałem, nie wiedziałem gdzie jej szukać. Trafiłem do domu dziecka.

Berahino przez kilka tygodni starał się natrafić na ślad swojej matki, bezskutecznie. Dopiero dzięki testom DNA przeprowadzonym przez Urząd Imigracyjny udało się ją odnaleźć. – Kiedy przyszły wyniki badań, w końcu mogłem wrócić do mamy, która mieszkała w Birmingham. Tam zaczęło się moje nowe życie.

Saido trafił do Europy mając 10 lat. Nie znał języka angielskiego. Miał za to coś, czego nie musiał wyrażać słowami - talent do strzelania bramek. – Futbol pomógł mi się zaaklimatyzować. Grałem dla szkolnej drużyny, a wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Byłem raczej cichym chłopakiem, który niewiele mówił. Nikt nie wiedział przez co przeszedłem. Nie wspominałem o tym – opowiada.

W wieku 11 lat jego talent dostrzegli scouci West Bromwich. Występował wówczas w lokalnej lidze niedzielnej. – Nie miałem wtedy pojęcia, jak grać. Po prostu biegałem i strzelałem gole. Jednak kiedy dostałem się do West Bromu, otrzymywałem instrukcje – musisz biegać tak i tak, musisz przytrzymać piłkę, musisz zagrać na dwa kontakty – wspomina. – To stało się dla mnie zbyt techniczne. Trzy lata zajęło mi, żeby zacząć rozumieć tę grę.

Jak każdy młody adept piłki nożnej, Saido przyglądał się starszym idolom, starając się naśladować ich ruchy. W jego przypadku było to trio napastników - Samuel Eto’o, Didier Drogba i Jermain Defoe.
Od najmłodszych lat Berahino występował w młodzieżowych zespołach Synów Albionu. Mimo przywiązania do kraju, w którym się urodził, nigdy nie wahał się nad wyborem reprezentacji. – Burundi to moja ojczyzna. I będzie nią zawsze, bez względu na wszystko. Jednak gra dla Anglii to zupełnie coś innego. Tutaj dostałem drugą szansę w życiu i jestem bardzo wdzięczny za to, co ten kraj dał mi i mojej rodzinie. Kiedy więc gram dla Anglii, czuję przyjemność, ale też pasję i pragnienie zwycięstwa.
W tym sezonie Saido Berahino stał się wielkim objawieniem w West Bromie. Po powrocie z wypożyczenia w Peterbrough, młody napastnik dostał szansę na pokazanie się w Pucharze Ligi przeciwko Newport County. Wykorzystał ją perfekcyjnie - zaliczył efektownego hat-tricka i został okrzyknięty graczem meczu.

W tegorocznej Premiership strzelił jak na razie dwa gole - w tym jeden niezmiernie ważny, zapewniający ekipie Steve’a Clarka trzy punkty w spotkaniu z Manchesterem United na Old Trafford. Co ciekawe, młody napastnik miał wtedy kontrakt zapewniający mu okrągłe… 850 funtów tygodniowo. Podobno przygotowywana jest już jednak nowa umowa, znacząco podnosząca zarobki 20-latka.

Oprócz udanej gry w barwach klubowych, Saido Berahino zachwyca również w reprezentacji U-21. Miesiąc temu pomógł w rozgromieniu Litwy 5:0, strzelając dwa gole. We wczorajszym meczu z Finlandią napastnik zdobył kolejne dwie bramki, a młodzi Anglicy wygrali 3:0.

Media już spekulują, czy Roy Hodgson odważy się dać szansę młodemu napastnikowi w dorosłej reprezentacji Anglii. Aktualny selekcjoner kadry zna przecież Saido z czasów, kiedy trenował West Bromwich. – Kiedyś spotkaliśmy się, wymieniliśmy kilka zdań. Pochwalił mnie mówiąc, że świetnie sobie radzę – zdradza 20-latek.

Saido Berahino to doskonały przykład pokazujący, że piłkarskie talenty rodzą się niezależnie od długości i szerokości geograficznej. Biegając z kolegami na ulicach Bujumbury marzył o tym, by grać kiedyś jak Samuel Eto’o czy Jermain Defoe. Dziś rywalizuje z nimi w jednej lidze, jak równy z równym. Coraz głośniej puka też do drzwi dorosłej reprezentacji Anglii. Tylko czy Roy Hodgson odważy się je mu otworzyć?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24