Sikora: Nie dopuszczam do siebie myśli o czarnym scenariuszu

Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki
- Od wielu tygodni pracowaliśmy z prezesem Michałem Globiszem nad listą wzmocnień. Przyznam, że nie jest nam łatwo pozyskiwać nowych zawodników. Różne okoliczności weryfikują tę listę potencjalnych kandydatów - mówi Paweł Sikora, trener Arki Gdynia.

Z I ligi do ekstraklasy awansowały Zawisza i Cracovia. Czego zabrakło Arce, aby liczyć się na poważnie w walce o awans?
Najprościej mówiąc, zabrakło nam 7 punktów, bo o tyle wyprzedziła nas Cracovia, zajmując w tabeli, na koniec sezonu, drugie dające awans do ekstraklasy miejsce. Oczywiście, można byłoby teraz robić bardziej szczegółową analizę, wskazywać, w których meczach - bo były takie, w których łatwo traciliśmy punkty. Moglibyśmy się rozwodzić nad przyczyną aż 7 porażek na własnym boisku. Tylko dokąd miałoby to nas zaprowadzić? Stanu faktycznego nic już nie zmieni. Nam co najwyżej może pozostać coś w rodzaju drobnej satysfakcji, że w tabeli uwzględniającej tylko mecze rundy wiosennej zajęliśmy drugie miejsce, a zaledwie jednym punktem wyprzedził nas Zawisza.

Awans stał się udziałem klubów z największymi budżetami w lidze. To w końcu pieniądze grają czy nie?
Chyba lepiej mieć ich więcej niż mniej (śmiech). A już poważnie, to coś w tym jest. Bo większy budżet to oczywiście większe możliwości klubu w budowie kadry złożonej z wartościowych i w miarę wyrównanych, pod względem piłkarskiego poziomu, zawodników. To oczywiście także komfort pracy dla trenera, jeżeli zmiennicy nie obniżają jakości gry zespołu, a wręcz wnoszą do niego istotne wartości.

Piąte miejsce w zakończonym już sezonie to sukces Pana wiosennej pracy i zawodników. Ma Pan takie poczucie, że oto Sikora pokazał się z dobrej strony na rynku trenerskim, że teraz mogą się trafić interesujące propozycje z innych klubów?
Ja staram się twardo chodzić po ziemi. Powierzenie mi wiosną samodzielnej pracy w Arce zdeterminowane było w dużym stopniu czynnikami… ekonomicznymi. Na rzeczywistość nie ma się co obrażać. Teraz, po tej rundzie, mogę mieć tylko nadzieję, że o mojej dalszej pracy w tym zawodzie bardziej decydować będą jej efekty, osiągane przez moją drużynę wyniki. I ta świadomość jest już znacznie milsza.

Zanim zaczniemy rozmawiać o najbliższej przyszłości żółto-niebieskich, muszę zadać zasadnicze pytanie: podpisał Pan nowy kontrakt w Arce?
Oficjalnie kontraktu jeszcze nie podpisałem. Jednak wszystkie warunki mojej pracy w Gdyni w następnym sezonie zostały uzgodnione. Podpis jest więc tylko formalnością, którą dopełnię po powrocie z urlopu.

Szlaga, Kuklis, Grzelak, Zwoliński, Krajanowski. To lista piłkarzy, których już w Arce nie ma. Za Pana zgodą?
Nie wszyscy, bo Damiana Krajanowskiego nie chciałem się pozbywać. Wręcz zależało mi, aby z nami został. Rozmawiałem z nim, przedstawił mi powody swojej decyzji o wyjeździe z Gdyni. Nie ukrywam, że głównie ekonomiczne. On ma na utrzymaniu rodzinę i musi o niej myśleć. Postanowił wrócić w rodzinne strony i tam poszukać sobie innego klubu. Samo życie.

Sobieraj, Tomasik, Próchnik, da Silva, Surdykowski, może Radzewicz czy Jarzębowski. To z kolei lista zawodników, którzy mogą nie przyjąć proponowanych przez Arkę warunków gry w nowym sezonie. Zaakceptuje Pan taką ewentualność? Arka w wiosennym kształcie kadrowym może przestać praktycznie istnieć.
Nie dopuszczam do siebie takiej myśli, takiego czarnego - przyznam - scenariusza. Gdyby rzeczywiście miał się on ziścić, a teoretycznie jest to możliwe, to nasza dobra gra na wiosnę, nasza wspólna praca, straciłaby wartość w obliczu nowego sezonu. Sądzę jednak, że zdecydowana większość wymienionych przez pana piłkarzy jednak w Arce zostanie.

Był Pan pewnie współtwórcą listy piłkarzy, którzy powinni Arkę wzmocnić. Ostatnie wydarzenia nie nastrajają optymistycznie. Gdynia przestała być atrakcyjnym miejscem pracy dla piłkarzy.
Od wielu tygodni pracowaliśmy z prezesem Michałem Globiszem nad taką listą, nad transferami do Arki. Przyznam, że nie jest nam łatwo pozyskiwać nowych zawodników. Różne okoliczności weryfikują więc tę listę potencjalnych kandydatów, ale… są też tacy, którzy po namyśle, pewnie po sondażowych rozmowach z innymi klubami, wracają do naszych propozycji. Ta sytuacja się zmienia z dnia na dzień, chociaż przyznam, że czasu jest coraz mniej. Proszę mnie jednak nie pytać, o jakich zawodników chodzi, bo ze zrozumiałych chyba względów nie chcę operować nazwiskami.

Nie boi się Pan, że 24 czerwca, kiedy po urlopach wznowicie zajęcia, nie będzie miał Pan z kim trenować?
Nie powiem, że nie mam takich obaw. Tym bardziej że grupa naszych młodych zawodników tego samego dnia zakończy udział w finałowym turnieju mistrzostw Polski juniorów starszych i będzie musiała dostać chociaż tydzień na wypoczynek. Ci, którzy mogą do nas trafić w letnim okienku transferowym, będą jeszcze do końca czerwca związani kontraktami ze swoimi poprzednimi klubami. Pełniejszą, przynajmniej liczbowo, klubową kadrę będę miał więc do dyspozycji od pierwszych dni lipca.

Jak wyglądał plan przygotowań do nowego sezonu?
Taki plan jest rozpracowany w szczegółach. Nawet na pojedyncze jednostki treningowe. Nie jedziemy na żadne zgrupowanie, pracować będziemy na własnych obiektach. W sparingowych planach mamy jak na razie pięć spotkań. Między innymi z ekstraklasowymi zespołami Pogoni Szczecin i Zawiszy Bydgoszcz.

Lechia Gdańsk mistrzem Polski w rugby! [ZDJĘCIA]

Dziennik Bałtycki

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24