Śląsk przełamał klątwę Widzewa. 2:1 w meczu nieskutecznych zespołów

Daniel Kawczyński
Śląsk Wrocław przełamał trwającą od pięciu spotkań niemoc w meczach ze Śląskiem Wrocław. Oba zespoły nie były dzisiaj zbyt skuteczne, ale ostatecznie to bardziej zdeterminowani gospodarze zwyciężyli 2:1.

Stanislav Levy desygnował jedenastkę pełną niespodzianek. Przed meczem przekonywał o przydatności Krzysztofa Ostrowskiego w kontekście prawej obrony, tymczasem zdecydował się wystawić Tadeusza Sochę. Najwięcej problemów miał na środku tyłów, gdzie musiał znaleźć zastępców dla chorego Rafała Grodzickiego i Tomasza Jodłowca (odszedł niedawno do Legii Warszawa). Pierwszego - zgodnie z oczekiwaniami - zastąpił Marcin Kowalczyk, obok którego pojawił Marek Wasiluk.

Rozbita po odejściu Jodłowca defensywa to zdecydowanie najgorsza formacja Śląska, przysparzająca o migrenę. Widzieliśmy to zresztą w pierwszych minutach. Warunki gry były nie do pozazdroszczenia. Cały czas mocno prószył śnieg, a grząska murawa miała znacznie utrudniać swobodne rozgrywanie akcji i narazić piłkarzy na kontuzje. Tymczasem obie drużyny wystartowały niezwykle żywiołowo, jakby stan boiska nie stanowił żadnej przeszkody. To jednak Widzew stworzył sobie bardziej dogodne sytuacje. Początkowo Kelemen miał dużo szczęścia. W 4. minucie z największym trudem wyciągnął strzał Alexa Bruno zmierzający na prawy słupek. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkarz Śląska niepewnie wypiąstkował piłkę na 14 metr... prosto na głowę Sebastiana Dudka! Futbolówka zatrzymała się na poprzeczce i ponownie znalazła się w rękach winowajcy niebezpieczeństwa.

W pierwszych minutach to Widzew prezentował się zdecydowanie lepiej. Nie mogąc spokojnie wymieniać podań, szukał szans dalekimi zagraniami i w tenże sposób zyskał drogę do siatki. W 11. minucie Łukasz Broź zbiegł z prawej flanki do środka boiska, zagrał z głębi po przekątnej na lewe skrzydło, w kierunku Bartłomieja Pawłowskiego, ten błyskawicznie przedarł się w pole karne i w sytuacji sam na sam posłał futbolówkę nad wysuniętym Kelemenem. Był to fantastyczny debiut 20-latka w nowym klubie.

Po bramce Widzew poczuł się za pewnie. Odpuścił konstruowanie ataków i zamiast skupić się na obronie po prostu bujał w obłokach. Przy rozjuszonym i podminowanym Śląsku było to posunięcie z serii łagodnie mówiąc naiwnych. W 14. minucie bezmyślną stratę zanotował Gavrić, Tadeusz Socha pomknął prawą stroną, dograł na środek do Waldemara Soboty pilnowanego przez trzech defensorów. Piłka po jego strzale minimalnie minęła lewy słupek. Minutę później po stracie Hachema Abbesa, Milos Dragojević nie porozumiał się z Dino Gavriciem i wypluł piłkę. Tą nieuwagę natychmiast starał się wykorzystać Cristian Diaz, przed sobą miał pustą bramkę, ale Abbes naprawił swój błąd, blokując argentyńskiego snajpera.

Łodzianie spisywali się fatalnie. Przysłowie mówi: "Głupi ma zawsze szczęście", ale też czasem trzeba mu pomóc. W przeciwnym razie można się przejechać. I tak w 16. minucie po dośrodkowaniu z kornera Sebastiana Mili i złym wybiciu Abbesa, w polu karnym zakotłowało. Dragojević odbił futbolówkę przed siebie i z najbliższej odległości został pokonany przez Marka Wasiluka. Wspomnijmy, że dla Wasiluka to dopiero drugi występ w tym sezonie. Ostatni raz zagrał w... pierwszej kolejce Ekstraklasy przeciwko... Widzewowi.

Gospodarze poczuli wiatr w żaglach. Widząc osłabienie i brak pomysłu przeciwnika, czym prędzej chcieli się pokusić o drugą bramkę. Uaktywnił się początkowo niewidoczny Mila. W 23. minucie obsłużył prostopadłym podaniem Diaza. Super-skuteczny w sparingach (9 bramek) przymierzył prosto w broniącego na raty Dragojevicia. Następnie przed wyborną okazją jeden na jeden na jeden stanął Piotr Ćwielong. Widzew byłby w tarapatach, gdyby sędzia nie odgwizdał spalonego.

Widzew odgryzł się w ostatnim w kwadransie. Znów pomagała wrocławska obrona. W 39. minucie kiks Marka Wasiluka w polu karnym próbował zamienić na bramkę Broź: zagrał wysoko wzdłuż linii końcowej i trafił w poprzeczkę. Następnie Pawłowski rozegrał piłkę na lewą stronę do Gavricia, ten w polu karnym kopnął piłkę w interweniującego Kelemena. Niewykorzystana szansa omal nie zemściła się pod koniec pierwszej połowy. Błąd przy wyprowadzeniu popełnił Phibel, Mila wypatrzył Ćwielonga, ale na przeszkodzie znów stanął Dragojević.

Po zmianie stron tempo gry znacznie spadło. Gra straciła płynność, panował chaos i rozgardiasz, a sytuacji było jak na lekarstwo. W widzewskich szeregach pojawił się Marcin Kaczmarek, wnosząc trochę świeżości i pewności na lewej stronie defensywy. W 60. minucie posłał centrę prosto na głowę Mariusza Stępińskiego, ale Kelemen zdołał obronić.

Radosław Mroczkowski widział, że Śląsk kompletnie dzisiaj nie imponuje i jest absolutnie do pokonania. W jaskini lwa postanowił zaryzykować i dać do boju ciężką artylerię w osobach Mariusza Rybickiego i Mehdiego Ben Dhifallaha. To był błąd, bo Śląsk skumulował siły na ostatni kwadrans.

Sygnał ostrzegawczy nastąpił w 75. minucie. Po wrzutce Mili, Przemysław Kaźmierczak przedłużył lot piłki na główkę Wasiluka. Tylko instynktowna interwencja Dragojevicia uratowała Widzew od straty. Ale co odwlecze to nie uciecze. W 80. minucie Łukasz Gikiewicz zgrał dośrodkowaną futbolówkę tuż przed bramkę, gdzie czyhał Sobota i tyłem wprawił w euforię Stadion Miejski.

Ale to nie był koniec. Widzew koniecznie chciał się odkuć i mógł pokusić się o bramkę wyrównującą. Tym razem nie miał szczęścia. W 82. minucie Mariusz Rybicki perfekcyjnie dorzucił na głowę Dudka. Były pomocnik ekipy mistrza Polski mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Poprzednio przed radością powstrzymała go poprzeczka, teraz... prawy słupek.

Śląsk nie czekał z rewanżem. W 87. minucie kolejny raz świetnym podaniem popisał się Mila, a Gikiewicz miał przed sobą jedynie Dragojevicia. Pomylił się, minimalnie chybił dalszego słupka. To była nie lada szansa. Do końca meczu więcej bramek ju

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24