Śląsk walczył do końca i ograł Cracovię

Maciej Jakubski
Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1
Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 Anna Kaczmarz/Dziennik Polski
W meczu 30. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław wygrał z Cracovią 2:1. Pasy zakończyły rywalizację w rundzie zasadniczej na piątym miejscu, a podopieczni Mariusza Rumaka na trzynastym.

Trener Rumak desygnował do gry taki sam skład jak w meczu z Lechem w Poznaniu. Mógł sobie na to pozwolić, bo wszyscy piłkarze Śląska są zdrowi. Takiego luksusu nie ma trener Zieliński, który musiał sztukować linię defensywną. Na ławce rezerwowych usiadło zresztą tylko siedmiu zawodników. Pierwsze minuty to walka w środku pola, z niewielką przewagą przyjezdnych, która rosła z każdą minutą. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 13. minucie Cetnarski trochę przypadkowo dopadł do piłki w polu karnym i znalazł się w świetnej sytuacji. Jego pierwszy strzał zablokował Celeban, ale do piłki najszybszy był Cetnar i wpakował futbolówkę do siatki. Później z boiska wiało nudą.

Przyjezdni byli znacznie lepsi, dojrzalsi i spokojnie klepali sobie piłkę. W 31. minucie okazję miał Covilo, ale Abramowicz sparował jego strzał głową. Przez 40 minut Cracovia była zespołem piłkarsko dojrzalszym, grającym fajną krakowską piłkę i drużyną, która zdobyła bramkę. Na przestrzeni ostatnich 5 minut Śląsk stworzył sobie aż cztery sytuacje, choć wcześniej nie miał żadnej. Dwa razy strzelał Mervó. Raz jego strzał zza pola karnego obronił nogami Sandomierski, a chwilę później Węgier trafił w słupek. Mervó wypracował również na spółkę z Morioką sytuację Hołocie, ale pomocnik nie trafił w bramkę. Wreszcie strzał z 18 metrów z wolnego Dudu zatrzymał głową Covilo, choć piłka minęła już mur piłkarzy Cracovii. Być może za końcówkę sprawiedliwy byłby remis, ale przez większą część gry lepszym zespołem byłą Cracovia.

Początek drugiej odsłony bez większych emocji. Dopiero w 60. minucie miałą miejsce pierwsza groźna sytuacja. Dudu wrzucił z rzutu wolnego wprost na głowę Celebana, ale kapitan wrocławian minimalnie chybił. Dziesięć minut później Śląsk wreszcie dopiął swego. Morioka zszedł ze skrzydła do środka i mocno lewą nogą uderzył na bramkę Cracovii. Sandomierski wypluł piłkę przed siebie i pierwszy dopadł jej Mervó. Do końca gry było 20 minut i czas ten starał się wykorzystać Śląsk, który przejął inicjatywę i atakował. Ataki te przyniosły rezultat w 93. minucie meczu. Błąd obrony Cracovii i Morioka znalazł się sam na sam z Sandomierskim i spokojnym, pięknym strzałem pokonał bramkarza gości. 2:1 i koniec emocji? Nic z tych rzeczy. Cracovia grała do końca. Najpierw w zamieszaniu piłkę złapał Abramowicz, a w 97. minucie po rzucie rożnym Śląsk uratowała poprzeczka. Po dramatycznym meczu wrocławianie wygrali, awansując na 13. miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24