Do rzeczy jednak. Już w 10 minucie po centrze Tomasza Salamońskiego piłka wpadła pod nogi Kamila Wacławczyka. Ten... potknął się na niej i upadł. Zdziwi się ten, kto pomyśli, że obrońcy Ślęzy skorzystali z kiksu i piłkę wybili na orbitę. Nic z tych rzeczy. Wacławczyk zdążył wstać i kopnąć piłkę do siatki obok bezradnego Grzegorza Paukszta.
Niespełna siedem minut później szczęśliwy strzelec mógł stan posiadania zespołu podwoić, ale nie spuentował ładnej, kombinacyjnej akcji Górnika. Z celem mijali się jeszcze Wojciech Olszowiak i Łukasz Sierpina. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze.
Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy podopieczni trenera Dominika Nowaka znów trafili do siatki.Po dośrodkowaniu Salamońskiego z rzutu wolnego piłkę rozegrali między sobą Żmudziński, Soboń i Olszowiak. Ten ostatni wpakował futbolówkę do siatki.
Szczęścia próbowali jeszcze w końcówce Żmudziński i Paweł Kaźmierczak. Bez skutku.
A Ślęza w roli gospodarza była bardzo gościnna. Oddała tylko jeden celny strzał na bramkę z rzutu wolnego.
- Byliśmy dobrze zorganizowani i skoncentrowani przy wykonywaniu założeń taktycznych. Zdecydowanie mogliśmy i powinniśmy wygrać jeszcze wyżej, bo nie zostawiliśmy za wiele pola do popisu rywalowi. Jednak zwycięstwo cieszy. Jesteśmy na półmetku rozgrywek. Biorąc pod uwagę, że występujemy w roli beniaminka, można stwierdzić, że nasza pozycja w tabeli jest dobra. Najlepsza do ataku na ważne pozycje - ocenił po meczu trener polkowiczan Dominik Nowak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?