Stilic: Zawsze bawiłem się piłką

Piotr Bąk
- Rodzice nigdy mnie do niczego nie namawiali. Powiedzieli: "Semir idź tam gdzie będzie ci dobrze i rób to, co będzie sprawiało ci radość" - opowiada o swoich początkach z piłką Semir Stilic, z Lecha Poznań.

Z zawodnikiem "Kolejorza" rozmawiał Piotr Bąk.

Tej rozmowy nie mogę zacząć inaczej niż od pytania odnośnie sobotniej tragedii samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Jak dowiedziałeś się o tej tragedii, co teraz czujesz?
Przede wszystkim współczuje rodzinom wszystkich ofiar tej katastrofy. To wielka tragedia zarówno dla Polaków jak i wszystkich ludzi związanych z Polską. My piłkarze Lecha pochodzący z Bałkanów jesteśmy bardzo przybici tym faktem. Niestety takie jest życie, nigdy nie wiesz, co będzie jutro, jak potoczy się kolejny dzień.

Urodziłeś się w 1987 roku, 3 lata później wraz z rodziną wyjechałeś do Portugalii. Jak duży wpływ na zmianę miejsca zamieszkania miała zbliżającą się wojna?
Dokładnie dwa lata przed wojną wyjechaliśmy wraz z całą rodziną z Bośni. Następnie pięć lat mieszkałem w Portugalii oraz dwa w Niemczech. Na moje szczęście nie było mnie w kraju, kiedy wybuchła wojna, była to także wielka tragedia, która pochłonęła wiele tysięcy ofiar. Nigdy nie mogę zrozumieć i nie pogodzę się z tym. Dla mnie wojna była jest i będzie czymś najgorszym!

Na swój pierwszy trening pobiegłeś sam? Czy może zostałeś siłą zapędzony do klubu przez tatę?
Rodzice nigdy mnie do niczego nie namawiali. Powiedzieli: "Semir idź tam gdzie będzie ci dobrze i rób to, co będzie sprawiało ci radość. Niech to będzie twoja największa pasja." Odkąd pamiętam bawiłem się piłką, byłem z nią praktycznie nierozłączny. Ja nie lubiłem za bardzo szkoły i z tego powodu troszkę od rodziców mi się dostawało (śmiech). Oni szczególnie kiedy byłem młodszy prosili, abym trochę więcej czasu spędził nad książkami, ja jednak twardo pozostawałem przy swoim.

Od początku twojej przygody z piłką ustawiali cię na boisku w roli ofensywnego pomocnika?
Tak, to była moja pozycja od początku kariery. Właśnie takim typem zawodnika na boisku chciałem być, nikt nie blokował moich marzeń. I na szczęście tak do dzisiaj pozostało.

Jak wspominasz 4 lata spędzone w Zeljeznicarze Sarajewo?
Tak naprawdę ja w tym klubie przechodziłem wszystkie szczeble. Od U-13 przez juniora, aż do drużyny seniorskiej. Te 4 lata, o których wspomniałeś to okres, kiedy miałem przyjemność grać w pierwszej drużynie (2004-2008 przyp. red). jednak z pierwszym zespołem trenowałem od 16 roku życia, a więc od 2003. Zawsze bardzo miło będę wspominał ten czas. Z wieloma kolegami z zespołu, z ludźmi z klubu do dzisiaj utrzymuje ścisły kontakt i jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.

W lutym 2008 roku w prasie pojawiły się doniesiona o zainteresowaniu tobą samego Arsenalu Londyn! Podobno do niczego nie doszło, ponieważ zbyt mała liczba spotkań rozegranych w reprezentacji Bośni nie pozwoliłaby ci otrzymać pozwolenia na prace w Anglii.
Tak naprawdę do dzisiaj nie znam szczegółów tej sytuacji. Widziałem nawet informacje na oficjalnej stronie klubu. Jednak nigdy nie otrzymałem telefonu od włodarzy Arsenalu. W pewnym momencie przestało mnie to po prostu interesować, podpisałem kontrakt na 4 lata z Lechem i teraz bardzo cieszę się z tego wyboru.

Długo zastanawiałeś się nad przyjęciem tej oferty?
W trakcie ostatniego sezonu, który spędziłem w Bośni, a szczególnie w czasie ostatnich dwóch tygodni otrzymałem wiele ofert. Szczególnie z Niemiec, Belgii oraz oczywiście z Lecha Poznań. Dwa tygodnie zastanawiałem się nad tym, którą z tych propozycji przyjąć. Padło na poznański klub, ponieważ osobiście wyznaje zasadę małych kroków. Nie przyjąłem ofert z Niemiec, bo jaki sens miałoby w moim wieku siedzenie na ławce? Pewnie kilka miesięcy później bez niczego wróciłbym do mojego kraju albo przepadłbym gdzieś wśród wielu zawodników. Dla młodych piłkarzy, takich jak ja, potrzebny jest właśnie taki tok rozwoju kariery. Tylko tak, ciężką pracą, harówką zarówno na treningach, jak i podczas samych spotkań możesz do czegoś dojść!

Kto pomógł ci najbardziej w Poznaniu, po podpisaniu kontraktu z Lechem?
Najbardziej moi przyjaciele z Bałkanów, czyli Ivan Djurdjević, Zlatko Tanewski oraz Dimitrije Injac. Oni byli cały czas ze mną, pomagali mi we wszystkim. Kiedy czegoś nie wiedziałem wystarczyło wykonać jeden telefon i wszystko jasne. Dzięki temu bardzo szybko załapałem kontakt z Polakami i od razu polubiłem wasz naród.

Z zawodnika w naszym kraju zupełnie nieznanego bardzo szybko stałeś się prawdziwą gwiazdą. Jak radzisz sobie z takim nagłym skokiem popularności?
W Bośni bardzo wielu ludzi mnie znało. Nieskromnie powiem, że uznawano mnie za jednego z najlepiej rokujących młodych zawodników. Także na każdym kroku spotykały mnie oznaki popularności, proszono mnie o autografy zdjęcia. Dlatego w Polsce nie zaskoczyło mnie to w żaden sposób, co nie zmienia faktu, że jest to bardzo przyjemna i miła sprawa. Jeżeli grasz w topowym zespole, jakim jest Lech po prostu musisz liczyć się z taką sytuacją.

Jutro na naszych łamach druga część wywiadu ze Stilicem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24