Szalony mecz w Londynie, Liverpool gromi Tottenham! (ZDJĘCIA)

Mateusz Węgrzyn, mgs
Świadkami niebywałego meczu w wykonaniu Liverpoolu byli kibice na stadionie White Hart Land w Londynie. "The Reds" rozbili Tottenham przed ich własną publicznością 5:0 i zapisali na swoim koncie komplet trzech punktów, dzięki czemu utrzymali swoją pozycję wicelidera Premier League.

W pierwszym kwadransie przewagę zyskali goście, nie przekładało się to jednak na zagrożenie pod bramką Llorisa. Dopiero w 15. minucie zagotowało się na połowie „Spurs”, a w polu karnym przewracany był Luis Suarez. Jonathan Moss nie odważył się jednak użyć gwizdka, co wzbudziło kontrowersje wśród piłkarzy Liverpoolu. Wydaje się, że sędzia popełnił błąd.

Widoczna była niefrasobliwość w obronie Tottenhamu. Dużo strat i niecelnych podań w początkowej fazie kreowania akcji powodowało, że goście zamknęli „Koguty” na ich połowie boiska. Wiele efektownych rajdów prawą stroną przeprowadzał Sterling, jednak jego dośrodkowania były często przecinane przez obrońców oraz bramkarza rywali.

Pierwsza bramka padła w 18. minucie meczu. Henderson odzyskał piłkę w polu karnym rywali po złej interwencji jednego z defensorów Tottenhamu i błyskawiczne oddał ją do Luisa Suareza. Niezawodny Urugwajczyk zmylił dwóch obrońców „Spurs” i lewą nogą skierował piłkę do siatki Llorisa.

Po straconej bramce Tottenham zdecydowanie bardziej otworzył się i próbował błyskawicznie odpowiedzieć. Ataki gospodarzy były jednak bardzo niedokładne, a to dało za to więcej swobody piłkarzom Liverpoolu.
Trzy minuty później Suarez mógł zadać drugi cios defensywie Tottenhamu. Doszedł do świetnego prostopadłego podania od Sterlinga, jednak nie zdołał pokonać gospodarza rywali, który sparował strzał na rzut rożny.

W 27. minucie kolejną świetną okazję miał Liverpool. Suarez z narożnika pola karnego doskonale zagrał do Coutinho, który bez zastanowienia huknął na bramkę gospodarzy. Piłka tylko odbiła się od poprzeczki Hugo Llorisa. Po chwili dobić futbolówkę próbował jeszcze Johnson, któremu jednak zabrakło kilkudziesięciu centymetrów. Pierwsze pół godziny wróżyły trudny mecz dla Tottenhamu, który ani razu nie potrafił dotąd zagrozić bramce Mignoleta. Londyńczycy akcje przeprowadzali głównie skrzydłami, jednak za każdym razem brakowało ostatniego, celnego podania do kolegów w polu karnym.

W ekipie gospodarzy pozytywnie wyróżniał się Nacer Chadli – w 31. minucie miał okazję wyrównać stan rywalizacji strzelając głową po wrzutce z rzutu rożnego. Pomylił się nieznacznie, piłka poszybowała nad bramką gości.

60 sekund później znakomitą okazję zmarnował Luis Suarez. Błąd popełnił Hugo Lloris, który nieodpowiedzialnie próbował wybić piłkę głową przed polem karnym. Pierwszy dopadł do niej Urugwajczyk, który jednak nie zdążył jej opanować na tyle, by skierować futbolówkę do pustej bramki. Francuski golkiper „Spurs” zdążył wrócić na posterunek i powstrzymał strzał kapitana „The Reds”.

Najgroźniejsza akcja Tottenhamu miała miejsce w 38. minucie. Soldado dograł po ziemi do czekającego na 11. metrze Lewisa Holtby’ego. Pomocnik „Spurs” zmarnował jednak dobre podanie, gdyż jego strzał z pierwszej piłki minął lewy słupek bramki Mignoleta.

Chwilę później było już 0:2. Genialne, długie podanie Sterlinga do Coutinho otworzyło całą lewą stronę dla „The Reds”. Brazylijczyk podał do Hendersona, uderzenie Anglika jednak zostało zatrzymane przez Llorisa. Błyskawicznie dobijać próbował Suarez, ale Francuz znów genialnie wybronił strzał. Nie miał jednak szans zainterweniować trzeci raz, bo futbolówka kolejny raz trafiła pod nogi Hendersona i ten z woleja pewnie strzelił do pustej bramki.

W 43. minucie piłka wpadła do bramki gości, lecz sędzia Jonathan Moss przerwał wcześniej akcję gwizdkiem. Fatalnie piłkę od kolegi z obrony przyjął Mignolet i podczas walki bark w bark z Soldado upadł na murawę. Czy Hiszpan przekroczył przepisy? Ciężko jednoznacznie stwierdzić, wyglądało jednak na to, że po raz kolejny arbiter popełnił błąd.

Tottenham przez pierwsze 45 minut kompletnie nie przekonał swoich kibiców, co zaowocowało gwizdami na White Hart Lane po obwieszczeniu przerwy przez sędziego. Andre Villas-Boas miał o czym myśleć w szatni. Liverpool natomiast prezentował się doskonale i gdyby nie dobre interwencje Llorisa prowadzenie mogłoby być nawet dwukrotnie wyższe.

Tuż po przerwie kolejną świetną okazję miał Liverpool. Po dośrodkowaniu z prawej strony pojedynek główkowy z obrońcą gospodarzy wygrał Sakho, lecz Francuz trafił w słupek.

Tottenham od początku drugiej połowy próbował atakować, jednak bez skutku. Po godzinie gry miały miejsce kolejne kontrowersje. Soldado przewracany był w polu karnym gości przez Skrtela, ale arbiter pozostał niewzruszony na narzekania graczy „Spurs”.

Od 63. minuty Tottenham został zmuszony do gry w dziesiątkę. Paulinho wysoko podniósł nogę próbując powstrzymać Suareza i trafił go butem w klatkę piersiową. Nieodpowiedzialna i niebezpieczna interwencja zasłużyła na czerwoną kartkę. To jeszcze bardziej komplikowało i tak nieciekawą sytuację gospodarzy.

74. minuta przyniosła kolejną bramkę dla gości. Henderson w narożniku boiska zdołał odegrać do Luisa Suareza. Urugwajczyk bez zastanowienia dośrodkował w pole karne rywali, a tam czyhał już Flanagan. Młody obrońca wspaniale uderzył z pierwszej piłki w okienko bramki Llorisa. Futbolówka odbiła się jeszcze po drodze od poprzeczki i wpadła do siatki.

To nie był koniec bramek. W 84. minucie czwartą bramkę gospodarzom "wpakował" Luis Suarez, który genialnym lobem pokonał bezradnego golkipera „Spurs”. Ekipa Villasa-Boasa została zdeklasowana.

88 minuta… i było 0:5. Po znakomitym prostopadłym podaniu Suareza oko w oko z Llorisem stanął Sterling. Młody Anglik nie pomylił się i jeszcze bardziej pogrążył „Koguty”.

Tottenham nie zaprezentował w tym meczu żadnych atutów. Akcje gospodarzy były wolne, przewidywalne i – przede wszystkim – nieskuteczne. Zwłaszcza obrona „Spurs” chciałaby o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć. Goście natomiast zagrali znakomity mecz, zarówno w defensywie, jak i w ataku. Nie widać było braku Gerrarda w środku pola, którego świetnie zastąpił Henderson. Liverpool dzięki tej wygranej zabezpieczył swoją pozycję wicelidera i zmniejszył stratę do Arsenalu do zaledwie dwóch punktów. Tottenham spadł w ligowej tabeli na 7. miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24