W Grudziądzu na remis. Olimpia i Termalika wciąż z problemami

Łukasz Piekarski
Olimpia Grudziądz zremisowała z Termaliką
Olimpia Grudziądz zremisowała z Termaliką Dawid Gus
Nie ma awansu do pierwszej dziesiątki i nie ma pozytywnych relacji z kibicami - tak w skrócie przedstawia się końcowy krajobraz po wczorajszej bitwie, w której mierzyły się drużyny Olimpii Grudziądz i Termaliki Nieciecza. Spotkanie przy zmiennej pogodzie (czasem słońce, czasem deszcz) zakończyło się remisem 2:2.

Początek meczu wprawił w kompletne osłupienie wszystkich, którym tego dnia serce biło w kolorach bieli i zieleni. Już po 180 sekundach Olimpia przegrywała 0:1. Idealnie do prostopadłego podania wystartował Vojtech Horvath i mieliśmy pierwszą zmianę rezultaty na tablicy wyników. Na trybunach rozpoczął się mocno ironiczny doping.

- Grając w Grudziądzu mamy często wrażenie, jakbyśmy grali przed obcą i wrogo nastawianą publicznością - mówił na pomeczowej konferencji trener gospodarzy Tomasz Kafarski. Jest coś na rzeczy. Od pewnego czasu na sektorze "C" brakuje dopingu, który wielokrotnie ponosił "biało-zielonych" do bardziej wytężonej walki o każdy centymetr boiska. O "sympatykach" z prostej nie ma co wspominać. Zawsze mają sto rozwiązań na niemal każdą sytuację.

Z upływem kolejnym minut pierwszej połowy gra Olimpii zaczęła układać się nieco lepiej. "Biało-zieloni" mieli nawet okazję do wyrównania. W 15. minucie Mazurkiewicz zagrał górą do Rogalskiego, którego sfaulowano 16 metrów od bramki rywala. Strzał Macieja Kowalczyka minimalnie minął światło bramki Nowaka.

Gra gospodarzy często opierała się na dośrodkowaniach w pole karny przyjezdnych. Na nieszczęście dla miejscowych, gra obronna Termaliki w tej części gry wyglądała bardzo dobrze. To samo można było powiedzieć o ofensywie. W 26. minucie na tablicy wyników znów doszło do zmiany rezultatu. Rafał Kujawa, zawodnik sprowadzony do klubu przed kilkoma dniami podwyższył prowadzenie gości. Wszystko przez fatalny błąd Mazurkiewicza, który od początku tego pojedynku nie rozgrywał dobrych zawodów.

Gra do gwizdka sędziego, który miał znamionować zakończenie pierwszej połowy nie uległa już zmianie. Olimpia nadal skupiała się na nieefektywnych dośrodkowaniach w pole karne Nowaka. Termalika z kolei grała bardzo uważnie w defensywie i konstruowała bardzo niebezpieczne akcje. Na przerwę gospodarze schodzili przegrywając 0:2.

Po przerwie do odważniejszych ataków ruszyli zawodnicy Olimpii. Trafienia gospodarzy zostały jednak poprzedzone czerwoną kartką dla Macieja Rogalskiego. Od 47. minuty podopieczni trenera Kafarskiego musieli radzić sobie w "dziesiątkę",

Na efekty bramkowe w ekipie gospodarzy trzeba było poczekać do 63. minuty, kiedy to ręką we własnym polu karnym zagrał jeden z defensorów Termaliki. Podyktowaną "jedenastkę" pewnie wykończył Cieśliński i w serca niektórych kibiców "biało-zielonych" znów wlała się nadzieja na korzystny rezultat.

Piłkarze Olimpii ewidentnie zamierzali pójść za ciosem. Gra w "dziesiątkę" przynosiła korzystne efekty. Pod bramką Nowaka kotłowało się co raz bardziej. Najpierw kilka minut po kontaktował bramce sędzie nie uznaje trafienia z najbliższej odległości Mazurkiewicza. Potem jednak nie ma już żadnych wątpliwości. Grudziądzanie pomimo osłabienia doprowadzają do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Smolińskiego pewnie wykorzystuje wprowadzony kilka chwil wcześniej Dariusz Gawęcki. Mamy wynik 2:2 i mecz tak jakby rozpoczynał się od nowa.

Dwie stracone bramki pobudziły zawodników Termaliki, którzy w 86. minucie mieli swoją okazję do zwycięskiego trafienia. Strzał jednego z przyjezdnych wybronił jednak Osiecki, który w tym spotkaniu wystąpił z konieczności, po tym jak kontuzjowany został Michał Wróbel, a zawieszony za wyrzucenie z boiska został Bartosz Fabiniak. Chwilę później sytuacja kadrowa na boisku się wyrównała. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Jakub Kiełb.

W ostatnich sekundach meczu swoje okazje mieli jeszcze gospodarze. Wynik spotkania nie uległ już jednak zmianie. Wynik 2:2 to rezultat, o którym jeszcze w przerwie marzyli piłkarze i sztab szkoleniowy Olimpii Grudziądz. Patrząc na to, co działo w drugiej części gry można stwierdzić, że zwycięstwo było jednak na wyciągnięcie ręki. Dusana Radolskiego z kolei powinna martwić senność swoich graczy, którzy kompletnie przespali większą część drugich 45 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24