Ważą się losy Lechii Gdańsk. Jaka przyszłość czeka klub?

Łukasz Żaguń / Dziennik Bałtycki
Odejście Daisuke Matsuiego to nie jedyny kłopot gdańskiej Lechii
Odejście Daisuke Matsuiego to nie jedyny kłopot gdańskiej Lechii jarmulowicz.com/Piotr Jarmułowicz
To już pewne. Japończyk Daisuke Matsui wraca do ojczyzny. Na tym jednak dylematy włodarzy gdańskiej Lechii się nie kończą....

W ubiegłym roku kibice Lechii z prezentu świątecznego zadowoleni być nie mogli. Drużynę oficjalnie opuścił bowiem Abdou Razack Traore. Włodarze gdańskiego teamu nie byli w stanie sprostać wymaganiom finansowym zawodnika i nie przedłużyli z nim kontraktu, który wygasał z końcem 2012 r. W tym roku fani biało-zielonych pod choinką znaleźli podobny "prezent". Z zespołem oficjalnie pożegnał się Daisuke Matsui. Choć mając na uwadze fakt, że w ostatnich dniach o odejściu Japończyka mówiło się dosyć głośno, wiadomość ta zaskoczeniem być nie może, to jednak bez wątpienia dla Lechii jest to duży cios.

Matsui, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wraca do ojczyzny.

Jego nowym klubem będzie ekipa Jubilo Iwata. - Po takim okresie gry za granicą bez wahania wracam do Japonii. Znowu chcę się zaprezentować fanom J-League - podkreślił piłkarz dla oficjalnej strony japońskiego klubu.

Dotychczasowy lider gdańskiej Lechii blisko dekadę spędził poza granicami swojego kraju. Występował we Francji, Rosji i Bułgarii. W tym roku natomiast trafił do naszego kraju. W T-Mobile Ekstraklasie rozegrał 16 spotkań, strzelając w nich cztery bramki. Zastąpić tego zawodnika na pewno łatwo nie będzie, jednak w klubie jak na razie zachowują spokój i zapewniają, że już poszukują następcy Japończyka.

Matusi to jednak nie jedyne zmartwienie kibiców gdańskiej Lechii. W dalszym ciągu bowiem nie wiadomo oficjalnie, kto będzie nowym właścicielem klubu i kupi akcje z rąk żony Andrzeja Kuchara - Ewy Andreasik-Kuchar. Na tym polu jednak sytuacja powoli zaczyna nabierać rumieńców. Jak informuje Radio Gdańsk, drużynę prawdopodobnie przejmie portugalsko-szwajcarska spółka. Negocjacje znajdują się już podobno na bardzo zaawansowanym etapie. Klub przeszedł także audyt finansowy, a wszystko wyjaśnić ma się do końca stycznia.

Kwota, jaką zagraniczny inwestor miałby zapłacić za Lechię, owiana jest tajemnicą. Niewykluczone natomiast, że w Gdańsku, w okresie zimowym, dojdzie do kilku wzmocnień. Jak na razie jednak są to tylko nieoficjalne doniesienia. Na konkrety musimy jeszcze poczekać.

Dla kibiców w nadchodzącym roku najważniejsze będą wyniki, a te muszą być znacznie lepsze niż w rundzie jesiennej. Lechia chce awansować do czołowej ósemki i choć cel ten nie wydaje się zbyt wygórowany, to jednak jego realizacja wymaga lepszej jakości gry, której tak często Lechii ostatnio brakowało.

- Według mnie, najważniejsze dla piłkarzy w przyszłym roku będzie życie osobiste. Jeśli dobrze sobie w życiu poukładają, będzie to miało swoje odzwierciedlenie w sporcie. Wtedy skoncentrują się na piłce i efekty same przyjdą - mówi dla oficjalnej strony klubowej Jacek Grembocki, były piłkarz Lechii.

Mniej przyziemne życzenia ma z kolei inny były reprezentant biało-zielonych - Lech Kulwicki. - Życzę z całego serca piłkarzom Lechii, a także trenerowi Michałowi Probierzowi gry przy pełnych trybunach. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczało, że drużyna prezentuje się świetnie.

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24