Więcej spokoju w Nowym Sączu

Koniec rundy, to tradycyjnie czas podsumowań minionego okresu. Po fantastycznym zakończeniu pierwszego sezonu gry na zapleczu Ekstraklasy i minimalnej porażce w walce o awans wszyscy zastanawiali się jaki będzie następny sezon. Czy wzorem Znicza Pruszków lub Podbeskidzia klub z Nowego Sącza będzie bił się o utrzymanie po sezonie walki o awans, czy może będzie inaczej.

Początek pokazał, że jest naprawdę dobrze. Po wpadce w przełożonej inauguracji w Gorzowie drużyna szła jak burza. Co prawda zdarzały się wpadki w postaci choćby porażki 0:1 w Niecieczy, ale takie wyniki jak wygrana w Polkowicach, czy w „prestiżowych” derbach w Stróżach rozbudziła w sympatykach z Nowego Sącza mocarstwowe ambicje.

Końcówka rundy jednak ostudziła niektóre zdecydowanie za mocno rozgrzane głowy. Porażki z Podbeskidziem i ŁKS-em oraz tylko remisy z MKS Kluczbork oraz KSZO i co za tym idzie tylko 2 punkty w 4 meczach spowodowały rozgoryczenie i złość niektórych kibiców. Pojawiły się żądania zwolnienia trenera, pretensje do szkoleniowca o błędne ustalanie składu.

Można się zastanowić czy kibice wzięli pod uwagę kilka znaczących faktów. W Nowym Sączu dopiero zaczęto budować oświetlenie, rzecz w dzisiejszym futbolu podstawową i normalną. Inwestycja ze światłem obiecywana była już dawno, ale względy formalne przeszkadzały w jej realizacji. Względy formalne, których niejednokrotnie przyspieszyć się nie da. Wszystkim kibicom, którzy mają zbyt rozgrzane głowy polecam zapoznanie się z nowymi wymogami licencyjnymi. Naprawdę w pewnych momentach i pewnych sytuacjach pieniądze to nie wszystko.

Przy obecnej infrastrukturze klubu, przy obecnie panującym biurokractwie lepiej spokojnie przygotować grunt niż awansować "za wszelką cenę" i potem grać jako gospodarz... w Krakowie.