Wielki Stadion, wielkie otwarcie.. i wielka klapa

Maciej Czupryna
Jak przystało na prawdziwych patriotów, chcieliśmy naprawdę dobrze, a wyszło jak zawsze. Kto zawinił? Kto dostanie za to premię? I właściwie dlaczego na stadionie piłkarskim rozbrzmiała jak dotąd jedynie muzyka, a nie dźwięk sędziowskiego gwizdka? Przetarcie przed Euro jest wyjątkowo bolesne..

Przez około dziesięć dni telewizja, internet, prasa były „zapychane” wielkimi zapowiedziami na temat nadzwyczajnego stadionu, który powstał w Polsce. Chodzi oczywiście o Stadion Narodowy w Warszawie. Mnóstwo pytań, relacji, zapowiedzi, wszystko po to, aby podkreślić wyjątkowość historycznej chwili oddania głównej areny na Euro do użytku.

Stadion kosztował dwa miliardy złotych. Dla porównania nowe Wembley w Londynie kosztowało 757 mln funtów, czyli około 3 miliardy 785 milionów złotych, przy czym jego pojemność to 90 000 miejsc, a stadion w Warszawie mieści 58 tysięcy fanów. To największa inwestycja w Polsce od kilkunastu lat. Wielki finał kompromitacji nastał w momencie, gdy na stadionie piłkarskim miał się odbyć mecz piłkarski! Mecz o Superpuchar pomiędzy Legią Warszawa, a Wisłą Kraków miał zapoczątkować pewną historię, którą za kilkadziesiąt lat mieli wspominać z sentymentem inni.

Niestety wspomnienia pozostaną, bardziej żałosne i zatrważające. Dość mocno o podgrzanie całej atmosfery postarała się nowo wybrana minister Joanna Mucha, która wsławiła się głównie pytaniem o to „kto właściwie wybrał drużyny do tego meczu”. Zgodnie z retoryką tego kluczowego zdania do odpowiedzialności za niedociągnięcia na Stadionie Narodowym należałoby pociągnąć całą ekstraklasę. Mało tego, wszystkie ligi, przecież w Pucharze Polski brały udział również drużyny z niższych rozgrywek.

Dziwi mocno fakt, że na nieco ponad sto dni przed odbyciem ”imprezy sportowej życia” w naszym kraju, premier, który biega po boisku z piłką przy nodze trzy razy w tygodniu, na Ministra Sportu wybiera osobę, która wzrusza się podczas otwarcia Stadionu Narodowego, ciesząc się, że udało się wreszcie otworzyć obiekt. Tak jak gdyby zależało to od szczęścia, a nie kompetencji, czy sukcesywnego realizowania planu.

Stadion był otwierany trzykrotnie. Dlaczego powiedzenie do trzech razy sztuka, tym razem zawiodło? Wszystkie drogi w tym wypadku prowadzą do ministerstwa. Za przygotowanie instrumentów zarządzania kompleksem sportowo-biznesowym, odpowiedzialne jest Narodowe Centrum Sportu, czyli Spółka Skarbu Państwa, powołana przez Ministra Sportu i Rekreacji. W tym przypadku poprzednika posłanki Muchy, znanego z afery hazardowej i programu Orlik 2012, Mirosława Drzewieckiego. Prezes i Wiceprezes spółki, czyli Rafał Kapler oraz Robert Wojtaś, otrzymają solidne premie, za solidnie wykonaną robotę…

Jest tak wiele niedociągnięć, że naprawdę boję się myśleć, do czego to wszystko może finalnie doprowadzić. Stadion z założenia miał służyć społeczeństwu, w szczególności usportowionej jego części. Miał być miejscem zmagań sportowców, miejscem w którym wspólnie mieliśmy przeżywać ogromne emocje. W tym momencie Stadion Narodowy jest miejscem jednego wielkiego nieporozumienia, w dodatku kosztującego nas dwa miliardy złotych oraz niemierzalne masy wstydu i zażenowania.

Chciałoby się rzec do Donalda Tuska, cytując Greka Zorbę: „Szefie, czy widziałeś kiedykolwiek taką piękną katastrofę?” Stadion jest naprawdę piękny, posiada czwartą kategorię w klasyfikacji UEFA (najwyższą), ale nie możemy na nim rozegrać meczu! Oby powiedzenie, że „jakoś to będzie” znalazło szczęśliwy finał również w tym wypadku, bo jak przystało na prawdziwego kibica piłki nożnej, nadzieja u mnie „umiera ostatnia”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24