Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Niepochlebne głosy z trybun jeszcze bardziej mnie nakręcą

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
To była jedna z najdłuższych, a pewnie nawet najdłuższa konferencja pomeczowa w tym sezonie po spotkaniu Wisły Kraków. Najpierw bardzo długo odpowiadał na pytania Artur Derbin, trener Zagłębia Sosnowiec, które przy ul. Reymonta zremisowało 0:0. Następnie głos zabrał Radosław Sobolewski, który mówił m.in. o tym, co w jego sprawie krzyczeli kibice…

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Artur Derbin powiedział: - Dzisiaj skończyliśmy taki maraton, jeśli chodzi o nasze występy i w lidze i w Pucharze Polski. W ciągu sześciu dni rozegraliśmy trzy spotkania, w tym jedno z dogrywką. Przystępowaliśmy do dzisiejszego spotkania, można tak powiedzieć, zdziesiątkowani i nie w pełni zregenerowani. Jeszcze trzeba dodać kolejny aspekt, że przyjeżdżamy do zespołu, który ma wielkie apetyty na ekstraklasę. Przyjeżdżamy do zespołu, który jest najskuteczniejszy w tej lidze, który ma dużo jakości piłkarskiej. Stąd też musieliśmy przygotować odpowiednią strategię na ten mecz. I na pewno dzisiaj nasi kibice, a może nawet nie tylko oni, widzieli, że to nie był nasz typowy sposób grania. Skupiliśmy się zdecydowanie na obronie niskiej. Na tym, żeby pozamykać pewne sektory boiska i utrudnić zadanie Wiśle Kraków. Natomiast sami też chcieliśmy sobie tym dopomóc, bo sam skok pressingowy powoduje to, że tej energetyki powinniśmy mieć więcej z racji tego, że nie było na tyle nas dziś stać, ale stać nas było na charakter, stać na było na determinację i stać nas było na pewno na ten jeden punkt. Dla nas w naszej sytuacji to jest więcej niż jeden punkt i mam ogromny szacunek za wykonaną pracę dla drużyny w dzisiejszym meczu.

Artur Derbin był pytany czy satysfakcję przyniosło mu to, że Wisła miała mało klarownych sytuacji w tym meczu. Odpowiedział: - Wisła ma sporo jakości. Wiedzieliśmy, że w tych bocznych sektorach będą często grali jeden na jeden. Wiedzieliśmy, że w środku pola będą kreować sobie sytuacje. Będą używać narzędzi typu gra na trzeciego. I faktycznie, to wszystko miało miejsce. Natomiast też nie powiem, że było szczęście, ale też dużo takiego poświęcenia. Dużo uzupełniania tych przestrzeni. Dużo asekuracji. Dużo takiej jedności w drużynie. To nam przede wszystkim przyniosło tutaj ten oczekiwany efekt, a też prawda jest taka, że najlepszą sytuację w tym meczu, to my mieliśmy i Joel Valencia. Wiedzieliśmy, że na pewno będziemy mieli jakieś swoje momenty w tym meczu. I to był jeden z tych momentów, który mógł nam dać taką pełną radość.

Dopytywany, kiedy uwierzył, że wywiezie z Krakowa przynajmniej jeden punkt, dodał: - Powiem, że ważne tutaj było też zarządzanie meczem. Uprzedziliśmy o tym planie na ten mecz na odprawie naszych graczy. Wiedzieliśmy, że będzie nam brakowało tej energetyki. Stąd też próbowaliśmy robić czarną robotę, że się tak wyrażę, w niektórych momentach. I taka jest prawda. To też był jeden ze sposobów na ten mecz. Kiedy to się wydarzyło? Wisła Kraków w każdym momencie może „odpalić”. Taka jest prawda. Skupienie musiało zatem być od początku do końca. Natomiast w przerwie meczu widziałem jak drużyna się jednoczy. Widziałem jak ze sobą dyskutują. Jaki jest żywioł mimo wszystko w szatni. Stąd też sobie pomyślałem, OK, jest dobrze. I teraz w tym momencie trzeba było tylko im pomóc pewnymi korektami. I tak też się stało, że w drugiej połowie po tych korektach owszem, w bocznych sektorach przegrywaliśmy pojedynki, ale to się też brało stąd, że już opadaliśmy po prostu z sił. Natomiast jeszcze na wysokości zadania stawali środkowi obrońcy. Jeszcze dodatkowo Mateusz Kos w bramce, więc też cieszy to, że zachowujemy czyste konto.

Sosnowieccy dziennikarze pytali trenera Zagłębia o kontuzję Ołeksija Bykowa. To kolejny taki uraz w tej drużynie. Padło pytanie czy to nie dowód na problem z przygotowaniem sosnowiczan? Derbin na ten temat powiedział: - Jeśli chodzi o przygotowania, drużyna jest bardzo dobrze przygotowana, bo w ciągu sześciu dni rozegrać trzy mecze, w tym jeden z dogrywką, a naprawdę każdy z tych meczów stał na dobrym poziomie. Dzisiaj już tej energetyki mogło brakować. Ołek po meczu z Górnikiem Zabrze… Trzeba przypomnieć, że we wcześniejszym meczu miał 90 minut w nogach, po Górniku Zabrze miał 120. I ja tutaj chciałem powiedzieć o naszym boisku, bo ono nam nie pomaga niestety. Przez to, że przy okazji nie trzymają się na nim zawodnicy stabilnie, rozjeżdżają się, powoduje to, że możemy tutaj narzekać na urazowość. Olek bardzo chciał wystąpić w tym meczu. On wczoraj praktycznie nie uczestniczył w treningu razem z Jończym. Dzisiaj Olek przyjechał specjalnie przed południem do naszych „fizjo”. Po to, żeby pobrać pewne zabiegi, żeby móc w tym meczu wystąpić. Schodząc miał łzy w oczach i mówi: - Trenerze, przepraszam.
Bo tak bardzo mu zależało, żeby wystąpić w tym meczu i pomóc drużynie. Ten akt świadczy o determinacji naszych graczy.

Gołym okiem widać było, że jest jakiś problem w piątkowy wieczór z boiskiem na stadionie Wisły. Zapytany o tę kwestię, Artur Derbin powiedział: - Żeby nie wyszło, że jestem fachowcem od nawierzchni. Może to pominę. Powiem natomiast, jaki jest głos szatni, że faktycznie nie jest to boisko w najlepszym stanie, aczkolwiek jak wyszedłem na tę murawę to pomyślałem „wow”. Ona została oczywiście piaskowana. Nie wiem, czemu mają służyć te zabiegi, ale wiem, że fachowcy mogliby się do tego odnieść. Było jednak widać, że w tej pierwszej części zawodnikom jednej i drugiej drużyny ujeżdżały nogi, więc odpowiedź nasuwa się sama.

Sobolewski: Strzelona bramka na pewno otworzyłby ten mecz

Po szkoleniowcu Zagłębia głos zabrał trener Wisły Radosław Sobolewski. Na początku powiedział: - W pierwszych dwudziestu minutach mogliśmy otworzyć to spotkanie. Stworzyliśmy parę sytuacji też po stałych fragmentach gry, natomiast zespół przeciwny dość skutecznie się bronił. Później ta gra się wyrównała, ale na pewno ze wskazaniem na naszą stronę. Próbowaliśmy budować - czy to skrzydłami, ale również środkiem, żeby urozmaicić nasz atak, ale gdzieś ta piłka można powiedzieć, że zwalniała i nie potrafiliśmy jej uwolnić. Nie potrafiliśmy odwrócić się między liniami, a czasami zabrakło decyzji o szybszym strzale. Myślę, że strzelona bramka na pewno otworzyłby ten mecz i zupełnie inaczej by to ostatecznie wyglądałoby... Natomiast nie mogę odebrać zespołowi tego, że tutaj nie walczył, że nie podszedł profesjonalnie do tego spotkania. Bo widać było, że zespół bardzo mocno chce. Pewne rzeczy nie wychodziły i nad tym mocno ubolewamy. Natomiast - jak nie da się wygrać spotkania, trzeba je zremisować. I dzisiaj niestety bezbramkowy remis. Cieszy to, że nie straciliśmy bramki, natomiast na pewno ubolewamy bardzo mocno, że nie udało się strzelić zwycięskiej bramki.

Nie mogło na konferencji prasowej zabraknąć pytania o skandowanie kibiców, którzy domagają się dymisji Radosława Sobolewskiego. Ten skomentował sprawę w następujący sposób: - Ja to już tutaj mówiłem. Jestem profesjonalistą i dopóki będę pierwszym trenerem Wisły Kraków, będę działał profesjonalnie, najlepiej jak potrafię, a potrafię bardzo dużo. I tutaj te rzeczy gdzieś odrzucam. Na pewno mój zapał do pracy, do tego, żeby Wisła wygrywała, grała dobrze - to u mnie się nic nie zmienia. Chociażby mnie ktoś obrażał z trybun, to tutaj nic się nie zmienia. Wiadomo, że kibice są sfrustrowani, ale myślę, że nie tylko tym półroczem, a te ostatnie lata, które były dość ciężkie w Wiśle. Staramy się pewne rzeczy odbudowywać i mnóstwo pracy jest zrobione, natomiast nie ma jeszcze tej „kropki nad i”, czyli tego awansu. Choć tutaj jeszcze nic nie jest jeszcze zaprzepaszczone i szans jeszcze nikt nie stracił, żeby awansować. Ja ze swojej strony będę walczył niesamowicie mocno. Jeszcze być może te niepochlebne czasami głosy z trybun jeszcze bardziej mnie nakręcą i razem z zespołem udowodnimy, że zasługujemy na szacunek.

Wisła niedawno zanotowała serię siedmiu meczów bez porażki, wygrywała w tym czasie wysoko, ale teraz znów ma problem. Pytany o tę sprawę Radosław Sobolewski mówi: - Mecz graliśmy... nie chcę mówić, bo za chwilę znajdą się tacy, którzy będą mnie łapać za słówka. Zagraliśmy przyzwoite spotkanie u siebie. Stwarzaliśmy sytuacje, mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Oczywiście, zespół przeciwny też miał stuprocentową sytuację, ale my takowych mieliśmy trochę więcej. Co do samego spotkania i do stylu gry Wisły Kraków nie można się przyczepić. Wróciliśmy też do tego swojego DNA, czyli do „krakowskiej piłki”, ale nie wszystko nam wychodzi. Brakuje nam wykończenia, tej przełomowej bramki. I jak widzimy, to nie jest tak, że zespoły przeciwne od razu nastawiają się, że będą stały w szesnastce. To my zmuszamy przez swój styl grania, poprzez swoje pewne rozwiązania naszego rywala do tej bardzo niskiej obrony i naprawdę czasami ciężko jest dobrać się do przeciwnika. Natomiast wierzę, że ten styl pracy, ten styl grania rozwija piłkarza. Mógłbym kazać grać długą piłką, ale myślę, że ci którzy... A może byśmy wygrywali? Ale w Wiśle Kraków styl jest bardzo ważny. I myślę, że nawet jakbym grał skutecznie długą piłką, też byłbym raczej tutaj wygwizdywany i raczej trzeba byłoby podawać się do dymisji. Wybraliśmy trudniejszą drogę i ja jej nie zmienię, żeby była jasność bo wierzę, że w pewnym momencie to „zatrybi”. Wierzę w to ogromnie, bo widzę ten zapał na treningach, widzę jak żyje szatnia. Wiele rzeczy kibice też nie widzą, bo rzadko kiedy ktoś bywa na naszych treningach, więc nie wiem na jakiej podstawie są pewne oceny mojej osoby? Bo to jest aż dla mnie dziwna sytuacja. OK - za wyniki krytyka spada na mnie zasłużona i tutaj ją przyjmuję. I muszę zrobić wszystko, żeby sam wynik się zmienił. Nie styl, nie gra, nie sposób rozgrywania piłki, czy inne rzeczy związane z taktyką. A jeśli ktoś mi chce zabrać rzecz, na której się znam najlepiej, czyli taktykę… Jeśli ktoś chce mi odebrać takie rzeczy, to naprawdę boli. Ale niestety - będę pracował i myślę, że przełamię to z chłopakami.

„Biała Gwiazda” miała dużo stałych fragmentów gry w tym meczu. Były jednak problemy z dograniem. Np. w doliczonym czasie gry, gdy Jesus Alfaro z rzutów rożnych nie potrafił zagrać nawet nad pierwszym obrońcą.
- To słuszna uwaga - przyznał Sobolewski. - Mamy problem - jak to się teraz mówi - z serwisem. Mamy problem tak naprawdę z wykonaniem, z dograniem tej piłki i tutaj szukamy rozwiązań. Jak widzicie państwo - raz robi to ten, raz ten, raz ten... szukamy pewnych rzeczy, trenujemy to, ćwiczymy. I nawet więcej niż powinno się na te stałe fragmenty poświęcać czasu. Natomiast to nie wychodzi i nie chciałbym tego zwalać tylko na ten piasek rozrzucony dzisiaj i będący na boisku, bo ten element tak naprawdę nam szwankuje od samego początku sezonu. Jak nie ma tego dobrego serwisu, to resztę możemy sobie ustalać, możemy czy „wyblokowywać” - choć jest to zabronione - ale często to się zdarza i sędziowie na to nie reagują. Możemy szukać wolnego partnera, natomiast tego nie potrafimy. A powinniśmy strzelać ze stałego fragmentu ofensywnego więcej bramek, choć po dzisiejszym meczu trochę zagrożenia po tym elemencie było.

Podstawowym młodzieżowcem w meczu z Zagłębiem był w Wiśle Patryk Gogół. Poproszony o jego ocenę, Radosław Sobolewski powiedział: - Naprawdę, bardzo przyzwoite zawody, dźwignął temat. Wiadomo jak to młody chłopak, jakie to jest obciążenie emocjonalne z tym związane, by grać u siebie. Mamy wcześniejszy przykład, jak Kuba Krzyżanowski zagrał swój pierwszy mecz i te emocje mocno go obciążyły i mimo tego, że jest fantastycznie przygotowany do sezonu i może śmiało grać po 90 minut, to skurcze pojawiły się przy 55 minucie. Na pewno emocje przy takim debiucie u takiego chłopaka są trudne do opanowania, natomiast Patryk poradził sobie z tym perfekcyjnie. Dlatego też trafił tutaj do Wisły, bo wiedzieliśmy, że to chłopak z dużym potencjałem i myślę, że indywidualnie może zaliczyć ten mecz do tych udanych. Wiadomo, że ocena byłaby jeszcze wyższa dla ekspertów, gdyby ten mecz był wygrany.

Padło też pytanie o murawę, która w piątkowy wieczór była po prostu w złym stanie. I trener Wisły nawet nie miał zamiaru tego kryć: - Właśnie trochę niezrozumiała sytuacja, bo w poniedziałek było piaskowanie tej murawy. Wiem, że to jest jeden z elementów dbania o to, ale czy to był korzystny moment, jeśli zbliżał się mecz u siebie? Można to było zrobić przed meczem wyjazdowym i myślę, że to, co powiedziałem na wstępie, że ta piłka chodziła wolniej, zdecydowanie wolniej... Wiem, że za chwilę ktoś zarzuci, że może przygotowanie fizyczne, a może to? A może tamto? Nie - po prostu piłka bardzo mocno spowalniała... Też wykonywanie, żeby była jasność - bo bardzo mocno ten piasek kleił się do piłki i samo wykonywanie stałych fragmentów gry było bardzo mocno utrudnione. Jak powiem, że murawa, to będzie zaraz, że na nią Sobolewski „zwala”... Spokojnie, biorę na siebie to, że nie zdobyliśmy bramki, to nie jest wina murawy, natomiast utrudniała nam ona granie, nie mogliśmy przyśpieszyć, ciężko nam było odwrócić się między liniami i tak to wyglądało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24