Wojtala: Powrót Moniza do Lechii? To byłby dziwny krok

Jacek Czaplewski
Paweł Wojtala
Paweł Wojtala Polskapresse
Giełda nazwisk trenerów mogących przejąć we władanie Lechię Gdańsk obejmuje ponoć cztery nazwiska. Wśród nich jest były piłkarz Bayernu Monachium i szkoleniowiec HSV Hamburg, Thorsten Fink. Pawła Wojtalę, który w przeszłości występował w Bundeslidze, poprosiliśmy o opinię na temat Niemca. Ale nie tylko.

Lechia Gdańsk stanęła przed wyborem nowego trenera. Wśród kandydatów jest piłkarz, którego pan kojarzy z boisk Bundesligi - Thorsten Fink. Jak pan go wspomina?
To był bardzo solidny zawodnik, nie bez przypadku zakładał koszulkę Bayernu Monachium. Ale to nie ma większego znaczenia w dyskusji nad tym, czy powinien objąć Lechię. Decydujący w moim przekonaniu jest warsztat trenerski, sukcesy i ostatnie wyniki. Liczy się też to, jaki ma pomysł na gdański klub.

Fink ostatnio pracował w HSV Hamburg, ale zwolniono go po dwóch latach. Wcześniej z powodzeniem pracował w szwajcarskim FC Basel. Zdobył mistrzostwo i krajowy puchar. To aż zaskakujące, że człowiek z takim CV mógłby przyjść za chlebem do Polski.
Generalnie tak, bo Fink to uznana postać, szanowana. Trener bez pracy podejmuje jednak różne wyzwania. Pamiętajmy, kto rządzi Lechią. To m.in. większościowy właściciel Franz Josef Wernze – Niemiec, który ma doświadczenie i koneksje w Bundeslidze. Gdyby pracę w Polsce Finkowi zaproponował Polak, to nie wiem, czy w ogóle by się nad nią pochylił. W ogóle to zastanawiam się, czy nawet z Wernze na pokładzie scenariusz z Finkiem może się udać.

W Hamburgu Finkowi nie wyszło.
Rzeczywiście, ale muszę przyznać, że to specyficzne miejsce do pracy. Od lat HSV wymienia się w gronie zespołów walczących o podium i wyników jakoś nie ma. Ostatnio niemal spadli z ligi. Presja sukcesów jest ogromna, ale chyba niewspółmierna do możliwości. Fink to nie jedyny trener, któremu się nie powiodło.

W Lechii biorą ponoć pod uwagę powrót Ricardo Moniza. Holender został dziś zwolniony z TSV 1860 Monachium. Pan byłby zaskoczony, gdyby Holender ponownie dostał angaż?
To byłby dziwny, niedorzeczny krok. Z Lechii odchodził w niejasnych okolicznościach. Rozstanie zdaje się, że nie należało do normalnych, współpracę kończono chyba w nerwach. Nie znamy oczywiście kulisów, ale atmosfera na pewno nie była zdrowa.

Na rozmowę o pracę w Lechii zaproszono również Tomasza Hajtę. Trener na dorobku, ale z Bundesligą w nogach. Odpowiedni na projekt wdrożony w Gdańsku?
Ciężko powiedzieć, presja jest ogromna. Tomek nie ma jeszcze dużego doświadczenia. Z drugiej strony mamy przykład siatkówki, gdzie zupełny nowicjusz sięgnął po złoty medal. Dlatego też nikomu nie wypada odbierać szansy, nikogo nie wolno skreślać w przedbiegach. Najważniejsze jest to, by obie strony jasno sprecyzowały wspólne cele, określiły zasady funkcjonowania drużyny, oczekiwania wobec niej. Co do gdańskiego projektu, to on mnie trochę dziwi. Dokonano – przepraszam za słowo – „przemiału” zawodników, ściągnięto aż dwadzieścia nowych twarzy… Trudno w takich warunkach cokolwiek budować, choć drugi powiedziałby, że jest z czego wybierać. Moim zdaniem potrzeba wiele czasu, zgrania, żeby coś się narodziło. Nie ma drogi na skróty. I Lechia jest tego przykładem.

Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24