Zwycięski marsz Legii zakończony. Piast zatrzymał lidera w Gliwicach

psz, Rafał Musioł/Dziennik Zachodni
Na sześciu zwycięstwach z rzędu zakończyła swój marsz warszawska Legia. Podopieczni Jana Urbana zremisowali bezbramkowo drugi mecz na wiosnę. Dzisiaj nie znaleźli sposobu na pokonanie bramkarza Piasta Gliwice.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Piast - Legia!

Taka stawka okazała się wreszcie magnesem dla gliwickich kibiców: na trybunach zasiadło ich aż 8786 (dotychczasowy rekord sezonu na Stadionie Miejskim, ustanowiony podczas meczu z Lechem wynosił 8192 osoby). W nagrodę zobaczyli emocjonujące spotkanie zakończone bezbramkowym remisem.

Piłkarze gospodarzy swój egzamin z pewnością zdali już w pierwszej połowie. Piast zaskoczył przyzwyczajoną do mozolnego rozbijania zapór stawianych przez rywali, agresywną grą. W efekcie oba zespoły znalazły się niemal w bokserskim klinczu, w którym efektowniejsze uderzenie udawało się wyprowadzić gliwiczanom. Na drodze do szczęścia stawał im jednak Dusan Kuciak. Bramkarz Legii kapitalnie obronił strzał z woleja Pawła Oleksego oraz główkę Marcina Robaka po rzucie rożnym Tomasza Podgórskiego (w tym ostatnim przypadku pomógł mu fakt, że piłka frunęła dokładnie w jego klatkę piersiową).

Warszawianie natomiast mieli wyraźne problemy z przedarciem się pod bramkę Dariusza Treli - dość dodać, że ta dysponująca potężną siłą ognia ekipa pierwszy strzał zdołała oddać dopiero w 35. minucie.

Zasadniczym pytaniem, jakie zadawano sobie w przerwie, była kwestia sił, jakie pozostały gliwiczanom po uporczywej walce w pierwszej połowie. Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic i Danijel Ljuboja schodząc do szatni zdecydowanie nie wyglądali bowiem na zmęczonych, a raczej jedynie podrażnionych takim obrotem sprawy, podczas gdy ostatnie fragmenty gry przed gwizdkiem mogły budzić u sympatyków gospodarzy pewien niepokój.

Gospodarze kwadrans odpoczynku wykorzystali jednak efektywnie i drugą połowę rozpoczęli z podobnym animuszem jak pierwszą. Teoria, że najlepszą obroną jest atak sprawdzała się w tym przypadku w stu procentach.

Legia też jednak czekała na swoją szansę. I po godzinie gry ją dostała - szybka akcja zakończyła się strzałem Radovicia, ale piłka po rękach Treli trafiła ie do siatki, a w słupek. Od tego jednak momentu liderzy tabeli zaczęli osiągać przewagę, spychając Piasta do coraz głębszej, ale ciągle dalekiej od rozpaczliwej, obrony. Ba, po tym, jak Radović przewrócił się na piłce, nadarzyła się szansa na kontrę 2 na 1, fatalnie jednak zmarnowana przez Pavola Cicmana. Po drugiej stronie boiska pretensje do arbitra miał Ljuboja, który zabrał piłkę wykopującemu ją Treli i wpakował do siatki, ale arbiter uznał, że najlepszy strzelec ligi popełnił faul. Wyglądało jednak na to, że Hubert Siejewicz popełnił błąd...

Od 80. minuty przewaga Legii osiągnęła już jednak przygniatające rozmiary. Gliwiczanie w oblężeniu oczekiwali na zbawienny ostatni gwizdek arbitra, ale wreszcie go usłyszeli zabierając z murawy cenny punkt.

Dziennik Zachodni

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24