2 liga. ŁKS z nieba do piekła

Michał Granosik
ŁKS
ŁKS Łukasz Kasprzak / Polska Press
Stało się ! Piłkarze, trenerzy, działacze, kibice. Wszyscy ludzie związani z Łódzkim Klubem Sportowym po ostatnim gwizdku arbitra w dzisiejszym spotkaniu musieli po raz pierwszy w tym sezonie przełknąć gorycz porażki.

Pierwszy raz boli najbardziej, zwłaszcza, że prowadzisz w spotkaniu w którym jesteś faworytem. Do szatni schodzisz uskrzydlony strzeloną bramką w końcowych minutach pierwszej części spotkania, w drugiej zaś kontrolujesz przebieg meczu, stwarzasz sobie kolejne niezłe akcje do strzelenia następnej bramki i nagle wszystko jak za dotknięciem przycisku detonującego legło w gruzach. W przeciągu ośmiu minut dostajesz dwa szybkie ciosy w końcówce spotkania, leżysz na deskach i nie jesteś wstanie się podnieść. Gwizdek arbitra i po raz pierwszy w sezonie musisz zmierzyć się z tym, co było do tej pory obce – z porażką.

W taki sposób można określić przebieg dzisiejszego spotkania rozgrywanego przy Al. Unii 2. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na zawodnikach ŁKS-u, którzy swoją drogą jak na faworyta spotkania poprawnie rozegrali 20 minut meczu. W pierwszej połowie do momentu strzelenia bramki przez Radionova nie działo się absolutnie nic. Telewizja Polska, która transmitowała dzisiejszy pojedynek musiała notować drastyczne spadki oglądalności. Główni aktorzy spektaklu nie dawali bowiem widzom nawet najmniejszego powodu, żeby zachęcić ich swoimi występami do dalszego oglądania. Do przerwy kibice doczekali się jednak bramki za sprawą wcześniej wspomnianego Radionova.

W drugiej połowie od pierwszego gwizdka arbitra ruszyli z natarciem ełkaesiacy. Okres między 50 a 70 minutą meczu był chyba najlepszą grą w wykonaniu gospodarzy. Jednak co z tego, jak Rycerze Wiosny nie potrafili udokumentować swojej przewagi drugą bramką, która zapewniłaby im spory komfort psychiczny i prawdopodobnie zwycięstwo. Zamiast tego łodzianie w osiem minut po naprawdę niezłych akcjach przyjezdnych, którzy przed pierwszym gwizdkiem byli skazywani na porażkę w dzisiejszym meczu dostali dwa ciosy po których już się nie podnieśli.

Stare przysłowie mówi o tym, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. Po dzisiejszym meczu to właśnie zawodnicy Olimpii okazali się prawdziwymi facetami.

Oni nie pojadą na Mundial. Sporo głośnych nazwisk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24