Alfabet wiosny sezonu 2013/2014 T-Mobile Ekstraklasy

Bartosz Michalak
Na stadionie przy Cichej w Chorzowie zagoszczą europejskie puchary
Na stadionie przy Cichej w Chorzowie zagoszczą europejskie puchary Łukasz Łabędzki
Co najbardziej mogło utkwić w głowach piłkarskich kibiców w Polsce, po rozegraniu prawie wszystkich meczów T-Mobile Ekstraklasy? Oto najciekawsze aspekty drugiej połowy sezonu 2013/2014 zawarte od A do Z. Sami zobaczcie!

A -> A jednak!
Podbeskidzie Bielsko-Biała znowu utrzymuje się w lidze. Tym razem zasługa to przede wszystkim polskiego odpowiednika Diego Simeone, czyli niezastąpionego trenera Leszka Ojrzyńskiego. To on potrafił odpowiednio zmotywować swoich zawodników, którzy w decydujących meczach o utrzymanie grali „pierwsze skrzypce”. Tacy piłkarze jak: Chmiel, Telichowski, Sokołowski czy nawet „Malina” muszą zostać w klubie, który po raz kolejny dzielnie uratowali przed degradacją.

Jeśli po raz kolejny działacze "Górali" nie wzmocnią, a wręcz osłabią (czyt. odejście Roberta Demjana, niedogadanie się z Leszkiem Ojrzyńskim?) zespół przed startem nowych rozgrywek, to za trzecim razem może zabraknąć im szczęścia (czyt. trenera, który będzie potrafił/chciał poukładać ich drużynę).

B -> Bracia Paixao, czyli dilerzy endorfin
A w zasadzie ich magiczny występ w „Turbokozaku”. Można się bawić bez używek? Można. Choć domyślam się, że niejeden z widzów zastanawiał się pewnie, co zaaplikowali sobie Portugalczycy przed wzięciem udziału w zabawie redakcji nc+.

Potrafią grać w piłkę, dodają dużo kolorytu do ligi. Jak najbardziej udane transfery Śląska. Pytanie tylko, jak długo zostaną jeszcze we Wrocławiu…

C -> Cichy, ale „głośno” pukający do drzwi reprezentacji Starzyński
Przepraszam, że jestem nudny i drugi raz z rzędu użyję nagrania „Turbokozaka”. Kiedy jednak pisałem o braciach Paixao, przypomniał mi się występ w nim… chorzowskiego „Figo”. Pomocnik Ruchu był czołową postacią swojego zespołu, który jak wszyscy wiemy awansował do europejskich pucharów!

Nagranie to, mimo, że krótkie, ukazuje jaki naprawdę jest środkowy pomocnik „Niebieskich”. Cichy, mało mówiący, ale niesamowicie solidnie i dobrze pracujący na boisku.

Marketingowo może sprzedać się nie potrafi, ale przypominam, że nie każdy piłkarz musi mieć w dzisiejszych czasach Facebooka, Twittera, Instagram i co tam jeszcze istnieje, na których przez 24 godzin na dobę pokazuje światu swoje oblicza... Leszek Pisz takowych nie posiadał, a i tak był „debeściakiem”. Osobiście bardzo bym chciał, żeby podobnym został właśnie Starzyński.

D -> Dalibor „+ meczu” Stevanović
Skoro o „debeściakach” mowa. Wiosnę Stevanović miał bardzo udaną. W końcu pokazał krytykującym go nadmiernie malkontentom, że potrafi grać w piłkę. Hat-trick w meczu z Podbeskidziem w Bielsku-Białej był swego rodzaju wisienką na torcie jego gry w drugiej części sezonu.

Wąskiego, podobnie jak Dalibora też wszyscy początkowo poniżali:

E -> Ewidentnie wyrzucane pieniądze w błoto w Krakowie
Co tam 6 milionów złotych, które poszły na wstępne projekty igrzysk olimpijskich, których w Krakowie chcieli wszyscy oprócz… mieszkańców. Jeśli Wisłę stać jest na utrzymywanie zawodników pokroju Fabiana Burdenskiego, a Cracovię Denissa Rakelsa, to człowiek zaczyna się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi.

Ten drugi z roku na rok wygląda coraz mniej… zdrowo. Choć ma dopiero 22 lata. Przypadek? Nie sądzę, w końcu z Zagłębia wyleciał głównie przez „alkoholowe eldorado” po kolejnych przegranych meczach.

PS. Przez grzeczność nie skomentuję focha Burdenskiego, kiedy trener Smuda postanowił go zdjąć tydzień temu z boiska w Gdańsku. Przypomnę tylko, że chwilę wcześniej popełnił on idiotyczny faul, po którym z rzutu karnego gola strzeliła Lechia, a w Wiśle jest tylko i wyłącznie dzięki trenerowi Smudzie. Wniosek? Zachowanie Fabiana spokojnie można by porównać do... głodnego bezdomnego, któremu obiad kupuje były znajomy, a ten po zjedzeniu prawie całej porcji, postanawia na koniec opluć swojego darczyńcę…

F -> Fenomenalne efekty pracy trenera Kociana w Chorzowie
Powiem tak: skoro gość zrobił awans do europejskich pucharów z zawodnikami kojarzącymi się wcześniej z ligową przeciętnością, jak chociażby: Szyndrowski, Kuświk, Włodyka, Kowalski czy Buchalik, to trzeba przyznać, że jest to najlepszy trener sezonu 2013/14 w Polsce. Szczególnie, że „Niebieskich” przejmował w totalnej rozsypce…

Jak to uczynił? Nie mam pojęcia. Dla przykładu: świetna gra niepozornego, środkowego pomocnika Bartłomieja Babiarza jest chyba dowodem na to, że mamy do czynienia ze swego rodzaju fenomenem. Co raczej nie ułatwi w najbliższym czasie znalezienia pracy w T-Mobile Ekstraklasie polskim, bezrobotnym trenerom.

Będąc jednak sceptykiem, obawiam się, że Ruch w przyszłym sezonie może bić się o utrzymanie w lidze. Szacunek do umiejętności Marcina Malinowskiego, Łukasza Surmy czy Marka Zieńczuka mam ogromny. Ale posiadam też świadomość, że nie można w nieskończoność ciągnąć ciężkiego wózka trzema, wysłużonymi „końmi”. Szczególnie takimi, które za niedługo wspólnie będą mieć 120 lat…

Marcin Malinowski to od kilku sezonów prawdziwy przywódca "Niebieskich":

G -> Gest Małeckiego w stronę działaczy Wisły
„Mały” nie wytrzymał presji pojedynku z „Białą Gwiazdą” w Krakowie. Oprócz tego, że jego Pogoń dostała „bęcki” 0:5, to jeszcze schodząc do szatni pozdrowił kibiców Wisły gestem Kozakiewicza.

Małecki po meczu stwierdził, że nienawidzi wszystkich ludzi zarządzających klubem z Krakowa. Cóż, nie palenie mostów to chyba nie jest specjalność byłego reprezentanta Polski. Poza tym jest to jeden z głównych kandydatów do listy największych rozczarowań minionych rozgrywek. W Wiśle nie grał, bo nie lubił go Smuda, w Pogoni mimo sympatii „Wdowca”, prezentował się bardzo cienko…

H -> Hazardowe problemy Łukasza Burligi
W tym temacie nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Życzę Łukaszowi jak najlepiej, bo bardzo podoba mi się jego ambitna gra. Jeśli jednak faktycznie ma problem, to dobrze, że nagranie z jego pobytu w punkcie bukmacherskim ujrzało światło dzienne.

Niestety nie wierzę w czyste intencje człowieka, który „z partyzanta” nagrywał obrońcę Wisły. To pokazuje tylko w jak zdołowanym i depresyjnym narodzie żyjemy.

I -> Incydent w Koronie
Z pracą w kieleckim klubie pożegnał się dyscyplinarnie zwolniony prezes Tomasz Chojnowski oraz dyrektor sportowy Andrzej Kobylański. Pierwszy, oprócz problemów hazardowych, rzekomo miał podpisywać niekorzystne dla klubu umowy. Oliwy do ognia dolał niedawno swoją wypowiedzią ulubieniec kieleckich kibiców Leszek Ojrzyński, który stwierdził, że przed sezonem dogadany był już z Marcinem Robakiem oraz Igorem Lewczukiem, ale zawodnicy ci nie pasowali Chojnowskiemu. Dlaczego? Chyba nietrudno się domyśleć…

J -> Jak strach przed długoletnią dominacją „Wojskowych” w lidze
Wszystko wskazuje na to, że przez najbliższych kilka lub nawet kilkanaście lat Legii w polskiej lidze „nie podskoczy” żaden inny klub. To sprawi, że nawet dzielenie punktów przez 3 lub 4 po sezonie zasadniczym, nie uatrakcyjni walki o 1. lokatę w T-Mobile Ekstraklasie, która coraz bardziej będzie przypominać chociażby nudną ligę szkocką…

Jeśli to prawda, że Lech ma zamiar sprzedać swoich najlepszych zawodników na czele z Teodorczykiem i Lovrencsicsem, to wspomniany strach przed dominacją Legii jest już w 100% uzasadniony i pewny.

K -> Konflikty z kibicami
Zawisza Bydgoszcz oraz Wisła Kraków to kluby, które ze swoimi kibicami, delikatnie mówiąc, po drodze w ostatnich miesiącach nie mają. Uparci są prezesi klubów, uparci są przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich. Ewentualnych prób rozwiązań problemów nie widać, a to powoduje, że na mecze Wisły i Zawiszy chodzi coraz mniejsza garstka ludzi.

Jeszcze chwila i kluby będą zmuszane dopłacać ludziom, żeby ci przyszli na stadion. Trochę tak jak podczas finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym…

L -> Legia zgodnie z planem, Zagłębie… też
Podział punktów w polskiej lidze w minionym sezonie nie spowodował, że do 1 czerwca wszyscy czekaliśmy na najważniejsze rozstrzygnięcia. Rzecz jasna było więcej meczów, w tym nawet kilka bardzo nerwowych i atrakcyjnych dla widza.

Różnice pomiędzy prezesami Legii, Zagłębia i Widzewa są następujące. Pierwszy z wymienionych oprócz tego, że ma głowę na karku, to jeszcze jest ogromnym fanatykiem Legii, która od zawsze była jego miłością. Drugi na piłce się nie zna i znając życie nie kojarzy wszystkich nazwisk swoich zawodników, a trzeciemu komornicy zabierają wartościowe zegarki, łyżki i widelce z domu, żeby móc regulować zaległości wobec byłych jego pracowników… Wnioski wyciągnijcie sami.

M -> Makuszewski w gazie
Razem z Sadajewem mógł pomarzyć o regularnych występach w lidze rosyjskiej. Wrócił do Polski i razem z… Sadajewem kapitalnie wkomponował się w grę Lechii. W szczególności, gdy jej trenerem został Ricardo Moniz.

Czy to oznacza, że polska liga jest aż tak słaba? Nieważne. Grunt, żeby była ciekawa, a mecze z udziałem dynamicznego niczym „Struś Pędziwiatr” Makuszewskiego, a także silnego niczym tur Sadajewa zawsze są interesujące.

N -> Niesamowity powrót „Sagana”
Ten gość jest niesamowity! Taki również był jego powrót na boisko. Przede wszystkim dlatego, że potrafił jako joker wpisywać się na listy strzelców. Pokonał już wadę serca, kiedyś dał sobie radę po bardzo ciężkim wypadku na motocyklu, ostatnio szybko naprawił kolano po ciężkim urazie więzadeł - „Sagan” jest nie do zdarcia!

O -> O matko, co ten „Franz” znowu wymyślił
W szatni na przykład Korony zgasł nieco Daniel Gołębiewski. W szatni Wisły nie gaśnie za to gwiazda złotoustego trenera Smudy, który przypadkowo zrobił z legendy „Białej Gwiazdy”, Arkadiusza Głowackiego człowieka niespełna rozumu. Człowieka ze skóry i kości, który bez problemu chętnie uderzyłby głową w cegłę…

P -> Probierz tu, Probierz tam, Stokowiec tu, Stokowiec tam
Czyli najbardziej wzięci szkoleniowcy w kraju. Stokowiec w Jagiellonii „stawiał się” sędziom, ale do 1. ligi spadł z Zagłębiem. Probierz nie spodobał się nowym inwestorom gdańskiej Lechii, którzy zaufania do polskiej myśli szkoleniowej mają mniej więcej tyle samo, co wdzięku i kobiecości pani POSEŁ (nie posłanka), Krystyna Pawłowicz. Tym samym stanął przed... kolejną szansą w tym sezonie wygrania Pucharu Polski z Jagiellonią. I tak w kółko. Ktoś tu ewidentnie zakotwiczył na trenerskiej karuzeli…

Jan Kocian, Ricardo Moniz, Angel Perez Garcia, Juan Jose Rojo Martin „Pacheta”, Henning Berg plus od nowego sezonu Jurij Szatałow - to daje nam prawie połowę szkoleniowców pracujących w T-Mobile Ekstraklasie. To obrazuje jak niewiele pozostało miejsc do obsadzenia na ławkach trenerskich dla polskich szkoleniowców.

R -> Ryszard Tarasiewicz i jego silny Zawisza
Awans do czołowej „ósemki”, wygrany Puchar Polski oraz możliwość gry w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Czego można chcieć więcej od beniaminki każdej ligi na świecie? A może ci polscy trenerzy nie są jednak tacy źli, tylko po prostu muszą dostać trochę więcej czasu.

Atmosfera wokół tego klubu jest jednak zła. Można odnieść wrażenie, że w Bydgoszczy ludzie mają totalnie gdzieś piłkę na profesjonalnym poziomie. Do tego dochodzi praktycznie przesądzone odejście z klubu trenera Tarasiewicza. Jak to wpłynie na zespół? We will see..

S -> Stawowego rozwód z profesorską Cracovią
Wojciech Stawowy to kolejny polski trener, który stracił swoją posadę na wiosnę. Całe szczęście, że zastąpił go Polak. Trener „Pasów” starał się wpoić swoim zawodnikom zasady pięknej gry w piłkę. Duża wymiana podań, jeszcze większa ilość ciągłych zmian na pozycjach, próby wyprowadzania piłki z własnej połowy, długie utrzymywanie się przy niej. Wszystko fajnie, tylko zabrakło podwykonawców do tych założeń.

Jeśli trener Stawowy nie zmieni swojej filozofii, to w Polsce nie łatwo będzie znaleźć pracę na dłużej niż pół roku. Dlaczego pół roku? Bo jeśli prezesi klubów, w których będzie pracował, w przerwie rozgrywek będą się pozbywać najlepszych swoich zawodników (czyt. Kosanović), a sprowadzać szrot (czyt. Rakels), jak to było w Cracovii, to z piasku bata się nie zrobi…

T -> Transfer wiosny (roku)
Czyli przenosiny Łukasza Janoszki z Ruchu Chorzów do Zagłębia Lubin. Swoje zarobi, ale już niedługo grać będzie w miejscowościach pokroju: Stróże, Ząbki i Nieciecza. Oczywiście, jeśli najpierw wyleczy kontuzję, a następnie wywalczy sobie miejsce w składzie, co wcześniej, będąc zdrowym, mu się nie udało…

U -> U lekarza spędzili najwięcej czasu
Jakub Kosecki, Vojo Ubiparip, Kebba Ceesay, Kamil Kuzera, Tomasz Hołota, Herold Goulon, Rafał Boguski, Łukasz Janoszka, Marcin Budziński, Mariusz Przybylski, Paweł Buzała, Guilherme, Mateusz Zachara, Adam Danch, Mariusz Magiera, Krzysztof Król, Mateusz Kwiatkowski, Przemysław Kaźmierczak, Dawid Nowak - to zawodnicy, którzy z wiadomych powodów wiosną zamiast błyszczeć na ligowych boiskach, byli zmuszeni przez dłuższy czas okupywać gabinety specjalistów medycznych.

W -> Widzew żegna się z… no właśnie, z którą ligą?
I tutaj rodzi się pytanie: gdzie wyląduje łódzki Widzew? Czy podzieli los swojego odwiecznego wroga ŁKS-u, Odry Wodzisław czy kilka lat temu Pogoni Szczecin i trafi na kompletne peryferie polskiego futbolu? Czy mimo wszystko znajdzie dla siebie miejsce w I lidze i postara się o szybki powrót do elity, jak chociażby GKS Bełchatów?

Obawiam się, że kibiców Widzewa czekają jednak ciężkie chwile, bo przyszłość ich ukochanego klubu różowymi kredkami rysowana raczej nie jest. Wszystko w rękach Sylwestra Cacka? Pewności nie mam, ale nie są to raczej ręce, które leczą…

Z -> Zadyma na Legii
Głośna sprawa, choć jak dla mnie trochę… zbyt głośna. Czy przerywanie zawodów w tamtej sytuacji było konieczne? Zagrożone bezpieczeństwo kibiców? Chyba tylko tych z Białegostoku, którzy sami chcieli konfrontacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24