Nie tak miało być. W Gdyni po serii dobrych meczów Arki, wszyscy ostrzyli sobie zęby na 6 punktów w dwóch ostatnich kolejkach przed przerwą zimową. Wszystko co złe zaczęło się jeszcze w sobotę, w meczu ze Stomilem, kiedy Arka straciła bramkę w doliczonym czasie gry i ostatecznie zremisowała. Wielu ekspertów mówiło wtedy, że ten fakt może znacząco wpłynąć na postawę arkowców w spotkaniu z Termaliką.
Coś w tym jest, gdyż podopieczni Pawła Sikory nie rozpoczęli wczorajszego meczu z dużym animuszem. Inna sprawa, że mieli tego dnia za przeciwnika, bardzo solidnie i twardo grająca Termalikę, która w poprzedniej kolejce, po sześciu meczach bez wygranej, w końcu się przełamała i wywiozła 3 punkty z Rybnika.
W pierwszej połowie spotkanie było bardzo wyrównane, a do momentu straty bramek to gdynianie przeważali. To właśnie Arka mogła cieszyć się z prowadzenia już w 5. minucie gry. Radosław Pruchnik kapitalnie podał na prawą stronę do Adriana Budki, ten przyjął piłkę i uderzył groźnie po ziemi. Wydawało się, że kłopotów ze złapaniem futbolówki nie będzie miał Sebastian Nowak, który nieoczekiwanie wypluł ją pod nogi rywala, a do niemalże pustej bramki w zamieszaniu nie trafił najpierw Michał Rzuchowski, a później Mateusz Szwoch.
Na odpowiedź gości czekaliśmy do 19. minuty, kiedy indywidualną akcję zakończoną przepięknym strzałem przeprowadził Jakub Biskup. Jego uderzenie zza pola karnego przeleciało kilkadziesiąt centymetrów nad spojeniem słupka z poprzeczką, Michał Szromnik byłby bez szans.
Goście zaskoczyli rywala w 34. minucie. Wszystko zaczęło się od faulu Rzuchowskiego na Piotrze Piekarskim w bocznym sektorze boiska. Sprytnie szybko rzut wolny wykonał Łukasz Pielorz i podał krótko do Damiana Piotrowskiego. Pielorz otrzymał podanie zwrotne, minął rywala i przy asyście dwóch obrońców oddał strzał z linii pola karnego. Piłka po nogach Kamila Juraszka nabrała niesamowitej rotacji wpadła za kołnierz nieco wysuniętego Szromnika.
W jeszcze większym szoku byli gdyńscy fani już 2 minuty później. W akcji 1 na 1 ładnym dryblingiem popisał się Krzysztof Kaczmarczyk, minął Juraszka i został przez niego podcięty w polu karny. Sędzia nie mógł nie użyć gwizdka i wskazał na wapno. Pewnym wykonawcą rzutu karnego okazał się Biskup i w 37. minucie Termalica prowadziła już 2:0.
Jeszcze przed przerwą Arka mogła złapać kontakt. Po dobrej centrze Piotra Tomasika z lewej strony boiska w bardzo dobrej sytuacji głową w bramkę nie trafił Arkadiusz Aleksander i wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
W drugiej połowie, co zrozumiałe, Arka od początku rzuciła się do ataków. Arkowcom naprawdę nie brakowało chęci, ale brakowało za to jakości w wykończeniu akcji i może trochę szczęścia.
Gdynianie wraz z upływającymi minutami atakowali coraz większą liczbą graczy, mocno się przy tym odsłaniając. Co jasne, próbowała wykorzystać to Termalica, która wyprowadzała bardzo dużo niezwykle groźnych kontr. Po jednej z nich, w 65. minucie meczu powinno być już 3:0. Po raz kolejny katastrofalnie zagrał słaby tego dnia Marcin Radzewicz, który sprokurował "setkę" dla rywala. Sam na sam ze Szromnikiem wyszedł Emil Drozdowicz, ale lepszy w tym pojedynku okazał się bramkarz Arki, który utrzymał tym samym swój zespół w grze.
Dzięki jego interwencji i bramce Aleksandra w 73. minucie, żółto- niebiescy w końcu złapali kontakt. Z dystansu strzelał Budka, piłkę przed siebie wybił Nowak, a snajper Arki dobił ją strzałem głową do pustej bramki, zdobywając tym samym swoją 12. bramkę w sezonie.
W 75. minucie mogło być już po meczu, po kolejnej stracie gdynian, piłkę przejął Drozdowicz i popędził na bramkę gospodarzy. Po drodze, z dziecinną łatwością, minął na szybkości Tomasza Jarzębowskiego i po raz drugi dziś stanął oko w oko ze Szromnikiem. Ponownie górą był golkiper Arki, który wykazał się fenomenalnym refleksem i kapitalną interwencją po raz drugi utrzymał swój zespół przy życiu.
W końcówce sprawy w swoje ręce wziął najlepszy na boisku Szwoch. Młody pomocnik Arki w 85. minucie popisał się cudownym uderzeniem z 25. metrów, ale piłka trafiła najpierw w poprzeczkę, a później po rękawicy Nowaka wyszła w pole. Szwoch próbował wyrównać jeszcze w 89. minucie, ale tym razem jego strzał obronił Nowak.
Sędzia do drugiej połowy doliczył aż 6 minut, podczas których żółto- niebiescy bombardowali pole karne Termaliki wrzutkami z każdej pozycji, ale żadna z nich nie okazała się na tyle skuteczna, aby zmienić wynik.
Tym samym Termalica wywiozła z Gdyni niezywkle cenne 3 punkty, a Arka zamiast zapowiadanych sześciu, żółto-niebiescy zdobyli tylko jeden punkt i zimę spędzą na 4 pozycji w tabeli, ze stratą 4 "oczek" do premiowanego awansem, drugiego miejsca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?