Drużyna Diego Simeone nowy rok zaczęła od meczów z gatunku bardzo trudnych. Choć mamy dopiero dwudziesty czwarty dzień stycznia, to „Los Rojiblancos” mają na koncie już sześć rozegranych starć, z czego cztery przeciwko FC Barcelonie i Realowi Madryt. Pojedynki z tymi oponentami nie kończyły się różnie. Barca dwukrotnie pokonała Atletico, zaś Real raz poległ i raz zremisował z odwiecznym rywalem. Poza tym gospodarze dzisiejszego spotkania dwukrotnie musieli mierzyć się z outsiderami ligi, Levante i Granadą. Zgodnie z planem dwukrotnie wygrali.
Rayo jak to Rayo, gra nieoczekiwanie. W Pucharze Króla, jeszcze w grudniu, zremisowali 4-4 z Valencią, żeby później przegrać u siebie z Espanyolem, który do tamtego dnia na wyjazdach aż sześć razy przegrał i dwa razy zremisował. Później podopieczni Paco Jemeza wygrali z Getafe na Coliseum Alfonso Perez, czyli na obiekcie, gdzie punkty traciła Barcelona. Następnie na Vallecas przyjechał beniaminek z Cordoby, nie oszukujmy się, jedna z najsłabszych drużyn ligi, ale mimo to wygrali z Rayo. Tydzień temu drużyna z przedmieść pojechała do San Sebastian na mecz z Realem. Na San Mames w tym sezonie przegrała cała „wielka trójka”: Real, Barca i Atletico. Rayo oczywiście wygrało 1-0.
Zagadkowość Rayo sprawia, że to spotkanie warto obejrzeć. Tym bardziej, że jesienią Atleti straciło z nimi punkty, a rok wcześniej przegrało na Vallecas. Jeszcze wcześniej, bo w 2012 roku na Calderon byliśmy świadkami goleady. Wówczas Atletico wygrało 4-3. Historia pokazuje, że to spotkanie powinno obfitować w bramki. Oby tak było.
Obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?