Po reprezentacyjnej przerwie piłkarze Podbeskidzia i Zagłębia przystąpili do rozgrywek z jasnym celem – przełamać się i dobrze rozpocząć ostatni w tym roku ligowy maraton. Bielszczanie wciąż czekali bowiem na pierwsze zwycięstwo u siebie, a drużyna Piotra Stokowca notowała serię sześciu kolejnych spotkań bez wygranej. I choć początkowe minuty meczu w Bielsku-Białej były niemrawe, to z czasem obie drużyny coraz bardziej się rozkręcały.
Zagłębie mogło objąć prowadzenie już w 2. minucie, ale w sytuacji sam na sam Łukasz Janoszka trafił prosto w Emilijusa Zubasa. Kibiców „Miedziowych” z pewnością to nie zdziwiło, bo w ostatnich czterech meczach lubinianie trafili do siatki zaledwie raz. I choć Zagłębie w pierwszej połowie nie dochodziło do stuprocentowych sytuacji, to było widać, że w polu karnym dokucza im nieporadność. Wykorzystali to gospodarze, którzy pokazywali, że pod wodzą Roberta Podolińskiego coraz lepiej radzą sobie w atakach pozycyjnych. Blisko kolejnego efektownego gola był Adam Mójta, ale po jego strzale z około 30 metrów piłka odbiła się od słupka. W 41. minucie „Górale” objęli prowadzenie. Pięknym dryblingiem w stylu Arjena Robbena popisał się Jakub Kowalski, który ściął akcję do środka, biegnąc wzdłuż pola karnego ograł kilku piłkarzy Zagłębia i oddał strzał. Okazał się on... podaniem - piłkę tuż przed bramką przejął Robert Demjan i z bliskiej odległości zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie.
Wydawało się, że Podbeskidzie pierwszy raz w tym sezonie będzie na własnym boisku prowadzić do przerwy, ale „Miedziowi” w ostatniej akcji wykorzystali moment dekoncentracji obrony „Górali”. Po dośrodkowaniu Djordje Cotry z rzutu wolnego piłkę przedłużył głową Lubomir Guldan, a Jarosław Jach wpakował ją do siatki.
Trafienie do szatni napędziło Zagłębie, które szybko zapomniało o swoich problemach ze skutecznością. Już cztery minuty po wznowieniu gry Krzysztof Janus precyzyjnie dośrodkował na głowę Janoszki, a ten wykorzystał kolejny błąd obrony Podbeskidzia i głową pokonał Zubasa. Niewiele brakowało, by rozbici gospodarze wkrótce stracili kolejnego gola – na szczęście dla nich Janus spudłował z około dziesięciu metrów.
Zagłębie miało „Górali” na widelcu, ale po godzinie gry zbyt głęboko cofnęło się i oddało rywalom inicjatywę. A gdy w 65. minucie Michala Papadopulosa zmienił Adrian Rakowski, Podbeskidzie rozpoczęło oblężenie bramki gości. Przez wiele minut bielszczanie właściwie nie schodzili z połowy rywali, ale bramka Martina Polacka stała jak zaczarowana. W najgroźniejszych sytuacjach bramkarz Zagłębia zdjął piłkę z głowy Szczepaniakowi, a Demjan z kilku metrów trafił w słupek.
W niedzielne popołudnie Podbeskidzie nie odstawało od Zagłębia, ale zapłaciło za nieskuteczność i momenty chaosu w obronie. Dzięki temu goście wygrali swój pierwszy mecz od połowy września i awansowali na ósme miejsce w ligowej tabeli.
Więcej o 16. KOLEJCE EKSTRAKLASY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?