Blamaż Ruchu przy Cichej. Lech powtórzył wynik z jesieni

Wojciech Maćczak, psz
Obrona gospodarzy nie była dzisiaj monolitem, mimo powrotu do klubu Marcina Baszczyńskiego. Goście z Poznania nie mieli żadnych problemów, by zdominować rywala i zdobyć kilka bramek na jego terenie. Pierwszoplanową postacią Lecha był debiutujący Kasper Hamalainen.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Ruch Chorzów - Lech Poznań!

Poznaniacy rozpoczęli mecz od bardzo mocnego uderzenia i już w drugiej minucie prowadzili 1:0. Bardzo dobrze zachował się Kasper Hamalainen, który wygrał pojedynek z obrońcą Ruchu i zagrał piłkę na lewą stronę do Bartosza Ślusarskiego. Ten wszedł w pole karne, spojrzał na ustawienie Michala Peskovicia i płaskim strzałem w długi słupek zdobył swoją dziewiątą bramkę w sezonie, robiąc tym samym pierwszy krok, by poprawić swój życiowy dorobek zdobyczy strzeleckich w sezonie, wynoszący obecnie 10 goli. Tyle razy „Ślusarz” trafił dla Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski w rozgrywkach 2004/05.

Wystawienie Bartosza, a posadzenie na ławce Łukasza Teodorczyka było jedyną niespodzianką w składzie Lecha. Ta decyzja, choć nieco zaskakująca, nie wydaje się dziwna, bowiem to 31-letni snajper przygotowywał się z zespołem do rundy, a były napastnik Polonii Warszawa zdołał zaliczyć zaledwie kilka treningów. Ponadto od pierwszej minuty wybiegł Fin Kasper Hamalainen, debiutując oficjalnie w niebiesko-białych barwach. Zresztą szybko przekonaliśmy się, że w obu wypadkach szkoleniowiec Lecha miał rację.

Zdobyta bramka była w zasadzie jedyną sytuacją lechitów w pierwszym kwadransie spotkania. Trzeba jednak przyznać że poznaniacy, mimo że rzadko przedostawali się pod pole karne „Niebieskich”, to stworzyli sobie ogromną przewagę i prowadzili grę. Gospodarze wyglądali trochę tak, jakby myślami byli jeszcze w szatni i zapomnieli, że piłkarska wiosna już wystartowała. Obudzili się dopiero w 13. minucie i od razu byli bliscy pokonania Jasmina Buricia. A konkretnie mógł to uczynić Łukasz Tymiński. Po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka ze stałego fragmentu trafiło na głowę Marcina Baszczyńskiego, jego strzał zablokowali obrońcy, a dobitkę wypożyczonego z Jagiellonii Białystok zawodnika instynktownie obronił Jasmin Burić.

Po tej sytuacji gracze Ruchu jakby uwierzyli we własne możliwości, w związku z czym mecz się wyrównał. W osiemnastej minucie wyśmienitą okazję na podwyższenie prowadzenia mieli poznaniacy: Karol Linetty dograł piłkę z prawej strony do Aleksandara Tonewa, jego uderzenie obronił Pesković, a dobitkę Ślusarskiego w ostatniej chwili powstrzymać zdołał Marcin Kikut. W odpowiedzi po błędzie Marcina Kamińskiego niezłą okazję miał Pavel Sultes, tyle że pomyłkę partnera ze środka defensywy w porę naprawił Kebba Ceesay.

Później jeszcze dwie sytuacje stworzyli sobie poznaniacy. Najpierw strzału z dystansu próbował Łukasz Trałka, ale górą był Pesković. Golkiper Ruchu obronił swój zespół przed stratą gola w dużo trudniejszej sytuacji w 38. minucie. Ślusarski odwdzięczył się Hamalainenowi za dogranie z początku meczu i tym razem sam obsłużył kolegę świetnym podaniem po przekątnej, dzięki któremu Fin znalazł się w sytuacji sam na sam, wygranej przez 31-letniego Słowaka.

Kolejna bramka padła tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, gdy chorzowianie najwyraźniej ponownie byli myślami w szatni. No cóż, ktoś im chyba powinien przypomnieć, że gra się od pierwszej do ostatniej minuty. Tym kimś okazał się Kamiński, który w zamieszaniu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Hamalainena zachował najwięcej przytomności i najpierw przyjął sobie piłką na klatkę piersiową, a następnie skierował ją do siatki.

Druga część spotkania rozpoczęła się od sporego chaosu na boisku. Trener Jacek Zieliński zdecydował się na dwie zmiany w swoim zespole, wprowadzając na boisko środkowego obrońcę Piotra Stawarczyka oraz pomocnika Roberta Chwastka, widać uznając, że roszady są konieczne, by podjąć walkę o odrobienie strat. Tyle że zamiast tego oglądaliśmy sporo strat i niedokładności. Jedyną sensowną okazję miał W 56. minucie Marcin Jankowski, który po błędzie Ceesay’a stanął oko w oko z Buriciem, ale strzelał zbyt lekko.

Chwilę później na boisku pojawił się Łukasz Teodorczyk. I trzeba przyznać, że również tym razem miał nosa co do wyboru piłkarza. Wchodząc na murawę nowy napastnik Lecha przybił „piątkę” z Marcinem Baszczyńskim, z którym jesienią występował w barwach Polonii Warszawa. W Chorzowie sentymentów nie było, a Teodorczyk trzy minuty po wejściu przyczynił się do kompromitacji bardziej doświadczonego kolegi. Ni to strzał, ni dośrodkowanie 22-letniego gracza trafiło w pole karne Ruchu, gdzie nie było specjalnie zagrożenia ze strony lechitów. Piłkę „dziubnął” Baszczyński, zapewne próbując ją wybić, ale uczynił to tak niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki. No cóż, były reprezentant Polski na pewno nie będzie dobrze wspominał powrotu na Cichą, przy wcześniejszych trafieniach również nie był bez winy.

W 76. minucie Teodorczyk miał szansę, by samodzielnie wpisać się na listę strzelców. Napastnik Lecha urwał się obrońcom Ruchu, w ostatniej fazie akcji poradził sobie ze Stawarczykiem i oddał niezły strzał, po którym skutecznie interweniował Pesković. Chwilę później po dobraniu Tomasza Kędziory niecelnie uderzał Gergo Lovrencsics. Te dwie sytuacje obrazowały przewagę, jaką osiągnęli na boisku poznaniacy. Po trzeciej bramce Ruch stracił nadzieje na odrobienie strat, w związku z czym na murawie niepodzielnie panowali gracze Lecha, którzy w 87. minucie podwyższyli prowadzenie – po dograniu Teodorczyka do siatki trafił Hamalainen.

Lech wysoko zwyciężył w Chorzowie, dzięki czemu odrobił trzy punkty do warszawskiej Legii. Było to zwycięstwo zasłużone, podobnie jak wiosną w Poznaniu podopieczni Mariusza Rumaka zdeklasowali rywala i wywalczyli trzy punkty. Ruch chwilami próbował, ale na dłuższą metę nie potrafił przeciwstawić się rywalowi. Zawiódł nowo sprowadzony Baszczyński, wyraźnie brakowało z przodu Arkadiusza Piecha. Bardzo dobrze spisali się natomiast nowi zawodnicy „Kolejorza”. Jeśli Kasper Hamalainen i Łukasz Teodorczyk utrzymają taką formę przez całą rundę, szanse Lecha na tytuł mistrzowski zdecydowanie wzrosną.

Podkreślmy jeszcze, że nieźle spisywała się przetrzebiona formacja defensywna Lecha. Ceesay i Kamiński, którzy w sparingach grali przeciętnie, poza pojedynczymi przypadkami uniknęli błędów. Wynikało to zapewne z postawy rywala, który nie zmuszał poznańskich defensorów do wzmożonego wysiłku. Cały czas faktem jest, że Rumakowi przydałby się przynajmniej jeden gracz tej formacji. Z Ruchem się udało, ale z lepszym przeciwnikiem może być trudniej.

Sprawdź aktualną tabelę Ekstraklasy!

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24