Borussia - Bayern LIVE! Finał Ligi Mistrzów, czyli Wembley calling!

Daniel Kawczyński
Trzeci raz w historii zespół z Polakami w składzie ma szansę sięgnąć po najbardziej prestiżowe trofeum w Europie. Za Borussią przemawia jej nieobliczalność i w przeciwieństwie do Bayernu, mniejsza presja. Monachijczycy wydają się być faworytami dzisiejszego starcia. Z Borussią w tym sezonie grali już trzykrotnie - wygrali tylko raz.

Dwie wspaniałe ekipy budowane o dwie, całkiem inne filozofie. Pękające z przepełnienia banknotami kasy, gdzie wydanie jakiejkolwiek sumy na transfer nie stanowi większego problemu kontra produkowanie gwiazd, oszczędność, doglądanie każdego euro. Dwóch wielkich szkoleniowców: wielka powaga w zderzeniu z wielkim luzem. Pojedynek także wielu indywidualności. A wszystko to wytwór niemieckiej szkoły, z której jeszcze do niedawna dojście do ćwierćfinału należało uznać za sukces. Ale teraz to właśnie Bundesliga wysuwa się przed szereg, tegoroczną edycję Ligi Mistrzów zdominowała w każdym calu. Niemiecki finał to znak dzisiejszych czasów.

- O meczu zadecydują wyłącznie detale. Oba zespoły znają się jak łyse konie. Nie będzie wielkich niespodzianek, nikt nikogo niczym nie zaskoczy. Dlatego wygra ten, kto wykaże więcej odwagi - uważa Sebastian Kehl z Borussii Dortmund.

Przymus triumfu

Bayern, najbardziej utytułowana drużyna naszych zachodnich sąsiadów, wydał ponad 142 miliony euro na "zbudowanie" obecnej pierwszej jedenastki. W zeszłym sezonie przegrał wszystko co można było przegrać, od mistrzostwa, przez puchar, aż po finał Ligi Mistrzów, co najgorsze rozgrywany na Allianz Arenie. Porażka była tym bardziej dotkliwa, że gospodarze sprawiali lepsze wrażenie i objęli prowadzenie. Potem stracili jednak gola, aż w końcu nie wykorzystali rzutu karnego i polegli w konkursie jedenastek. Dwa lata wcześniej przegrali w Madrycie 0:2 z Interem Mediolan. Ostatni raz cieszyli się z triumfu w 2000 roku, kiedy w rzutach karnych pokonali Valencię.

- Poprzedni finał nie wpłynie na nas negatywnie, lecz pozytywnie, doda nam motywacji. To może spowodować większą konsekwencję w naszej grze. Prawdę mówiąc w zeszłym roku nie graliśmy złej piłki w finale, ale momentami byliśmy nieuważni, nie wyostrzyliśmy wszystkich zmysłów - mówi Thomas Mueller, który pamięta dwie finałowe porażki.

O pucharze marzy Jupp Heynckes, odchodzący w czerwcu na emeryturę. Jako trener może się czuć spełniony, wygrał wszystko co było do wygrania, łącznie z Ligą Mistrzów z Realem Madryt. Nie mógł sobie jednak wyśnić lepszej okazji do ukoronowania swojej kariery.

- Nasz znakomity zespół stanowi wielki kolektyw. Musimy to tylko udowodnić na Wembley. Stać nas na to, wierzę w swoją drużynę. Stres? Nie odczuwam. Do łóżka pójdę spać z myślą, że na piedestale stanie niemiecki zespół. To dla mnie najważniejsze - stara się tonować emocje Heynckes.

Dortmundzki problem

Karty w niemieckiej piłce totalnie się odwróciły. Gdy rok temu wszystkie łupy zgarniała Borussia, tak teraz Bayern zdominował każdy front, bez pozostawienia jakichkolwiek złudzeń. Ale z Borussią nie uniknął kłopotów. W Pucharze Niemiec wymęczył skromne zwycięstwo, zaś w lidze dwukrotnie zremisował.

- Aż dostajemy gęsiej skórki na samą myśl, że teraz mamy szansę przerwać złą passę finałów. Jeśli nie wygramy, przylgnie do nas łatka wiecznych przegranych, której ciężko będzie się pozbyć. Możemy więc zyskać bardzo wiele, podobnie jak stracić. Z drugiej strony nie boimy się Borussii - zapewnia Mueller.

Bayern nie bez kozery jest uznawany za faworyta. Wygrać w dwumeczu 7:0 z wielką Barceloną to osiągnięcie godne najwyższego podziwu. W mniejszych, ale równie okazałych rozmiarach (4:0), Bayern "wyrzucił" w ćwierćfinale Juventus. Ale słabsze momenty też się zdarzały. W fazie grupowej monachijczycy niespodziewanie ulegli BATE Borysów(1:3), ale najwięcej do myślenia dała porażka 0:2 w rewanżu z Arsenalem Londyn w 1/8 finału. Gdyby nie zapas bramek strzelonych wyjeździe...

Dojście do finału równe zdobyciu trofeum

Chyba tylko najwięksi optymiści sympatyzujący z BVB spodziewali się dortmundczyków w finale. Perspektywa długiego, wyczerpującego sezonu z krótką ławką rezerwowych nie pozwalała myśleć nawet o półfinale. Ale w tym sezonie Klopp obrał za priorytet Ligę Mistrzów, co odbiło się na gorszej postawie w Bundeslidze i DFB Pokal.

W całej historii Ligi Mistrzów, obok FC Porto, nie było chyba bardziej niedocenianej drużyny od Borussii. Nie dawano im nawet szans na wyjście z grupy okrzykniętej mianem grupy "śmierci". Manchester City, przesiąknięty gwiazdami Real. Jedynie w rywalizacji z Ajaxem widziano nadzieję na występ w... Lidze Europy. Tymczasem dortmundczycy wyszli z grupy pierwszego miejsca ucierając nosa faworytom. Mówiono, że mieli szczęście. Dopiero po rozgromieniu Realu w półfinale(4:1) odmieniło się spojrzenie na ekipę BVB.

Wcześniejsze zwycięstwa z Szachtarem i Malagą dewaluowano twierdząc, że nie są miarodajne ze względu na zbliżoną klasę przeciwników. Jednak wyeliminowania Realu nie dało się zakwestionować. Stało się jasne - Borussia nie jest potentatem z przypadku.

- Głupotą byłoby odczuwać tę samą presję co faworyt. Nie wywieramy żadnego ciśnienia na zespół. Siła Bawarczyków jest dobrze znana. Bayern ma więcej do stracenia. Jak nie wygra, przegra potrójnie. I my postaramy się do tego doprowadzić, nie obchodzi nas co rywal może stracić - zapowiada Juergen Klopp.

Kto zastąpi Goetze?
Bayern przystąpi do meczu w niemal krystalicznie czystej sytuacji kadrowej. Zabraknie jedynie kontuzjowanych Toniego Kroosa i Holgera Badstubera, ale bez nich monachijczycy potrafią sobie radzić.

O poważniejszym problemie może za to mówić Juergen Klopp. Z niedoleczoną kostką zagra Mats Hummels, ale wyścigu z czasem nie zdążył wygrać Mario Goetze. Od nowego sezonu gracz Bayernu nie zdołał wyleczyć urazu mięśnia. I chociaż na wiosnę 20-latek prezentował gorszą formę niż jesienią, to i tak miał dobry wpływ na grę ofensywną Bayernu, zwłaszcza w inicjowaniu i przeprowadzaniu ataku.

Kto zastąpi Goetze? Niemiecki "Bild" widzi dwa rozwiązania. Pierwsze zakłada wystawienie Marco Reusa za Robertem Lewandowskim, w skutek czego Kevin Grosskreutz przeszedłby na lewe skrzydło. Opcja numer dwa miałaby polegać na umieszczeniu Reusa na lewej flance i wystawieniu Ilkaya Gundogana za plecami Roberta Lewandowskiego. Na treningowej gierce Klopp próbował obu rozwiązań.

Polski trio trafi do kronik?

Chyba żaden finał Ligi Mistrzów nie będzie miał w Polsce tak wielkiej oglądalności jak ten. Po raz pierwszy od czasów Zbigniewa Bońka (Juventus Turyn) i Józefa Młynarczyka (FC Porto), zespół z Polakami w składzie ma szansę sięgnąć po to jakże prestiżowe trofeum. Dortmundzcy kibice zgodnie podkreślają, że nie wyobrażają sobie drużyny bez polskiego trio.

Rzecz jasna największe emocje wzbudza osoba Roberta Lewandowskiego. Wprawdzie na finiszu przegrał ze Stefanem Kiesslingiem wyścig o koronę króla strzelców Bundesligi, ale i tak jest uznawany za wybitnego napastnika. W Lidze Mistrzów "Lewy" również nie zawodzi. Co najważniejsze w decydujących momentach zawsze zachowuje zimną krew. Z Realem to jego cztery bramki w pierwszym meczu dały awans do finału. W sumie, w Champions League uzbierał dziesięć trafień i to tych bardzo istotnych.

Nie ustają także zachwyty nad Łukaszem Piszczkiem. Zdaniem Kloppa to właśnie były gracz Zagłębia Lubin rozgrywa najlepszy sezon spośród wszystkich zawodników BVB. Na dobrą sprawę powinien leczyć kontuzję, ale "Piszczu" nie odpuszcza grając często na silnych środkach przeciwbólowych. Wychodzi wyśmienicie, jednak zaraz po zakończeniu sezonu podda się operacji.

Nie sposób oczywiście bagatelizować wkładu Jakuba Błaszczykowskiego. Świetna współpraca między obroną, a ofensywą, dynamiczne rajdy skrzydłem zakończone wejściami w pole karne i chyba telepatyczne oddziaływanie na Roberta Lewandowskiego czynią z "Kuby" bardzo ważne ogniwo w ekipie Kloppa.

Będą rzuty karne?

Finały z udziałem drużyn z tego samego kraju to zawsze gwarancja wielkich emocji. Dotychczas do podobnej sytuacji doszły trzy razy, z czego dwukrotnie zwycięzcę wyłaniały rzuty karne. Tak było chociażby w pojedynku Juventusu Turyn z AC Milan, czy Manchesteru United z Chelsea Londyn. Czy na Wembley, w kolebce futbolu, historia zatoczy koło?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24