Cracovia gromi Lechię. Rycerze wiosny gonią resztę stawki

Piotr Adamczyk
Niespodzianka? Biorąc pod uwagę to, jakie drużyny traciły punkty na stadionie przy ul. Kałuży, zwycięstwo Cracovii nad Lechią nie jest zaskoczeniem. Jego rozmiar - 3:0 - już tak.

Cracovia - Lechia Gdańsk 3:0 - zapis relacji na żywo!

Od samego początku zanosiło się na to, że krakowianie jako pierwsi zdobędą bramkę. W inaugurującej spotkanie akcji, Saidi Ntibazonkiza wywalczył rzut rożny. Mateusz Klich uderzył bezpośrednio z narożnika boiska, zmuszając Sebastiana Małkowskiego do pierwszej interwencji. Po chwili Lechię uratował słupek. Główkował Vule Trivunović.

"Pasy" nie poszły za ciosem. To Lechia prowadziła grę. Dobrze wymieniała piłkę w środku pola. Gra na małej przestrzeni była jej atutem. Gracze z Gdańska chętnie pokazywali się partnerowi z piłką przy nodze.

Podopieczni Jurija Szatałowa skutecznie bronili. - Założenia taktyczne zostały wykonane w siedemdziesięciu-osiemdziesięciu procentach - przyznał trener. - Przeciwnik nie stworzył sobie zbyt wielu sytuacji podbramkowych - dodał. Gospodarze niebezpieczne okazje na zdobycie gola mieli po kontrach, lecz brakowało w nich żywiołowości. Niepotrzebnie zwalniali tempo akcji.
Dlatego też zdobyli bramkę po stałym fragmencie gry. W 18. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Mateusz Klich, a piłkę do bramki wbił Trivunović, przelatując przed nosem zaskoczonego Małkowskiego.

Lechia nie zmieniła stylu gry. Nadal częściej utrzymywała się przy piłce, ale co z tego? Zawodnicy nie mieli pomysłu na udane rozwiązanie ofensywnych poczynań. Ich akcje kończyły się 15-20 metrów od bramki Wojciecha Kaczmarka. - Dziś zabrakło nam ostatniego podania i celnego strzału na bramkę - przyznał Tomasz Kafarski, szkoleniowiec gości.

Bramkarz gospodarzy nie miał zbyt wielu okazji, aby zaprezentować umiejętności i stać się bohaterem meczu. Tym razem kibice Cracovii nie skandowali jego nazwiska. To rzadkość na „El Paso”.

Co nie udało się gdańszczanom, wyszło gospodarzom. Najpierw w 48. minucie Klich zadał cios, który zamroczył Lechię. Z rzutu wolnego z 40 metrów posłał opadającego liścia w stronę bramki bezradnego Małkowskiego. Ten został jeszcze bardziej zaskoczony niż w pierwszej połowie. Trafienie niespełna 21-letniego pomocnika będzie ozdobą wszystkich relacji podsumowujących 21. kolejkę Ekstraklasy. Popularny „Clichy” po raz kolejny wysyła wyraźny sygnał Franciszkowi Smudzie.

Dziesięć minut później nokautujące uderzenie zadał Aleksejs Visnakovs. Ntibazonkiza pomknął lewym skrzydłem i celnie podał do partnera. Nie pozostało mu nic innego, jak pokonać bramkarza Lechii.

Wtedy mecz się skończył. Morale gości opadło na murawę razem z piłką w siatce po golu na 3:0. - Duży udział w tym, że przegraliśmy miał na pewno nasz bramkarz. Jeśli gol pada po stałym fragmencie gry po strzale z bliska oraz z wolnego wykonywanego prawie z 50 metrów, to bramkarz jest po to, aby złapać piłkę. W efekcie dwie z trzech bramek obciążają konto golkipera - nie ukrywał Kafarski.

Tylko litość Cracovii sprawiła, że nie wbiła więcej bramek walczącym o europejskie puchary rywalom. Nie chciała pastwić się nad nimi, choć wystarczyło niewiele do zwiększenia rozmiarów zwycięstwa. Akcja dwóch graczy wprowadzonych w drugiej połowie powinna zakończyć się bramką. Po podaniu Bartłomieja Dudzica, świetną okazję zmarnował Pavol Masaryk.

W grze Cracovii emanował spokój. Gracza Szatałowa zostawiali miejsce w środku pola dla Lechii, wiedząc, że i tak pudełko z tym prezentem nie zostanie rozpakowane. Za wstążkę próbowali pociągnąć między innymi Bedi Buval i Ivans Lukjanovs. Ich próby nie zakończyły się pomyślnie.

Krakowianie kolekcjonują kolejne punkty i dalej wspinają się w tabeli. Mount Everestu, jakim jest mistrzostwo, nie osiągną. Natomiast Mont Blanc jest w ich zasięgu. Gdyby nie fatalna postawa jesienią, nie musieliby walczyć o utrzymanie. Szatałow ostrzega, że łatwo nie będzie. - Przeciwnicy na pewno będą nastawiać się inaczej na mecze z nami. Widzą, że Cracovia zaczęła zdobywać punkty, a jej gra jest lepsza. Opór rywali będzie coraz większy - stwierdził.

Cracovia - Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Vule Trivunovic (18), 2:0 Mateusz Klich (48-wolny), 3:0 Aleksejs Visnakovs (58).

Żółta kartka - Cracovia Kraków: Hesdey Suart.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 9 500.

Cracovia: Wojciech Kaczmarek - Andraz Struna, Vule Trivunovic, Milos Kosanovic, Hesdey Suart - Alexandru Suvorov, Vladimir Boljevic (82. Piotr Giza), Sławomir Szeliga, Mateusz Klich, Aleksejs Visnakovs (65. Bartłomiej Dudzic) - Saidi Ntibazonkiza (65. Pavol Masaryk).

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Marcin Pietrowski, Krzysztof Bąk, Luka Vućko, Vytautas Andriuskevicius (60. Deleu) - Tomasz Dawidowski, Łukasz Surma, Abdou Traore, Paweł Nowak (64. Jakub Popielarz), Ivans Lukjanovs (60. Kamil Poźniak) - Bedi Buval. (PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24