"Człowiek kontuzja" bliski powrotu na boisko. Abou Diaby zapowiada wielki comeback!

Marek Koktysz
Abou Diaby jest prześladowany przez kontuzje, ale mówi, że jest niezniszczalny
Abou Diaby jest prześladowany przez kontuzje, ale mówi, że jest niezniszczalny wikimedia commons
O samych swoich urazach mógłby napisać książkę. Ich lista jest długa, w przeciwieństwie do osiągnięć sportowych. Diaby, który przyszedł do Arsenalu z francuskiego Auxerre w 2006 roku, to już hit medycyny sportowej.

Kiedy Abou Diaby przechodził zimą 2006 roku do Arsenalu z francuskiego AJ Auxerre wiązano z nim duże nadzieje. W chłopaku, który nie miał wówczas skończonych 20 lat widziano następce Patricka Vieiry, który rok wcześniej opuścił Londyn. Arsene Wenger sprowadził go do siebie za jedyne 2 mln funtów, co nie dziwi nikogo, kto obserwuje poczynania tego menedżera. Diaby miał stać się kolejnym, kluczowym zawodnikiem Arsenalu, na którym klub skorzysta sportowo i finansowo, jeżeli miałby zostać sprzedany. Mamy rok 2014. Diaby ma 27 lat, jest w Arsenalu od ośmiu, podczas których doznał łącznie 38 kontuzji. Żeby była jasność - nie wykluczały go one na dni, a miesiące... i to najczęściej długie.

Po tylu urazach większość piłkarzy powiedziałaby sobie "basta". On jednak po każdej kolejnej, która wydaje się tylko gorsza nie traci nadziei i wciąż wierzy w siebie. Postawa godna naśladowania czy niepoprawny optymizm? Należy przychylić się do tej drugiej opinii, kiedy słyszy się z jego ust takie słowa jak:

- Wciąż wierzę, że mogę pojechać na mundial do Brazylii.

Biletu jako kibic nikt mu nie zabroni kupić. Jaką ma bowiem szansę na wygranie rywalizacji z Blaisem Matuidim czy Paulem Pogbą, szacując (optymistycznie), że zacznie grać od połowy kwietnia? Takim myśleniem zaraził go Arsene Wenger, który uparcie wierzy na sprowadzonego przez siebie zawodnika. Już raz coś takiego francuskiemu menedżerowi wyszło, kiedy stawiał na Aarona Ramseya po powrocie z długiej absencji spowodowanej fatalnym złamaniem nogi. Walijczyk przez długi czas wszystkich irytował swoją grą by w końcu się przełamać i wyrosnąć na gwiazdę zespołu. Ramsey, to jednak pikuś przy regularnie łamiącym się Diabym. Również wiek lepiej rokuje dla Walijczyka.

Jak duży wpływ na karierę Diaby'ego mają kontuzję postaramy się pokazać, śledząc każdy, kolejny jego sezon w Arsenalu.

  1. Sezon 2005/2006 - 16 meczów (w tym puchary i spotkania reprezentacji), 1 kontuzja

    Debiutancki sezon w Arsenalu rozpoczął się dla niego nieźle, bo wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Kontuzje nie zamierzały jednak czekać i już na starcie doznał poważnego urazu kostki z przemieszczeniem. Wypadł na 8 miesięcy.

  2. Sezon 2006/2007 - 19 meczów, 3 kontuzje

    Krótko po powrocie do zdrowia po poważnej kontuzji z zeszłego sezonu nabawił się niegroźnego urazu kolana. Pauzował tylko 12 dni. Zdołał się wykurować na bardzo ważny mecz z Chelsea w finale Pucharu Ligi. Tam doszło do bardzo groźnego starcia w polu karnym z Johnem Terrym.

O ironio, Terry, który został tak dotkliwie poturbowany, jeszcze tego samego dnia opuścił szpital, bo nie stwierdzono poważniejszych obrażeń. Diaby skręcił kostkę. Szybko jednak doszedł do siebie. W kwietniu miał jeszcze niegroźny wstrząs mózgu. Sezon ten był dla niego dosyć udany, bo ominęły go groźne urazy, a na boisku prezentował się coraz lepiej. 
  1. Sezon 2007/2008 - 28 meczów, 5 kontuzji

    Liczba urazów jest dosyć spora, ale nie były to kontuzje poważne. Już podczas przygotowań do sezonu, w sierpniu, Diaby skręcił kostkę. Na mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Sparcie Praga był już jednak zdrowy. Utrzymał ten stan do drugiej połowy listopada 2007 roku, kiedy nabawił się urazu pleców, wykluczającego go z gry do połowy grudnia. W lutym 2008 roku miał problemy z mięśniem łydki, który zabrał mu cały miesiąc gry. Uraz odnowił się na początku marca, połykając kolejny, aczkolwiek nie cały, miesiąc. Sezon skończył się dla niego pod koniec kwietnia, kiedy nabawił się urazu uda. Pomimo sporej liczby urazów był to, jak na niego, niezły sezon. Zagrał w aż 28 meczach i zdobył 4 gole, co było jak dotąd jego najlepszym osiągnięciem.

  2. Sezon 2008/2009 - 36 meczów, 5 kontuzji

    Kolejny okres, w którym miał sporo urazów, ale jednak niegroźnych. Telenowela z kontuzjami zaczęła się podczas okresu przygotowawczego, kiedy odnowiła mu się kontuzja uda z końcówki poprzedniego sezonu. Pierwszy mecz rozegrał w październiku, ale już w listopadzie 2008 roku miał problemy z mięśniami brzucha. Nie były one jednak groźne, więc Diaby nie stracił praktycznie nic z końcówki tego roku. Kolejny uraz miał miejsce pod koniec stycznia 2009 roku i znowu chodziło o to nieszczęsne udo. Francuz wrócił pod koniec lutego i rozegrał dwa mecze - w pierwszym z nich nabawił się niegroźnego uraz łydki. Ostatnia kontuzja dopadła go, o ironio, w Prima Aprillis i oczywiście znowu chodziło o udo. Uodporniony narząd Francuza przyjął to jednak dosyć łagodnie i po dwóch tygodniach wrócił do gry, dogrywając sezon do końca.

  3. Sezon 2009/2010 - 43 mecze, 7 kontuzji

    Zaczęła pojawiać się pewna prawidłowość - im więcej niegroźnych urazów, tym więcej Diaby gra. Już podczas okresu przygotowawczego nabawił się dwóch kontuzji - kolana i pachwiny. Nie stracił przez to jednak początku sezonu, który był dla niego obiecujący. Pierwszy mecz Arsenalu w Premier League rozpoczął od zanotowania dwóch trafień w spotkaniu z Portsmouth. Gorszy okres przyszedł na jesieni, bo przez kontuzje kostki i łydki stracił praktycznie cały listopad 2009 roku. Ta druga odnowiła się na początku nowego roku, ale oszczędziła Francuza. W lutym 2010 roku w przegranym (1:2) meczu z Porto uszkodził więzadła piszczelowe poboczne. Stracił cały miesiąc. W marcu miała miejsce jego ostatnia kontuzja w tym sezonie, Diaby wówczas delikatnie obił łydkę, ale nie wypadł na długo. Sezon ten była dla niego udany, pojechał nawet na mundial do RPA, gdzie jednak, jak pamiętamy, Francja nie wypadła za dobrze.

  4. Sezon 2010/2011 - 24 mecze, 6 kontuzji

    Diaby standardowo już rozpoczął okres przygotowawczy od kontuzji. Po raz kolejny była to łydka, która obok uda jest chyba najczęstszym problemem u Francuza. W środku września 2010 roku borykał się z problemami związanymi ze stawem skokowym. Problem ten wrócił w październiku, Diaby wystąpił w meczu z Chelsea, by następnego dnia znowu wypaść na parę dni. Wrócił na jeden mecz reprezentacji oraz Premier League, kostka odezwała się znowu i Diaby wypadł na prawie dwa miesiące. Po powrocie rozegrał zaledwie dwa mecze, kończąc stary rok kontuzją łydki. Wydawała się niegroźna, ale już drugiego stycznia 2011 roku stwierdzono, że jest poważniejsza niż na to wyglądała. Diaby wrócił dopiero pod koniec miesiąca na mecz w FA Cup z Huddersfield (2:1). Przez resztę sezonu kontuzje już się go nie imały, ale w lutym 2011 roku wciąż nie będąc w formie po urazie łydki ominął finał Carling Cup z Birmingham (1:2).

  5. Sezon 2011/2012 - 5 meczów, 6 kontuzji

    Więcej kontuzji niż meczów. To wymierny obraz tego, jaki regres zaczął notować ten zawodnik. Oczywiście pierwszy uraz miał miejsce jeszcze podczas wakacji. Diaby uszkodził kostkę i stracił niemal cały początek sezonu. Wrócił w listopadzie 2011 roku na mecze z Borussią Dortmund oraz Fulham. Podczas tego drugiego spotkania uszkodził ścięgna udowe i wypadł na ponad trzy miesiące. Wrócił w marcu na spotkanie z Liverpoolem, podczas którego kontuzja się odnowiła. Problem ze ścięgnem udowym pojawiał się co jakiś czas. W marcu 2012 roku dwukrotnie miał problem z tym mięśniem. 21 kwietnia 2012 roku wrócił na mecz z Chelsea (0:0) by dwa dni po nim zachorować. To była jednak tylko zapowiedź czegoś gorszego. 28 kwietnia 2012 roku podczas meczu ze Stoke City zszedł z murawy z kontuzją łydki, musząc czekać na następny swój mecz aż do nowego sezonu.

  6. Sezon 2012/2013 - 16 meczów, 5 kontuzji

    Po kolejnej kontuzji i fatalnym, poprzednim sezonie Diaby wrócił silniejszy. Na początku rozgrywek zachwycał, a kibice Arsenalu byli wniebowzięci powrotem Francuza, wieszcząc, że złe czasy wreszcie się dla niego skończyły. We wrześniu 2012 roku pojechał na zgrupowanie reprezentacji i podczas meczu z Finlandią nabawił się urazu mięśniowego. Arsene Wenger był wówczas wyjątkowo wściekły, mieszając z błotem zgrupowania kadr narodowych. Kontuzja Diaby'ego nie była jednak bardzo poważna. Jeszcze tego samego miesiąca jednak, w meczu z Chelsea, doznał ciężkiej kontuzji mięśnia czworobocznego. Resztę roku 2012 miał z głowy. Wrócił w styczniu, w którym zdarzyło mu się tylko raz zachorować. To, podobnie jak sezon wcześniej, znowu była zapowiedź rzeczy gorszych. 23 lutego 2013 roku w meczu z Aston Villa uszkodził część goleniową łydki i wypadł na niecały miesiąc. Swój wielki powrót miał w marcu podczas spotkania ze Swansea, które miało być jego ostatnim, jak dotąd, meczem w Arsenalu. Dwa dni po nim, na treningu, zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. To oznacza, że pauzuje już ponad rok.

Teraz Diaby, w rozmowie z The Guardian, zdradza, że jest bliski powrotu na boisko. Jeszcze w tym tygodniu ma przejść ciężki trening w Alpach, a na początku kwietnia wrócić do treningów z drużyną. Jak sam przyznaje, nigdy nie myślał o końcu kariery, chce wrócić bardzo silny i znakomicie przygotowany. Jak natomiast mówi o sobie po tylu urazach?

- Jestem niezniszczalny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24