Czy problemem Lechii jest Sebastian Mila (KOMENTARZ)

Jacek Czaplewski
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 Roger Gorączniak
Coraz trudniej znaleźć rozmowę z piłkarzem Lechii, w której nie padają słowa o podium lub europejskich pucharach. Za to coraz łatwiej natrafić na mecz, kiedy gra temu wszystkiemu zupełnie zaprzecza.

W porządku, sezon dopiero wystartował, a rywalami była rewelacyjna Cracovia (nie wierzycie - sprawdźcie ich statystyki od kwietnia) i jeszcze lepszy Lech Poznań, bo przecież mistrz Polski. Mogło nie pójść i rzeczywiście nie poszło – przynajmniej jedną porażkę należało z góry wkalkulować bez kręcenia nosem. Punktem odniesienia dla Lechii wcale nie jest Korona Kielce. Choć dwa razy wygrała i przewodzi tabeli, to jednak zaczęła od rywalizacji z drugim garniturem Jagiellonii Białystok i beniaminkiem Zagłębiem Lubin. Poczekajmy aż przyjdzie jej zagrać z wcześniej wspomnianym Lechem czy Cracovią, co nastąpi odpowiednio w 4 i 5 kolejce. Wtedy nastąpi weryfikacja.

Powróćmy do Lechii. Porażki byłyby – jakkolwiek to zabrzmi – zrozumiałe, gdyby nie jeden szczegół: przedsezonowe deklaracje piłkarzy. Otóż żaden z nich nie zszedł poniżej trzeciego miejsca lub europejskich pucharów (byli też tacy, którzy otwarcie mówili o mistrzostwie Polski!). Poprzeczkę zawiesili sobie dość wysoko, tym bardziej jeżeli wziąć pod uwagę wyniki osiągnięte w ostatnich dwóch sezonach - kolejno czwarte i piąte miejsce. No ale wypadało tak zapowiedzieć. I najlepiej zacząć z kopyta, żeby się w tym wszystkim uwiarygodnić. Cracovia? Lech? Skoro chce się grać o najwyższe cele, to takim przeciwnikom trzeba było dotrzymać kroku. A tu zero punktów, trzy stracone gole, tylko jeden strzelony, ogólny niesmak, nerwy na forach kibicowskich, żarty w mediach…

Kryzys w przypadku Lechii to raczej za mocne słowo. Kłopot – zdecydowanie bardziej odpowiednie. Brak zwycięstw i nieszczególną grę można oczywiście zrzucić na brak napastnika, trudy sparingów z wielkimi zachodnimi firmami, na chybioną taktyką lub tzw. okoliczności niesprzyjające (Cracovia szybko strzeliła, potem strasznie murowała, naprawdę ciężko było się przebić). Jakiekolwiek by nie były te tłumaczenia, to jednak wniosek jest taki, że Lechia Brzęczka wystartowała po prostu gorzej nawet od Lechii Joaquima Machado. Dlaczego?

Głośno jeszcze nikt nie podjął tematu wątpliwej formy Sebastiana Mili. A przecież wcale nie chodzi jedynie o dyspozycję z meczów z Cracovią czy Lechem. Sięgnąć wypada pamięcią znacznie dalej, do ostatnich kolejek minionego sezonu, gdy zabrakło mu pary na poprowadzenie gdańszczan do upragnionej pierwszej trójki.

Wczoraj Mila został zmieniony po godzinie gry. Co gorsze dla niego, to właśnie kiedy zszedł z boiska drużyna zaczęła grać w piłkę, tworzyć groźne akcje. Strzeliła zresztą gola i była naprawdę blisko wywiezienia z Poznania choćby punktu. Jak to świadczy o Mili? Oczywiście, że nie najlepiej. Z nim w składzie było nudno, wolno, dość przewidywalnie, bez niego ciekawie, szybko, niesztampowo. I to – niestety – nie pierwszy raz.

Mila rozegrał dla Lechii dotąd 18 spotkań. Zdobył dwie bramki, zaliczył dwie asysty. Żaden to oczywiście wynik. Nie oznacza to bynajmniej, że jest słabym zawodnikiem i trzeba go kategorycznie odsunąć od składu. Nie, wręcz przeciwnie. Skoro klub zatrudnił trenera analityka, to niech ten szuka, w czym tkwi problem, że w Śląsku Wrocław Mila mógł, a w Lechii jakoś nie potrafi. Być może trzeba wprowadzać go choćby na ostatnie pół godziny. Selekcjoner Adam Nawałka tak kilka razy zrobił i na pewno nie żałował. Czy to samo rozwiązanie wypaliłoby także w Lechii – nie wiemy. Coś jednak trzeba zmienić, żeby nie przylgnęła do Mili łatka „Mr. Nobody”, którą definiuje poniższa ilustracja z meczu z Cracovią:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24