Dawid pokonał Goliata

Adam Lisiecki
Czarne chmury nad zespołem Pogoni po porażce z MKS-em Kluczbork
Czarne chmury nad zespołem Pogoni po porażce z MKS-em Kluczbork Dawid Bylok (Ekstraklasa.net)
25-tysięczne miasto na Opolszczyźnie może dziś świętować. MKS Kluczbork wywozi ze Szczecina trzy punkty.

Przed spotkaniem faworyt był jeden. Była nim Pogoń, jednak z przebiegu gry nie można było dostrzec różnicy pomiędzy oboma zespołami, a ktoś postronny oglądający ten mecz mógł pomyśleć sobie, że to Kluczbork walczy o awans, a Pogoń broni się przed spadkiem.

Od początku to goście grali lepiej. W ciągu pierwszego kwadransa piłkarze z Kluczborka stworzyli sobie kilka naprawdę dobrych sytuacji do strzelenia gola. Najlepszą mieli już w ósmej minucie, kiedy to strzał z kilku metrów Michała Glanowskiego przyjął na ciało Piotr Petasz. A skoro już o Petaszu mowa, to był to zdecydowanie najsłabszy zawodnik „Portowców” w tym spotkaniu. Bardzo często tracił piłki, podawał i dośrodkowywał niecelnie, a nawet strzały - którymi zwykle straszy bramkarzy – były bardzo nieudane.

W pierwszej połowie fani na trybunach oglądali bardzo słabe widowisko, lecz gdy piłkarze schodzili do szatni po pierwszej części gry, a graczy Pogoni żegnały głośne gwizdy przy wyniku 0:0, nikt nie spodziewał się, że może być jeszcze gorzej.

Drugą część gry Pogoń rozpoczęła z impetem. Jednak po agresywnym i dobrym początku „Portowcy” nadziali się na kontrę gości, po której w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni - Radosławem Janukiewiczem - znalazł się Arkadiusz Półchłopek. Rezerwowy zawodnik gości, który wszedł na boisko w przerwie, nie pomylił się i dał prowadzenie zespołowi z Kluczborka. Przy bramce błąd popełnił także Piotr Petasz, kiedy łatwo dał się ograć szarżującemu na bramkę gospodarzy Półchłopkowi, a ten strzelił gola na wagę trzech punktów.

Od 51 minuty sytuacja szczecinian była bardzo trudna. Skalę trudności zwiększyła jeszcze niekorzystna aura. Padający podczas drugiej połowy rzęsisty deszcz na pewno nie ułatwiał zadania „Portowcom”. Powszechnie wiadomo, że przy złych warunkach atmosferycznych łatwiej jest się bronić niż atakować. A konstruowanie akcji ofensywnych szło Pogoni w tym meczu wyjątkowo opornie. Nie pomogły zmiany, które przeprowadził Piotr Mandrysz. Na boisku pojawili się Dariusz Zawadzki, Daniel Wólkiewicz i Mikołaj Lebedyński, jednak żadnemu z nich nie udało się wnieść do gry wiele dobrego.

Warta odnotowania jest sytuacja z 70 minuty, kiedy to po jednej z bardzo groźnych kontr gości, przewracany w polu karnym Pogoni był Patryk Tuszyński. Sędzia bez wahania wskazał „na wapno”, lecz po konsultacji z liniowym zmienił swoją decyzję i pokazał żółty kartonik napastnikowi gości.

Kilka minut później przed znakomitą szansą stanęli gospodarze. A właściwie, znakomitą szansę gospodarzom stworzyli goście, kiedy to stojący w bramce Kluczborka - Krzysztof Stodoła złapał piłkę podaną od własnego obrońcy i Pogoń egzekwowała rzut wolny pośredni z odległości około 7 metrów od bramki. Po jakości wykonania tego stałego fragmentu można wnioskować, że zawodnicy „Portowców” nie trenują tego na co dzień, i nie mieli pomysłu jak to rozegrać. Strzał Mysiaka w gąszcz ludzi nie był najlepszym rozwiązaniem i okazja została zmarnowana. A był to moment w którym gospodarze mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, do końca meczu pozostawało wtedy kilkanaście minut i było sporo czasu, by wyszarpać jeszcze trzy punkty.

Ale o wyszarpaniu, ani nawet o walce nie było mowy. Dobrą okazje na urwanie choćby jednego punktu miał w doliczonym czasie gry Mikołaj Lebedyński, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak próba lobowania Krzysztofa Stodoły była nieudana. Na chwile przed końcem spotkania za druga żółta kartkę boisko opuścić musiał obrońca Pogoni Marcin Nowak, co dopełniło obrazu marnej gry szczecinian.

Trzy punkty jadą do Kluczborka. To piłkarze gości włożyli więcej serca i zaangażowania w grę i ich zwycięstwo - które jednak jest sporą niespodzianką - jest całkowicie zasłużone. Piłkarze MKS-u nie wracają do domu. Kontynuują zgrupowanie w Międzyzdrojach, czekając na zaległy mecz w Świnoujściu z Flotą. Gdyby drużynie z Kluczborka udało się wywieźć sześć punktów z dwóch meczów na Zachodnim Pomorzu byłby to spory sukces, dzięki któremu zespół MKS-u opuściłby strefę spadkową.

Pogoń nie traci szans na awans. Inny kandydaci do tego celu zgodnie gubili w tej kolejce punkty i strata szczecinian do drugiego miejsca ciągle wynosi tylko trzy oczka. Jednak z drugiej strony patrząc, to czy drużyna, która nie potrafi wygrać, a nawet zremisować w meczu u siebie z walczącym o utrzymanie zespołem Kluczborka zasługuje na grę w ekstraklasie? Na to pytanie odpowiedź mogą przynieść kolejne mecze. Pogoń teraz czeka wyjazdowy maraton składający się ze spotkań w Lublinie, Chorzowie (Puchar Polski) i Pruszkowie. Te mecze mogą sporo wyjaśnić, a jeśli do tego dodamy, że kolejnym ligowym rywalem Pogoni na stadionie przy Twardowskiego będzie Górnik Zabrze, to możemy mieć nadzieję na sporo emocji. Do końca sezonu zostało 11 kolejek, wiele się może jeszcze zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24