Dogrywka. Kto dziś płakałby po Fernando Santosie?

Jakub Guder
Jakub Guder
Andrzej Banaś
Arabski Twitter rozpalił do czerwoności polskie środowisko piłkarskie. Jeden z użytkowników tego portalu, którego obserwuje ponad 90 tys. ludzi, napisał w nocy z soboty na niedzielę, że selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos jest blisko podpisania kontraktu z klubem Al Shabab z Arabii Saudyjskiej. Bomba wybuchła.

Arabski Twitter rozpalił do czerwoności polskie środowisko piłkarskie. Jeden z użytkowników tego portalu, którego obserwuje ponad 90 tys. ludzi, napisał w nocy z soboty na niedzielę, że selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos jest blisko podpisania kontraktu z klubem Al Shabab z Arabii Saudyjskiej. Bomba wybuchła.

Do pieca dołożył oczywiście Polski Związek Piłki Nożnej, który początkowo... nie mógł dodzwonić się do swojego pracownika, co z rozbrajającą szczerością przyznał rzecznik Jakub Kwiatkowski. Dopiero wczoraj ok. godz. 19 prezes Cezary Kulesza uspokoił wszystkich: „Nieprawdą są doniesienia medialne o tym, że Fernando Santos zamierza zrezygnować z prowadzenia naszej kadry. Mam krótką wiadomość od trenera Santosa dla wszystkich kibiców reprezentacji Polski: - Mam ważny kontrakt z drużyną narodową i nic w tej sprawie się nie zmieniło. Liczę na Wasze wsparcie w walce o Mistrzostwa Europy!”
Mistrzostwo Europy! Dobre sobie! Najpierw to trzeba wygrać w meczu o życie z Albanią.

Ta sytuacja pokazała dwie rzeczy. Po pierwsze - w dzisiejszym świecie naprawdę trzeba weryfikować informacje, ale coraz trudniej to robić. Jak bowiem sprawdzić wiarygodność jakiegoś faceta z Arabii Saudyjskiej? Jak zatrzymać informacyjne tornado, które z każdą chwilą narasta? To problem współczesnego dziennikarstwa. Nie raz, nie dwa daliśmy się wpędzić w ślepą uliczkę. My także - gdy napisaliśmy o potencjalnych arabskich inwestorach w Śląsku Wrocław. Na szczęście naprawiliśmy swój błąd i udało nam się zdemaskować tych hochsztaplerów. Co jednak dzieje się z tajemniczym, kanadyjskim biznesmenem, który tak interesował się WKS-em, a napisała o nim jedna z gazet? Gdzie są zdjęcia pijanych piłkarzy Śląska, które ktoś wysłał podobno do klubu? Co z ich nadwagą? Czy ktoś to może udowodnić? Łatwo dziś rzucić w publiczną przestrzeń nośnego newsa. Trudniej go potem okiełznać.
Druga refleksja po całym zamieszaniu z Santosem jest taka, że dziś chyba nikt nie płakałby za Portugalczykiem, a już z pewnością nie PZPN, bo znów wybrał trenera, dla którego jest tylko płatnikiem, a z rzadka pracodawcą. Santos miał mieć polskich asystentów, mieszkać nad Wisłą, angażować się w rozwój polskiej piłki, a tymczasem jest w naszym kraju tylko gościem, do którego właściwie nie można się szybko dodzwonić, bo jest na urlopie. Powiem Wam, że czuję się oszukany, a jednocześnie zaskoczony tym, że PZPN nie jest w stanie wyegzekwować tego, co nam Portugalczyk naobiecywał.

Smutna refleksja jest też taka, że wcale bym mu się nie dziwił, gdyby chciał zdezerterować. Nie dość, że ma do dyspozycji grupę zawodników, którzy w koszulce z orłem na piersi zapominają jak się gra w piłkę, to jeszcze co chwilę słucha o coraz to bardziej abstrakcyjnych aferach. Mam chociaż nadzieję, że nie musiał ostatnio w samolocie z Kiszyniowa do Warszawy nucić razem z Mirosławem Stasiakiem: Zizu zi, zizu za...

Jakub Guder, szef red. sportowej Gazety Wrocławskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dogrywka. Kto dziś płakałby po Fernando Santosie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gol24.pl Gol 24