Echa skandalu na Stadionie Narodowym w Warszawie. Kto zawinił!?

Sebastian Kuśpik
Polska-Anglia
Polska-Anglia sylwester wojtas
Dziesiątki różnych opinii krążą po skandalu, jakim niewątpliwie jest ogół dzisiejszych i wczorajszych wydarzeń na Stadionie Narodowym. Rozpoczęło się szukanie odpowiedzialnych za ten cały bajzel, ale wiele wskazuje na to, że nie tak łatwo będzie wskazać głównego winowajcę.

Zacząć należy przede wszystkim od wczorajszego spotkania przedstawicieli obu reprezentacji ze słoweńskim delegatem Dane Jostem. Otóż właśnie wtedy padła propozycja zasunięcia dachu i rozegrania dzisiejszego meczu w takich właśnie warunkach. Reprezentanci drużyn Polski i Anglii mieli się na to rozwiązanie nie zgodzić. Dlaczego? Co komu przeszkadzało granie przy zamkniętym dachu!? Skoro istniało realne ryzyko nadmiernych opadów, które mogłyby utrudnić rozegranie spotkania, to dlaczego nie wzięto tego pod uwagę!? Postawiono komfort nad rozsądkiem i ucierpieli na tym wszyscy.

Roy Hodgson nie pozwolił swoim zawodnikom nawet na normalną rozgrzewkę, bo gdy tylko wyszedł na murawę, nakazał im powrót do szatni. Waldemar Fornalik kręcił zdenerwowany głową, przechadzając się (czyt. brocząc) po murawie. Sędzia Gianluca Rocchi nie był nawet w stanie kopnąć piłki podczas sprawdzania stanu płyty. Dziś wszyscy mówią: "skandal", ale czy mądrym, albo chociaż przezornym, nie dało się być wczoraj?

Deszcz zaczął padać we wtorek we wczesnych godzinach popołudniowych. Jak to więc możliwe, że system drenażowy na jednej z głównych aren EURO 2012 nie jest w stanie sobie z tym poradzić? Przecież to nie była okropna kilkunastogodzinna ulewa! Otóż po EURO 2012 zupełnie zmieniony został ponoć system drenażowy na Stadionie Narodowym! Nie muszę chyba dodawać, że zmiany te nie oznaczają jego ulepszenia. Z tego też względu woda nie mogła być odprowadzana na bieżąco i murawa nie nadawała się do gry.

- Zapewniam, że na stadionie jest drenaż. Gdyby to była dwudziestominutowa ulewa, to dałby jej radę, ale ten deszcz padał za długo. Stadion jest funkcjonalny, ale pewnych wydarzeń nie przeskoczymy - stwierdziła na konferencji prasowej Daria Kulińska, rzecznik operatora stadionu - Narodowego Centrum Sportu.

Najciekawszy jest jednak system odprowadzania wody z dachu na Stadionie Narodowym. Otóż woda ta spada między główną konstrukcją obiektu i elewacją zewnętrzną - wprost na głowy wchodzących na obiekt kibiców!

- System zadziałał i z tego powinniśmy się cieszyć - powiedziała Kulińska.
- Wprost na głowy kibiców? - dopytywali się dziennikarze.
- Tak to zostało zaprojektowane - stwierdziła lakonicznie rzecznik NCS.

Sfrustrowani są przede wszystkim kibice, bo wielu z nich przyjechało do Warszawy z najdalszych zakątków Polski. Tymczasem teraz, chcąc obejrzeć jutrzejsze spotkanie, muszą wyłożyć dodatkowe pieniądze na noclegi lub dodatkowe dojazdy. Fani są zbulwersowani, co już zaowocowało starciami ze służbami ochrony. Z trybun raz po raz dało się słyszeć gromkie "ZŁODZIEJE, ZŁODZIEJE", a wychodzący z obiektu kibice ciskali biletami w ziemię. Nie wiadomo jeszcze nawet czy jutrzejszy mecz zostanie rozegrany z udziałem fanów, choć Agnieszka Olejkowska, rzecznik PZPN, apelowała, by ich nie wyrzucać.

Kwestia techniczna dotycząca dachu jest banalnie prosta: rozsuwa się on od środka, więc przy nagromadzonej tam wodzie nie można go rozsunąć w czasie deszczu, bo zwyczajnie zagrażałoby to kibicom. W tej sprawie nieporozumień być nie powinno. Zdecydowanie gorzej sprawa wygląda jednak z samym systemem drenażowym murawy, bo nie jestem w stanie uwierzyć w to, że na (ponoć) bardzo nowoczesnym obiekcie nie da się odwadniać na bieżąco kawałka trawy, by nadawał się on do gry w piłkę. Inna sprawa, że już po spotkaniu z RPA, a właściwie przed tym meczem, płyta boiska była w opłakanym stanie...

Pozostaje teraz pytanie: czy mecz jutro się odbędzie? Być może tak. BYĆ MOŻE. Problem polega bowiem na tym, że aby zasunąć dach, potrzeba ok. 30 minut bez deszczu. Matka natura okazała się dla nas łaskawa i dach jest już zasunięty. Bardzo poważnym problemem pozostaje jeszcze kwestia doprowadzenia murawy do stanu użyteczności, co wcale nie będzie takie łatwe, choć muszę przyznać, że teraz wygląda całkiem przyzwoicie.

Cóż, być może nie mamy drużyny, która pokonałaby podopiecznych Roya Hodgsona, więc cieszmy się, że mamy przynajmniej stadion, który, jakby nie było, zatrzymał dziś Anglię...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24