Europejskie sukcesy, europejskie dramaty

Dominik Smagała
Działo się wczoraj na europejskich boiskach. Co prawda tych drugo albo i trzeciorzędnych, szczególnie z perspektywy topowego futbolu. Trochę folkloru, piłkarzy nie do końca profesjonalnych i klubów, o których istnieniu dowiedzieliśmy się zapewne kilka dni temu. Za nami druga runda eliminacji Ligi Europy.

Słabo, przeciętnie, poprawnie

Takie czasy przyszły dla polskiego futbolu, że porażkę czwartego zespołu Ekstraklasy z wicemistrzem Azerbejdżanu traktować należy jako coś naturalnego. Słabych drużyn już nie ma, poziom się wyrównał, a Piast to debiutant. Przecież Karabach ma doświadczenie i dwóch dobrych Brazylijczyków. Marcin Brosz mówi po meczu, ze jak na pierwszy raz Gliwic, to wstydu nie było. No, jakby nie patrzeć, jego podopieczni walnęli doświadczonym Azerom trzy gole. Nie byle co. Jakby się tak zastanowić, to właściwie o co tyle szumu i ta walka w lidze o „europejskie puchary”? Więcej to kłopotu, niż pożytku. A to wizy załatwić, a to czarter opłacić, a to grać na Kaukazie… A jeszcze człowieka na pośmiewisko wystawiają. "Bach, bach, bach - Karabach!" Ale zanim kibice innych klubów zaczną szydzić z Piasta, niech najpierw uświadomią sobie, że gliwiczanie w lidze byli lepsi od klubów z dużo większymi budżetami.

Śląsk u siebie ograł czarnogórskich ogórków 4:0, co nie było jakimś wielkim wyczynem. Należy pamiętać, że Rudar to piąty zespół ostatniego sezonu w lidze Czarnogóry. Lidze, która liczy dwanaście drużyn, czyli rywal wrocławian to właściwie średniak swoich rozgrywek. Jak na złość polskiemu futbolowi podopieczni sympatycznego czeskiego szkoleniowca odpuścili sobie drugą połowę meczu w Podgoricy, roztrwonili przewagę i stracili pół nieodżałowanego punkciku do rankingu UEFA. Teraz o reperowanie rankingów będzie ciężko. Club Brugge to już nie średniak z ligi czarnogórskiej.

Finlandia straciła swojego ostatniego reprezentanta w eliminacjach eliminacji europejskich pucharów. Czyli gdzieś tam mają gorzej niż my. Potwierdziło to też boisko, bo Lech bez większych problemów ograł Honkę Espoo. Co ważne, ograł dwukrotnie, dwukrotnie potwierdzając, że jest zespołem lepszym. Poprawkę trzeba jednak wziąć na to, że w Finlandii mają inną hierarchię pasji oraz zainteresowań i ponad emocjonowanie futbolem traktują choćby kąpiele w saunie. My w kwestii piłki jesteśmy śmiertelnie poważni. W następnej rundzie Kolejorz zagra z Żalgirisem Wilno, ale jeśli spojrzeć na schemat eliminacji, poznaniacy bez większych turbulencji powinni znaleźć się w fazie grupowej LE.

Nie jesteśmy najgorsi

Jak już napisano chwilę temu, Finlandia już nie ma swoich reprezentantów na arenie europejskiej, podobnie Węgry. Marne pocieszenie, ale zawsze. Jeśli jednak rzucimy okiem na wyniki drugiej rundy eliminacyjnej, doszukamy się mniejszych czy większych katastrof i sukcesów. BK Hacken, Dila Gori, Gelfe If, Breidablik, Differdange. Niewiele mówią nazwy tych klubów. Podobne reakcje po losowaniu eliminacji mieli kibice kolejno Sparty Praga, AaB Alborga, Anorthosisu, Sturmu Graz i Utrechtu. Do śmiechu nie jest żadnemu z nich po zakończonych wczoraj dwumeczach. Ciężko w tym zestawieniu znaleźć najbardziej spektakularną wpadkę. Sparta dała zespołowi Hacken wbić na własnym boisku dwie bramki, tyle samo strzelając rywalowi. W rewanżu w Szwecji uległa 0:1. Rzut oka na czeską prasę:
![Okładka czeskiego ](https://d-wg.ppstatic.pl/k/r///p1/w7/j4s17b4w8w08k8c4ow848k08csc/sparta.600.jpg)

Utrecht nie dał rady drużynie z Luksemburga. Jednak pogłoski o kryzysie Eredivisie nie były mocno przesadzone. Holendrzy na wyjeździe przegrali 1:2, u siebie zremisowali 3:3. Ciekawą historię napisali piłkarze szwedzkiego Gefle IF, którzy najpierw na wyjeździe przegrali z Anorthosisem 0:3, by u siebie rozbić Cypryjczyków 4:0. Żeby jednak Szwedom nie było zbyt słodko, dodać należy, iż IFK Goteborg odpadł w rywalizacji z Trencinem. Wracając do tematu, poległ też Sturm Graz z Breidablikiem. Austriacy w dwumeczu nie potrafili choćby raz pokonać bramkarza zespołu z dalekiej Islandii. Gdyby w składzie mieli Sikorskiego Daniela? Teraz to mogą sobie gdybać. Jakby tego było mało, drużyna o osobliwej nazwie Dila Gori u siebie rozbiła duński AaB Alborg, by potem w rewanżu spokojnie dowieźć 0:0.

A ten Azerbejdżan wcale nie jest aż taki mocny. Norweskie Tromso wyeliminowało Inter Baku, a Maccabi Hajfa w dwumeczu rozbił Chazar Lenkoran 10:0. Można?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24