FC Barcelona najlepszym klubem świata. Santos był bez szans

Daniel Kawczyński
Przestraszony szczególnie w pierwszej połowie Santos, nie postawił twardych warunków Barcelonie i gładko przegrał 0:4. Duma Katalonii po raz drugi w historii zdobyła Klubowe Mistrzostwo Świata. Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że Messi jest zawodnikiem lepszym od Neymara.

Nikt, choćby bardzo chciał, nie dałby rady ukryć, kto jest lepszy w tym pojedynku. Na boisku nie było najmniejszych złudzeń, to było jednostronne widowisko, teatr jednego aktora. Barcelona od pierwszego gwizdka ruszyła z piorunującymi atakami i choć utrzymywała się przy piłce, nie potrafiła oddać celnego uderzenia. Przeszkadzała w tym próbująca zachować zimną krew defensywa Santosu. W pierwszych minutach Brazylijczykom udało im się powstrzymać szarżujących Cesca Fabregasa i Leo Messiego. Jednakże w takim tempie nie mogli długo wytrzymać pod względem kondycyjnym.

Swoją wielkość udowadniał przede wszystkim Leo Messi. Dryblował, strzelał, podawał i ponownie zaskakiwał. Nikt chyba na ten moment nie ma wątpliwości, iż jest lepszy od Neymara. W 14. minucie Argentyńczyk ładnie przymierzył z dystansu, Rafael Cabral niepewnie wybił futbolówkę przed siebie, do której natychmiast dopadł Thiago Alcantara. Młody zawodnik z miejsca próbował strzelić, ale tym razem bramkarz stanął na wysokości zadania. Za chwilę jednak musiał skapitulować. Xavi najpierw przyjął piętką i fantastycznie zagrał w tempo do wchodzącego w pole karne Messiego, ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem piękną podcinką trafił między słupki.

Nie minęło 10 minut, a było już 2:0. Po dośrodkowaniu Daniego Alvesa, Xavi najpierw ustawił sobie piłkę na dogodnej pozycji, po czym mocnym strzałem w środek bramki huknął nie do obrony. Za moment prowadzenie mógł podwyższyć Messi, w ostatnim momencie uprzedzony przez Edu Dracenę.

Patrząc na grę, losy meczu były już rozstrzygnięte. Barca ciągle miała absolutną dominację, przeważała w każdym elemencie i nawet gdy nieco uspokajała grę, to i tak sprawiała wrażenie lepszej. Przede wszystkim chciała dobić przeciwnika i pójść za ciosem. Santos już po pół godzinie ledwo poruszał się po boisku, często sięgał po płyny. Gra na takich obronach zdecydowanie go przerastała. Na wszystkie próby przeciwnika odpowiedział jedynie uderzeniem w krótki róg Daniela Borgesa, z którym bez kłopotów poradził sobie Victor Valdes. Dalej istniała tylko Barcelona.

Wnoszący bardzo wiele do gry Fabregas starał się przypieczętować występ bramką. Najpierw minimalnie się pomylił, kiedy z 11 metrów przycelował tylko w słupek. Przed zejściem do szatni był już skuteczniejszy. Wtedy Barcelona przeprowadziła piękną, kombinacyjną akcję w której Santos kompletnie się nie połapał. Wielkie ostrzeliwanie bramki i serię blokowanych strzałów przerwał właśnie Cesc, pakując piłkę do pustej bramki, tuż przy lewym słupku.

Zobacz zdjęcia ze spotkania i radość piłkarzy Barcelony!

Od początku drugiej połowy dawał o sobie znać wspaniale współpracujący duet Messi - Fabregas. Po podaniu pierwszego z wymienionych, drugi mógł drugi raz wpisać się na listę strzelców - na przeszkodzie stanął mu słupek.

Po zmianie stron gra się wyrównała. Barcelona w porównaniu z pierwszą trochę spuściła z tonu, ale nadal utrzymywała się przy piłce i dyktowała warunki gry. Niemniej jednak w obronie pozwalała na wiele, co dało pole do popisu Neymarowi, który pokazał parę przebłysków niewidocznego dzisiaj talentu. Najbliżej szczęścia był w 57. minucie, ale w pojedynku jeden na jeden, lepiej wypadł Valdes.

Zdobywca Copa Libertadores więcej już nic nie pokazał, zawodnicy z Brazylii byli chyba za bardzo zmęczeni. Wszystko kontrolująca "Duma Katalonii" przebudziła się w końcówce. Do asysty, gola chciał dołożyć Alves, lecz przymierzył zaledwie w słupek. Tymczasem w 82. minucie zaliczył kolejną asystę, a golkipera po raz drugi pokonał Messi. Tym razem popędził w kierunku Cabrala, efektownie go minął i bez kompleksów skierował futbolówkę do pustej bramki, ustalając końcowy rezultat.

Wcześniej w meczu o trzecie miejsce katarski Al-Sadd pokonał Kashiwa Reysol w rzutach karnych 5:3. W regulaminowym czasie gry i dogrywce żadnej ze stron nie udało się zdobyć bramki.

Santos - FC Barcelona 0:4 (0:3)- czytaj zapis relacji na żywo z meczu

Bramki:
0:1 - Lionel Messi 17'
0:2 - Xavi Hernandez 24'
0:3 - Cesc Fabregas 45'
0:4 - Lionel Messi 82'

Żółte kartki: Ganso, Edu Dracena (Santos) - Pique, Mascherano (Barcelona)

Sędzia: Ravshan Irmatov (Uzbekistan)

Santos: Rafael Cabral - Danilo (31' Elano), Edu Dracena, Arouca, Leo - Durval, Henrique, Ganso (83' Ibson), Bruno Rodrigo - Neymar, Borges (79' Alan Kardec)

FC Barcelona: Victor Valdes - Daniel Alves, Carles Puyol (85' Andreu Fontas), Gerard Pique (56' Javier Mascherano), Eric Abidal - Sergio Busquets, Xavi Hernandez, Cesc Fabregas - Andres Iniesta, Lionel Messi, Thiago Alcantara (79' Pedro)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24